“Wybierz cel, który chcesz zabić.” - przyjemny kobiecy tembr głosu informował Smitha że system wspomagania namierzania celu działa poprawnie z systemami karapaksowego pancerza na jego ciele.
Skupiony na swoim zadaniu wpierw planował przestrzelić pompę ssącą. Bo uszkodzenie tego elementu mogło przejść niezauważone. A jeśli to się uda zrobić bez wywoływania chaosu w tym klubie, to może… może pokusić się o rozwalenie jeszcze panelu kontrolnego?
Może… Na razie skupił się na wycelowaniu broni. Wyrównał oddech… celownik optyczny, obliczał odległość do celu i prawdopodobieństwo trafienia. 78-79-76-80-94%
Gotowe.. teraz tylko czekać, jeszcze chwilę.. moment. Beat unosił się w górę za każdą nutą, było coraz głośniej i głośniej.
Teraz!
Smith nacisnął spust, elektroniczne układy ożyły w ciągu milisekundy. Rozpędzany elektromagnetycznymi falami posłaniec śmierci pognał ku celowi.
Celowanie ze wspomaganiem, spokojem oraz dobrą pozycją nie mogło być prostsze. Trudniejsze było wpasowanie się w rytm dobrany przez Katona, ale ostatecznie nawet to nie sprawiło Smithowi problemu. Widział jak pocisk uderzył dokładnie w cel dziurawiąc obudowę i zapewne uszkadzając mechanizm pompy. Sam wystrzał został zagłuszony przez muzykę, ale jeden z ochroniarzy podniósł głowę i zaczął się rozglądać, jakby czymś spłoszony. Doświadczenie podpowiadało, że samego wystrzału mógł nie usłyszeć, ale kula przebijająca metalową osłonę mogła już go zaalarmować. Cokolwiek nie usłyszał, nie wyglądał jakby był świadomy źródła dźwięku.
Smith uznał, że teraz nie ma co ryzykować niepotrzebnie ponownego strzału. Może to wystarczy? Na razie odczekał kilka muzycznych kawałków i poprzez Katona spytał Elektrę o postępy ich planu na górze. I czy był tam potrzebny. W zależności od tego jak szło Opal zamierzał ich wesprzeć, lub poczekać aż czujność ochroniarzy znów zostanie uśpiona i kolejnym strzałem wyeliminować panel kontrolny.
- Wygląda na to, że póki co wszystko toczy się zgodnie z założonym planem - odpowiedział mu Katon. - Opal jest w środku.
Ochroniarz po chwili przestał szukać zagrożenia i rozluźnił się rzucając jakimś komentarzem do towarzyszy. Ci zaśmiali się, a jeden postukał się w czoło, kręcąc przecząco głową. Wszystko szło prosto i bez oznak komplikacji.
Pozostało więc i jemu rozluźnić się i czekać na rozwój sytuacji lub utratę czujności ochrony. W zależności co pierwsze się stanie.
Sytuacja rozgrywała się po ich myśli. Smith dostrzegł przez szybę dzielącą halę od pokoju VIP, jak Opal wchodzi do środka i po krótkiej wymianie zdań zaczyna kręcić biodrami. Petro był pochłonięty widokiem. Synthmorfy również zwróciły swoją uwagę na “kelnerkę”. W tym czasie jednak ochrona przy maszynie znów się uaktywniła. Jeden z remade’ów podszedł do beczki, w której najpewniej był trzymany wirus. Przykucnął i zaczął sprawdzać tubę, którą pojemnik był połączony z maszyną. Reszta nie zwracała na niego uwagi. Jeden z nich wskazał coś w głębi sali. Zaczęli rozmawiać wyraźnie przekrzykując muzykę. Niestety, z miejsca w którym stał Smith, ciężko było cokolwiek usłyszeć.
Smith widząc to poinformował Ramireza o swoich przypuszczeniach. I nie przerywał monitorowania sytuacji.
Taniec Opal nie należał do najlepszych występów, jakie miał okazję oglądać. Był co najwyżej średni, ale Petro wydawał się złapać haczyk, ponieważ nie spuszczał z niej wzroku. Smith jednak nie skupiał swojej uwagi tylko na pokoju VIP. Ochroniarz nie przestawał majstrować przy pojemniku, ale plecami zasłaniał wszystkie swoje czynności. Żaden z remade’ów nie próbował uruchomić głównej jednostki, uszkodzonej przez strzał z karabinu.
Uwagę Smitha odwrócił jednak jeszcze jeden detal, który nie umknął mu tylko przez wysoką pozycję. Przez salę, w kierunku maszyny zmierzała
osoba, która nie pasowała do tego miejsca. Nie tańczyła, miała wojskowy, sprężysty krok oraz skupienie wymalowane na twarzy.
-Bill… kojarzysz ją może? - Smith przekazał policjantowi obraz kobiety, która pojawiła się w sali. Po czym skopiował obraz twarzy i kazał Katonowi wrzucić w wyszukiwarkę w meshu. Jej oblicze nie wyglądało na tanią masówkę, tylko na coś zrobionego na zamówienie.
Wyszukiwanie zwróciło szereg podobnych twarzy, ale żadna nie pasowała w pełni do oryginału. Były ładniejsze, ale mniej charakterystyczne.
-
Sprawdzam… - odpowiedział Bill. -
Nie wygląda na imprezowiczkę. Za brzydka na celebrytkę… w policyjnych kartotekach jej nie ma, a to dziwne bo spojrzenie sugeruje, że nie chciałbym spotkać jej w ciemnym zaułku.
-
Pokaż… nie umiecie szukać - wtrąciła się Elektra.
-
System szuka… - zaoponował Bill.
-
Prześlij jej twarz - naciskała AI.
Ucichli. Kobieta w tym czasie przemierzyła znaczną część sali. Niemal nie zatrzymywała się, odsuwając napotkane na drodze osoby stanowczym gestem.
-
To chyba nie jest rękaw… - w głosie Elektry zabrzmiała nuta niepewności.
-
Płaska?
-
Tak… chyba tak
Jeszcze przed Upadkiem nie wszystkich było stać na zmianę ciała. Wiele osób żyło w swoich naturalnych formach. Po Upadku wszystko się zmieniło. Społeczeństwo, polityka, gospodarka... ale ubóstwo nie zniknęło z pewnych rejonów. Dla niektórych modyfikacja genetyczna już istniejącego ciała była szczytem możliwości finansowych. Jednak niektórzy głosili ideę “czystości” poprzez odrzucenie transcendencji technologicznej. Największym społeczeństwem wyznającym ten purytanizm był Jowisz pozostający w ciągłym konflikcie z Marsem. Dla hiperkorporacji wciąż pozostaje zaskoczeniem, w jaki sposób ludzie którzy odrzucili możliwość “wskrzeszenia” stanowią prominentną siłę - dyplomatyczną, ale przede wszystkim militarną.
Kobieta nie musiała pochodzić z Jowisza, ale mało który wojskowy lub najemnik z Marsa chodził w obecnych czasach w pierwotnym morfie.
-A jak tam nasz plan na górze?- spytał Smith uznając kobietę za ciekawostkę bardziej, niż kogoś wartego uwagi. Nie była uzbrojona, a jej ciało… cóż… było ludzkie. A Smith wiedział jakie są ograniczenia ludzkiego ciała. Co prawda spoglądał tak, by mieć ją zawsze w polu widzenia, ale baczną jej obserwację zlecił swojej muzie. Sam… pilnował najemników majstrujących przy postrzelonej maszynie.
-
Ciężko powiedzieć - odpowiedział Bill z niepewnością w głosie. -
Straciliśmy połączenie z Opal, ale nie słychać żadnych krzyków. Elektra podkręciła swoje sensory i nasłuchuje.
Opal usiadła na Petro i zaczęła “tańczyć” bezpośrednio na jego kolanach. Nagle zaczęła zachowywać się bardzo dziwnie. Naciskać na jego barki i tors dłońmi jakby chciała go wepchnąć w kanapę. Ten zaś, z lekkim trudem, ale wciąż ją obłapywał. Synthmorfy tymczasem nie reagowały na zamieszanie.
Ekipa przy maszynie znowu zwróciła na siebie uwagę. Remade który majstrował przy pojemniku wystawił dłoń w bok z kciukiem uniesionym ku górze. Jeden z jego kolegów stanął przy samym urządzeniu i wcisnął jeden z przycisków. Teraz było tylko kwestią czasu, zanim zorientują się, że maszyna nie działa.
Tymczasem dziewczyna na sali, pokonała ostatni odcinek drogi i przystanęła pozostając w tłumie, kilkanaście metrów od remade’ów. Obserwowała ich.
-Mam Opal na widoku. Ale zachowuje się dziwnie. Coś się tam dzieje podejrzanego.Być może będziecie musieli tam wkroczyć. Zamierzam zabić Petro i wtedy wkroczycie w związku zamieszaniem, po czym zabierzecie Opal.- zameldował Billowi Smith kryjąc się bardziej w cieniu i gotów zacząć strzelać do Mahakaviego i jego ochrony. -
Uszkodziłem maszynę, ale nie wiem czy trwale, czy tylko tymczasowo. Katon zaraz to sprawdzi w meschu. Zaczynają przy niej grzebać, więc nadchodzi czas rozpylania.
Pytanie tylko co… Smith co prawda zainwestował w spluwę przeciwpancerną, ale miała ona przebijać pancerze rękawów, niekoniecznie pancerną szybę.
- Katon… następne głośne interludium.- Smith miał prosty plan. Zneutralizować Perto. Czyli zabić rozwalając mu głowę. Bo uznał, że jego zgon wystarczy do wywołania chaosu i uratowania przez Billa i Elektrę. Kolejnym celem były synthmorfy, by przyciągnąć ich uwagę, do siebie. A odciągnąć ich uwagę od Opal.
- Ramirez… będę potrzebował drogę ucieczki. Przygotuj ją dla mnie i prześlij plan ewakuacji Katonowi.- zwrócił się do ich hakera.
Katon zaczął ponownie odliczać. To była kwestia kilkunastu sekund.
-
Solidny plan - odpowiedział Bill i nie wiadomym było czy tak naprawdę uważa, czy to był sarkazm. Smith miał to jednak w nosie tej chwili. Nie mieli czasu na wymyślanie nowego. Nie wspominając już o tym, że Bill i Elektra byli odpowiedzialni za Opal, a nie on.
-
Rozszarpię go na strzępy - dodała Elektra.
- Zaraz ją dostaniesz Smith. Próbuję się włamać jeszcze głębiej w ich systemy więc mów kiedy zaczynasz działać.
Ramirez oddelegował jeden z procesów. Do pomocy, posiadając plany klubu wyznaczenie kilku prawdopodobnych ścieżek nie było problemem. Nawet dodanie zmiennych w trasie na wypadek nieoczekiwanego problemu…
Nagle połączenie z Opal zostało przywrócone. Jawiła się jako aktywna na wykazie połączeń. Ikona transmisji jarzyła się i migotała sygnalizując aktywny transfer danych.
Kobieta zaś zastygła nieruchomo na kolanach Petra. Z pozycji Smitha wyglądało to jakby po gwałtownych próbach wciśnięcia “klienta” w kanapę, zmieniła zdanie i zaczęła się mu przyglądać.
-
Powiedz… - usłyszał na kanale Opal -
kiedy tak naprawdę *śniłaś*?