Enki, nim małpolud dopadł Cedmona wystrzeliła jeszcze raz. Tym razem miała więcej szczęścia i pocisk ugrzązł w potężnej klatce piersiowej goryla. Potem Cedmon uskoczył, a tuż obok niego śmignęło czarne, rozmyte w skoku cielsko brytana. Hundur wybił się wysoko, a jego mocarne szczęki zacisnęły się na gardle małpy. Ta niemal momentalnie wytraciła impet, zajmując się wiszącym jej u gardła psem. Gmanagh usłyszał chrzęst pękających kości i krótkie, rozpaczliwe skowyczenie psa, gdy małpolud zacisnął łapska na jego ciele i zgniótł je w uścisku. Potem odrzucił bezwładne ciało psa gdzieś w krzaki i ryknął tryumfalnie.
Drugi małpolud, ten zraniony chwilę wcześniej przez Cedmona najwidoczniej doszedł do wniosku, że poobijanego człowieka warto dobić i skierował się w stronę Accipitera. Już nie pędził, a szedł kiwając się na boki z mieczem opuszczonym nisko nad ziemią. Ianus cofał się w gęstwinę. Raz i drugi potknął się o jakieś pnącza i korzenie, a małpolud znacząco zmniejszył dystans. Goryl w pewnym momencie ryknął i zamachnął się długim, dwuręcznym mieczem. Na unik nie było miejsca, więc Thoer starał się zbić cios gladiusem. Wielgachne ostrze ze świstem przecięło jakieś liany, potem uderzyło o miecz Ianusa wytrącając mu go z dłoni, a potem... Ianus wylądował na ziemi. Lorica częściowo pochłonęła impet uderzenia, ale i tak blachy zostały rozcięte, podobnie jak skóra i mięśnie. W klatce piersiowej Thora ziała długa, krwawiąca rana. Świat wirował i Ianus tylko nadludzkim wysiłkiem był w stanie zachować świadomość. Z każdą chwilą jego powieki stawały się cięższe... Odpływał w ciemność...
- I co? - warknął Saadi. - Coś narobił, kretynie? Ledwo żyjesz! Bez broni. Bez szans. Teraz nawet najprostszy czar może Cię zabić. Nie, nie, nie. Wycofuj się! Czołgaj! Uciekaj! Zrób coś!