Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2019, 23:35   #4
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
- Nocą należy uważać na niedźwiedzie - odezwał się dwugłosem stojący nieopodal mężczyzna, gdy tylko stopy Diany zetknęły się z trawą.

Natychmiast ruszyła biegiem w kierunku najbliższego z domków. Za sobą słyszała odgłosy pogoni. Domek wydawał się być dalej niż zapamiętała, ale wewnątrz było światło. Dopadła do drzwi i nacisnęła na klamkę. Zamknięte. Zaczęła łomotać, lecz nie było żadnej odpowiedzi. Czerń zafalowała, gdy mężczyzna zamachnął się do uderzenia.

Nagły huk wystrzału zlał się ze obaleniem napastnika z pola widzenia kobiety. Obejrzała się i dostrzegła nadchodzącego człowieka w ciemnym garniturze oraz ciemnych okularach.


Wydawał się nie celować, a jedynie nadawać lufie strzelby powtarzalnej ogólny kierunek. Człowiek, który definitywnie nie powinien żyć po takim trafieniu właśnie podnosił się do pozycji stojącej.

- Leż, sukinsynu - warknął nieznajomy o włosach barwy ciemnej stali powtarzając wystrzał. Szybko przeładował, zaś czerwona łuska wyskoczyła na trawnik. Mrok wokół leżącego rozerwała się i broń wystrzeliła ponownie. A potem jeszcze trzy razy, raz za razem powalając kolejnego agresora. Przy każdym wypluciu śmiercionośnego pocisku strzelba podskakiwała.

- Dobry wieczór. Chuck Finley - uśmiechnął się półgębkiem i natychmiast sięgnął do kieszeni marynarki. Rzucił coś w kierunku Diany. Kluczyki, jak stwierdziła, gdy je złapała. Zaczął ładować broń.

- Tam stoi moje Suzuki. Uciekaj, a ja ich zajmę - dodał z niezmienioną miną wskazując głową kierunek. Następnie zaczął się cofać w kierunku domku. Między drzewami pojawił się kolejny ruch, następny i jeszcze jeden.

- I włącz radio! - krzyknął na odchodnym strzelając starszej kobiecie w głowę niemalże z przyłożenia.


We wskazanym miejscu stał samochód terenowy z otwartymi drzwiami kierowcy.


Umknęli przed dystrybutorem za betonowa kolumnę stacji, zaś dwie sekundy później obiekt wylądował na betonie sunąc po nim kilka metrów. Natychmiast zaczął wznosić się ponownie.

Rysownik spojrzał na swoją dłoń. Była czerwona od krwi krzywiącej się Alex.
- Dasz radę oświecić latarką w miejsce u podstawy, z którego wycieka ten czarny płyn!? - zapytał Richard. Poetka mocniej ścisnęła latarkę i pokiwała głową. Przemieścili się na przeciwległy bok kolumny.

Kraczące nad ich głowami ptaki były nieustannie atakowane przez strzelające w niebo przedmioty ze sklepu. Metalowy prostopadłościan huknął w ich osłonę i wirując wokół własnej osi wpadł w zdewastowany budynek, zaś Alex natychmiast skierowała w tamtym kierunku promień światła. Ciemność parowała intensywnie

Gdzieś w oddali, z bliżej niezidentyfikowanego kierunku dobiegł ich śpiew.
Richard wystrzelił, lecz kula poszybowała w bliżej nieokreślonym kierunku. Strzelił drugi, a potem trzeci raz. Dystrybutor zaczął drżeć ostrzegawczo. Veyer strzelił ponownie.


Nagle owionął ich żar, a uszy wypełnił łomot eksplozji. Wpadli na słup z impetem odbierającym dech w piersiach. Gwałtowna jasność oślepiła ich na kilka dłuższych chwil.
Kiedy udało im się podnieść, zaś wzrok przyzwyczaił się do obecnego poziomu światła, zobaczyli płonący, zniszczony budynek. Oburzone kruki z głośnym wrzaskiem odleciały.

- Widziałaś, co z Felicią!? Żyje w ogóle?

- Nie! Zniknęła mi z oczu jak poszła włączyć światło! - odparła blada Alex. Wyglądała, jakby za chwilę miała zemdleć.
Przynajmniej jeden problem był rozwiązany. Richard nie dostrzegł żadnego otoczonego cieniem przedmiotu ani żadnego, który poruszałby się wbrew prawom fizyki. Byli bezpieczni od zagrożeń czających się w ciemności nocy.

Niemniej zdecydowanie bardziej niepokojąca była kałuża powstała po wyrwaniu dystrybutora oraz niedalekie sąsiedztwo ognia.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline