***
Filar na środku przestronnego pomieszczenia był jedynym źródłem światła. Niebieskawo-białe lampy przebłyskiwały raz po raz poprzez plątaninę oplatających kolumnę kabli i rur, wiodących gdzieś z sufitu wzdłuż podpory do cicho buczących kapsuł ustawionych dookoła filaru. Gęsta, mleczna mgła wypływała mozolnie z otworów po bokach każdej z nich. Unosiła się tak w centrum na wysokości metra, opadając coraz niżej wraz z dystansem, aż w końcu niknąc w małych kratkach na podłodze wzdłuż ścian.
Tę leniwą scenę przerwał gwałtowny, silny wstrząs. Coś trzasnęło z hukiem o podłogę, światło momentalnie zgasło, a maszyny ucichły na moment... By równie nagle wszystkie lampy wróciły do życia. Nie tylko te na kolumnie, ale też te na suficie i pomieszczenie rozświetliło się w całości. Teraz, w lepszym świetle, widać było wyraźnie kapsuły - wraz z ich zawartością, załogą statku, pogrążoną w głębokim śnie. Szyby zaczęły jednak odtajać, a we wnętrzu zajarzyły się białe żarówki co znaczyło, że stan ten właśnie się zmieniał.
Kilka minut później z cichym sykiem otworzyła się pierwsza komora i ze środka, nieco chwiejnie wyszedł pierwszy, wyraźnie zdezorientowany, załogant. Zawroty głowy przejdą w ciągu następnych minut, ale braki w pamięci mogą utrzymywać się do kilku godzin. Wspomnienia misji, statku i części nie tak dawno poznanej załogi umykały mu w tym momencie. Nie było to jednak jego pierwsze rodeo, wiedział, że wszystko wróci z czasem. W tym momencie otworzyła się kolejna kapsuła, a potem następna i następna. Wkrótce cała załoga była na nogach. Same kapsuły zamknęły się po chwili i wyłączyły, standardowa procedura - powinny być zdatne do użytku w przeciągu godziny.
Między obudzonymi nastąpiły niepewne powitania - skinięcie głową, uścisk dłoni, uśmiech skrywający niepewność. Każdy odnalazł szafkę ze swoim imieniem odblokowywaną czytnikiem linii papilarnych i zgarnął swój standardowy sprzęt. Dopiero wtedy ktoś zorientował się, że główny komputer wyświetla wiadomość, której nie spodziewali się ujrzeć.
Cytat:
"Awaria systemu, krytyczny poziom paliwa, możliwa usterka silników, koordynaty lotu: nieznane. Wdrożono awaryjną procedurę odzyskiwania, czas do wymuszonego skoku: 2 godziny 30 minut".
|
Nie mieli nawet czasu, aby dobrze przetrawić ten komunikat bowiem mgła zdążyła prawie kompletnie opaść i zduszony okrzyk postawił wszystkich na nogi po raz kolejny. Na podłodze obok jednej z kapsuł leżały zakrwawione zwłoki kogoś, kto patrząc na uniform z naszywką Nemesis, musiał być jedną z osób z załogi.
-
Co do chu... - rzuciło któreś z was, gdy świadomość powagi sytuacji dotarła do wszystkich zebranych. Konsternację przerwała rudowłosa dziewczyna w lekarskim fartuchu, która nagle zdecydowanym krokiem podeszła do
zwłok.
Medyk przykucnął przy nieboszczyku, naprędce sprawdzając kilka rzeczy gdy bez zapytania dołączył do niej Admin - zbliżywszy się na swoim wózku - uważnie obserwował jej oględziny, po chwili dołączyła do nich reszta załogi. Denat był mężczyzną po trzydziestce, przyczyną śmierci była bez wątpienia ogromna dziura w klatce piersiowej wyglądająca, jakby eksplodował od środka. Rudowłosa nachyliła się nieco bliżej, aby przyjrzeć się ranie dokładniej, ale natychmiast musiała odsunąć się z nieukrywaną odrazą. W jego wnętrzu pływała zielonkawo-żółta substancja, która z bliska miała na tyle nieprzyjemny zapach, że aż wywoływała mdłości. Nikt z załogi nie spotkał się jeszcze z czymś takim.
Gdyby udało się przenieść zwłoki do Laboratorium można by je poddać specjalnej analizie i ustalić, co to jest. Miał na sobie kombinezon, w który sami jeszcze przed chwilą byliście ubrani, z kapsuły hibernacyjnej. Ona sama była roztrzaskana z przodu i zbluzgana krwią. Kimkolwiek był, w tym momencie żadne z Was nie było sobie w stanie przypomnieć jego roli na tym statku.
I nie było na to w sumie czasu. Komputer zapiszczał ostrzegawczo, ponawiając komunikat o nieuchronnym skoku mogącym zabić całą załogę, jeśli reszta nie działających czujników miała podłoże w faktycznym problemie w silnikach i kokpicie. Trzeba było się ruszać.
Z Hibernatorium wychodziły cztery korytarze; jeden na północ, jeden na południe. Oba skręcały w kierunku przodu statku i prowadziły do osobnych pomieszczeń. Wejścia do pozostałej dwójki znajdowały się obok siebie na wschodniej ścianie, prowadząc do również osobnych pomieszczeń, ale bliżej silników.