Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2019, 22:47   #8
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację


Uciekała. Niczym najgorszy tchórz zostawiała za sobą istotę ludzką, która przybyła by jej pomóc. Uciekała, jak najdalej, w poszukiwaniu zbawiennego światła. Czy czyniło to z niej osobę złą? Z całą pewnością nie czyniło dobrej. Cóż jednak miała zrobić? Uzbrojona w pogrzebacz i telefon, mogła co najwyżej dać się zabić. Przecież nie miała pojęcia o tym jak się walczy. Wziąć zamach i uderzyć. Na tym jej wiedza się kończyła, a jakoś wątpiła by to wystarczyło by pokonać czworo napastników. Nic nie mogła jednak poradzić na to, że czuła wstyd. Obiecała więc sobie, że o ile przeżyje, zarówno ona jak i ów człowiek, to podziękuje mu za pomoc i postara się jakoś wynagrodzić jego poświęcenie. Chuck Finley. Musiała zapamiętać to imię i nazwisko.


Ucieczka wcale nie była łatwa. Nie chodziło tu o trudności terenu, bowiem droga była całkiem dobrze utrzymana. Tym, co sprawiało, że jazda oferowanym jej samochodem była wręcz nieznośna, był otaczający ją z każdej strony mrok. Nie była w stanie nawet na chwilę odetchnąć spokojnie. Stale rozglądała się na boki i zerkała we wsteczne lusterko. Zachowanie zakrawające na paranoję, było jednak według niej jak najbardziej uzasadnione. Umysł podsuwał jej stale to nowe obrazy tego co się wydarzyło odkąd opuściła miasto oraz tego co jeszcze mogło się wydarzyć. Ponownie ujrzała zbliżającą się do niej staruszkę z siekierą. Ponownie z ciemności wyłonili się mężczyźni. Ponownie poczuła na swoich plecach ich oddech, a słowa jednego z nich: “Nocą należy uważać na niedźwiedzie”, nadal brzęczały w jej uszach. Miała tyle pytań bez odpowiedzi, że czuła jakby jej głowa miała zaraz eksplodować. Całkiem jak to coś, czego wybuch widziała w oddali. Nie była jednak w stanie zastanawiać się nad przyczyną. Musiała skupić się na drodze, na własnym przetrwaniu. Kłopoty innych póki co znajdowały się daleko na dole listy jej priorytetów.

Nie na długo jednak. Kłopoty innych zdawały się bowiem nie chcieć dać jej spokoju. Tunel zakończył się płomieniami. Dosłownie, bowiem tuż przy jego końcu płonęło coś, co musiało wcześniej być stacją benzynową. Ogień wgryzał się w panujący mrok, wydzierając mu fragmenty świata i zalewając je swym blaskiem. Oto miała wymarzone światło, dzięki któremu mogła poczuć się bezpieczna. Problem w tym, że wcale tak się nie poczuła. Nie po tym jak ujrzała stojący na drodze wyjazdowej samochód. Czy jednak miała się czego obawiać? Człowiek, którego widziała, skąpany był w świetle, a co za tym szło, nie mógł być jednym z NICH. Może znał jakieś miejsce, w którym mogłaby zatrzymać się bez obawy, że straci życie? Fakt, w obecnej chwili, z buzującą w jej żyłach adrenaliną, sen wydawał się odległy i jak najbardziej niepotrzebny, to jednak nie mogło trwać wiecznie.

Zwolniła by móc lepiej ocenić sytuację. Nie chciała się jednak zatrzymywać. Nieznajomy może i nie był otoczony mrokiem, jednak ktoś bez wątpienia odpowiadał za wybuch, a nikogo innego w pobliżu nie widziała. Równie dobrze mogła się wpakować z deszczu pod rynnę.
Jej wątpliwości rozwiały się nieco gdy rozpoznała kim był nieznajomy. Zwolniła na tyle, że zapewne można było ową decyzję zaszufladkować jako proszącą się o kłopoty, jednak dzięki temu była w stanie rozpoznać jego twarz. To był ten młodzieniec, którego spotkała przy okazji wprowadzania się do wynajętego domku. Chociaż czy można tu było mówić o poznaniu? Raczej nie, był on jednak obecnie jedyną żywą duszą, którą “znała”, a to już był nie lada wyczyn i ogromny plus przemawiający za tym, by jednak się zatrzymać. Silnika jednakże wyłączać nie zamierzała, gotowa w każdej chwili, wbrew temu że wiązało się to z opuszczeniem najbardziej rozjaśnionego punktu w okolicy, docisnąć pedał gazu do podłogi.
- Potrzebujesz pomocy? - zawołała, uchylając odrobinę okno. Możliwe, że wcale jej nie potrzebował. Możliwe, że właśnie popełniła największy błąd jaki tylko mogła popełnić. Zostawiła już jednak za sobą jednego człowieka i uciekła niczym przestraszona dziewczynka. Nie mogła zostawić kolejnego, tym bardziej, że ten wcale nie sprawiał wrażenia uzbrojonego i zdolnego poradzić sobie z tym wszystkim co kryło się za linią blasku rzucanego przez płomienie.

 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline