Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2019, 17:36   #15
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Ghalyia podeszła do szynku.

- Pokoje i kolację dla dwojga. - Powiedziała do karczmarza. - Izby wskażcie mojemu słudze. - Głową wskazała na stojącego nieopodal z jej rzeczami Sardara. - I naszykujcie kąpiel.

- Już się robi - powiedział. - Pani - dodał po ledwo dostrzegalnej przerwie, do ostatniego słowa dodając ukłon. - Helga - gestem przywołał jedną z dwóch kręcących się po izbie dziewek. - Zaprowadź do trójki i czwórki. A kolacja - ponownie zwrócił się do kapłanki - zaraz będzie. Baranina, dziczyzna, czy coś z drobiu?.

- Baranina. - Kapłanka szybko zdecydowała.

Sardar doskonale wiedział co ma robić, Ghalyia nie musiała mu tłumaczyć.

Zapłaciwszy za nocleg i kolację ruszyła do wolnej, dużej ławy, która mogłaby pomieścić i jej pozostałych towarzyszy.

Kolejna przy szynkwasie była uśmiechnięta blondynka która wyglądała jakby chciała coś powiedzieć ale w ostatniej chwili odwróciła się do rudowłosej elfki i spytała.

- Eliona, chcesz dzielić pokój? Obiecuję tym razem nikogo do niego nie sprowadzać na noc - obiecała (jak dziesięć poprzednich razy) Saxa, ciut głośno jak zwykle. Z tymi obietnicami u Saxy było różnie - z jednej strony naprawdę się starała je dotrzymywać z drugiej czasem to nie wychodziło ale zawsze starała się to wynagrodzić. Towarzyszkom znaczy się, bo kto by się przejmował facetami.

O ile Eliona nie tęskniła za matką przełożoną i jej zasadami, o tyle doskonale pamięta, ile radości czerpała ze wspólnie spędzanych wieczorów z pozostałymi wychowankami szkoły dla dziewcząt. Rozmowy na zakazane tematy i chichotanie pod kołdrą, tak żeby nie ściągnąć na siebie uwagi dyrektorki. Dlatego propozycję Saxy przyjęła z wielkim entuzjazmem.

- Pewnie że tak! Zobaczysz jak będzie fajnie! Znam kilka fajnych historii, trochę straszne, ale nie wyglądasz na taką, co się byle czego boi.

Jedynie Vares miał wątpliwości, jednak widząc szeroki uśmiech na twarzy swojej przyjaciółki, postanowił zachować je dla siebie.

- W takim razie mam dla pań odpowiedni pokój - powiedział karczmarz, bacznie przysłuchujący się rozmowie. - Zaraz każę zanieść bagaże do siódemki. A pan? - zwrócił się do Karla.

- Ja mogę spędzić noc nawet w stajni - zapewnił zapytany. - Jeśli nie ma miejsc - dodał.

- Ależ nie ma takiej konieczności - zapewnił właściciel karczmy. - Mamy pokój z małżeńskim łożem, jeśli ktoś lubi mieć dużo miejsca, i parę pojedynczych pokojów na parterze i piętrze.

- Może być taki na pięterku - odparł Karl.

Ghlyia, czekając na swoją kolację przysłuchiwała się rozmowom miejscowych, dla których najważniejszym tematem była krążąca po okolicy bestia.

Saxa wzięła klucz od pokoju dzielonego z elfką i ruszyła zostawić swoje manatki. - Zostawię rzeczy i wracam na kolację - rzuciła informacyjnie odchodząc.

Po wejściu do pokoju, Eliona od razu upadła plecami na łóżko, sprawdzając jego wytrzymałość. Gdy posłanie pozytywnie przeszło test, elfka leniwie przeciągnęła się mówiąc:

- Ale jestem zmęczona! Jestem tak zmęczona że... że bardziej już chyba być nie można!

Głośnemu ziewnięciu dziewczyny odpowiedziało równie głośne burczenie w brzuchu.

- Ale chyba wcześniej powinnam coś zjeść - dodała z zadowoleniem, po czym zrywając się energicznie z łóżka, krzyknęła:

- Saaaaxa, poczekaj na nas!

- Pospiesz się bo Sardar zje wszystko z kuchni i nic dla nas nie zostanie. - Rzuciła złodziejka udawanym przerażeniem.

Gdy obie zeszły ponownie do wielkiej sali Ghalyia i Sardar już spożywali swoją kolację. Mężczyzna dolewał sobie wina do kubka i za niezadowoleniem i pewnym niedowierzaniem odkrył, że dzbanek jest już pusty. Ruchem ręki przywołał krążące po sali służebną i zamówił kolejny dzban.

Kapłanka uśmiechnęła się lekko na widok zbliżających się towarzyszek podróży.

Saxa uśmiechnęła się zaczepiając tą samą dziewkę służebną do Sardar i wsuwając jej subtelnie monetę poprosiła o dwie porcje kolacji dla niej i elfki.

- Hej piękna jeśli to nie będzie problem to możesz z tym winem donieść dwie porcje strawy, najlepiej dziczyzny? Jeśli jest, to wino donieść później.

Nawet Eliona zdawała sobie sprawę, że nie samym plackiem człowiek żyje a zwłaszcza młoda elfka, dlatego tym razem postanowiła spróbować czegoś innego.

- Dla mnie baranina - krzyknęła zadowolona.

Po chwili na stole pojawiły się zamówione potrawy. Tyle tylko, że gdzieś się zagubił Karl.

Eliona mało dyskretnie zajrzała każdemu do talerza, porównując dania. Następnie zaczęła łapczywie pochłaniać swoją kolację, napychając sobie buzię wielkimi kęsami. Łamiąc już którąś z kolei zasadę ‘savoir vivre’, z pełnymi ustami zapytała:

- Karl z nami nie je?

- Może poszedł szukać kogoś kto mu ogrzeje pościel w nocy? - Saxa rzuciła dwuznaczny żart.

- Jeśli wybrał kolejną lafirynde...to jego strata, bo jedzenie jest pyszne! Prawda Vares? - dodała elfka, nie przestając jeść.

- Nie mów z pełnymi ustami Eliono. - Ghalyia upomniała łagodnym głosem elfkę. - Zadławisz się jeszcze.

Powody dla których Karl z nimi nie jadł, a które podały dziewczyny zbyła taktownym milczeniem.

Lekko zawstydzona Eliona spuściła wzrok i w spokoju dokończyła posiłek, co niezmiernie ucieszyło jej przyjaciela Varesa.

Potrawy, jak na zwykłą, przydrożną karczmę, były nad wyraz dobre, trudno więc było się dziwić, że nim Karl zjawił się przy stole cała czwórka miała już niemal puste talerze.

- Co jedliście dobrego? - spytał mężczyzna, siadając przy stole i przypatrując się temu, co zostało na talerzach.

- Baranina jest warta polecenia. - Odpowiedziała mu Ghalyia sięgając po swój kubek z winem.

Sardar uniósł do góry dzban, który wcześniej zamówił w niemym zapytaniu czy jej dolać. Ghalyia kiwnęła głową i podsunęła mu swój kubek.

- Ghalyia ma rację, zamów sobie baraninę, jest pyszna - odpowiedziała Eliona po czym z zaciekawieniem dodała:

- A ty gdzie byłeś?

- Pogadałem sobie z tym i owym na temat tego potwora, co nęka okolicę - powiedział Karl i przywołał gestem służącą, po czym zamówił sobie porcję baraniny.

- I czego się dowiedziałeś? - zapytała Ghalyia.

- Więcej niż połowa szans, że to wilkołak - odparł zagadnięty. - Albo i trzy czwarte - dodał. - Zdaniem naocznego świadka zbyt szczupły na niedźwiedzia i za duży na zwykłego wilka. Ale jeszcze nikt nie próbował go upolować, ani nagrody za niego wyznaczyć.

Zabrał się za kolację, co - zdaje się - miało znaczyć, że w tym przypadku bestia przestała go interesować.

- Były jakieś ofiary? - Kapłanka nie dała Karlowi zjeść w spokoju.

- Nie wśród ludzi - odpowiedział Karl, na moment odrywając się od talerza. - Bestia wolała zająć się jednym koniem, dwiema krowami i szóstką czy siódemką owiec. Można by rzec, że poszła na łatwiznę.

- Kto ją widział, wiesz? - Służka Shelas ciągnęła wojownika za język.

- Pastuszek od tych owieczek, no i eks-właściciel wspomnianego na początku konia - odparł Karl

- Gdzie i o której porze bestia zaatakowała? - Ghalyia uznała, że skoro Karl zadał sobie tyle trudu by powiedzieć się tego wszystkiego, to jednak planował coś z tym zrobić. Chciała poznać jego plan.

- Pastuszka trzy dni temu, jakąś godzinę drogi stąd, na północ, te krowy przedwczoraj, całkiem niedaleko, a jeździec też na północ stąd - odparł Karl, gdy przełknął to, co miał w ustach - miał spotkanie z wilkołakiem. A bestia o różnych porach dnia polowanie urządza. I z pewnością nie z głodu - dodał.

- Skąd pewność, że nie z głodu? - Kapłanka pociągnęła niewielki łyk ze swojego kubka.

- W trzy dni tyle pozabijał, że by tego nie zeżarł - odparł Karl. - Ale nie sądzę, by długo sobie pożył. Z pewnością zjawi się jakiś łowca, bo w niektórych kręgach niektóre kawałki wilkołaka są ponoć w cenie.

- Tylko żeby nas nie zaatakował gdy będziemy w drodze. - Powiedziała kapłanka.

- Magia jest przeciw wilkołakom nad wyraz skuteczna - stwierdził Karl - więc nie będziemy łatwym kąskiem.

- Jeżeli to rzeczywiście wilkołak. - Ghalyia nie była taka przekonana co do natury istoty nękającej osadę.

- Na dwóch łapach, wielkość niedźwiedzia, wilcza morda... - Karl wymieniał cechy szczególne bestii. - Nie słyszałem o innym stworze tego typu. - Popił słowa sporym łykiem wina.

- Ale to co, jutro i tak jedziemy dalej przed siebie tak? - spytała Saxa zastanawiając czy ta rozmowa nie jest przedsionkiem do polowania na wilkołaki... co byłoby na pewno ekscytujące.

Karl nie odpowiedział, tylko spojrzał na kapłankę i magiczkę.

- Taki jest plan. - Odpowiedziała Kapłanka podnosząc się z miejsca. - Życzę wszystkim spokojnej nocy.

Ghalyia opuściła towarzystwo. W pokoju miała czekać na nią już gorąca kąpiel.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Kerm : 19-03-2019 o 18:16.
Efcia jest offline