Wątek: Hekaton
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2019, 03:01   #2
Amduat
 
Amduat's Avatar
 
Reputacja: 1 Amduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=d245tEhsw6w[/MEDIA]
Młodość jest potwornie ciężkim przypadkiem i chyba nie ma nikogo, kto by z tego wyszedł bez powikłań. Półleżąc na swoim łóżku w towarzystwie dwóch najlepszych przyjaciółek, Eden wolała nie rozmyślać w jakim stanie obudzi się jutro rano. W głowie szumiał jej alkohol, w żyłach płynęła wybuchowa mieszanka chemicznych dopalaczy, myśli za to raz zwalniały gdy leżała bez ruchu na miękkiej pościeli. Następnie przyspieszały, wyostrzając falującą wizję, dzięki której zamknięcie w niebiesko-zielonej sypialni przypominało przebywanie w podwodnym, morskim świecie, wymieszanym z neonową dżunglą w dziwnym, wyjątkowym kolażu który tak uwielbiała.

Miejsce do którego uciekała i wracała chętnie po całym dniu w pracy w szpitalu. Zamykając za sobą drzwi sypialni, wyłączała holotelefon i odpływała. Dlatego niewiele osób zapraszała do siebie, ale Rikke i Silje miały dorobione kody do Klucza aktywującego alarmy i czasem pomieszkiwały pod jednym dachem. Tak jak dzisiaj, chociaż dziewczyny wpadły tylko na długi weekend, poprzedzający kluczowy moment życia - szansę aby zdobyć wpis do CV dzięki któremu przed młodą lekarką otworzy się kompletnie nowa ścieżka… ale to za parę dni.
Dziś Eden bawiła się tak jak lubiła - nie w głośnych, zatłoczonych klubach, lecz we własnym sanktuarium zamkniętego osiedla, wewnątrz własnego domu, dodatkowo z duża ilością alkoholu i narkotyków. Pierwsze załatwiła sama, prochy przyniosła Rikke, a zielonowłosa Silje przygotowała własną niespodziankę i to jaką!

Rzeczywiście hakerka była genialna, bez dwóch zdań. Ksywkę “Pinky” też wymyśliła, pasowało świetnie, jako że van Nispen od czterech lat paradowała po Hekaton w różowych włosach i nie zapowiadało się na zmianę.

- Chyba będę rzygać - powiedziała z niesmakiem, patrząc na roznegliżowane przeróbki fotek miejscowej gwiazdki i jej odrażającej antykumpeli. Widok tego jak niszczy się idealny wypad do knajpy, dodatkowo cisnąc pustaka ostro po kieszeni, był jak wcześniejsza gwiazdka. Ale o wiele lepsze zostało na deser.
- Nigdy nie wiedziałam co ludzie w niej widzą - Eden rozłożyła się wygodniej, pociągając bezpośrednio z butelki. Przełknęła, przekręciła się na brzuch i wpatrywała jak zahipnotyzowana w fake’owy profil - Gdyby nie stary i jego kredyty, ciągnęłaby druta gdzieś w slumsach. To tępak, jechała na korepetycjach póki prawnie musiała chodzić do szkoły - pokręciła głową z pogardą - Zmalujmy jej laurkę od serca… aż nie wiem co lepsze. “Bez obaw, biorę tabsy i nie zarażam już HIV”? Coś o transpłciowości? Koprofilia? Na pewno lubi jak jej ładują klocki prosto w ten paskudny ryj.

- Chyba jaja se robisz z tym rzyganiem? Wiesz przecież, że mnie też z miejsca zrywa jak widzę, że ktoś puszcza pawia.
- dredziarę krótka wzmianka ich gospodyni o różowych włosach na moment przysłoniła wszystko inne. No obie jej kumpele orientowały się, że raczej w tym punkcie nie ściemnia dlatego pewnie tak się zaniepokoiła tą wzmianką.

- Oj, weź, przestań, przecież Pinky żartuje! - Rikke postanowiła zareagować od razu obracając wszystko w żart. Po chwili uważnego przyglądania się gospodyni hakerka dała się odciągnąć od tego tematu.
- A w ogóle to też byś się coś do tej bajeczki dołożyła! - szarowłosa pogoniła dredziarę do pracy koncepcyjnej na co ta żachnęła się, że cały profil przecież zrobiła sama.

- Z syfem dobre. Ale coś w stylu, że chciała się rypać nawet jak wiedziała, że ktoś ma syfa. Tylko trzeba by wymyślić czy napisać to jako on czy ona. - Rikke pokiwała swoimi szarymi włosami biorąc w obroty pomysł podsunięty przez Pinky.

- Koprofilia to daj spokój, nikt się nie bawi w takie mądre nazwy w takich stronkach. Można napisać, że łyka każde gówno jak leci. - Silje zaciągnęła się skrętem i chyba już zapomniała, że miała się obrazić na swoje kumpele bo temat złośliwego rewanżu na kimś za kim żadna z nich nie przepadała widać bawił ją nieźle.

- A ja wam mówię, że trzeba coś o tym jej plastiku napisać. W końcu obrabiamy nasze mądre i śliczne główki specjalnie dla niego żeby mu to wysłać nie? To tak trzeba trochę odwrócić sytuację. No klasyk to jak laska by odmawiała mu robienia loda czy pukania w kuperek a tutaj no jakby sama się tego domagała od każdego jak leci. - Rikke wróciła do pomysłu aby dopisać coś o owym nowym chłopaku Paige do jakiego “przypadkiem” miał dotrzeć ten profil.

- Nad czym tu myśleć? Napiszcie że lubi orale, anale i inne takie. A ten jej pustak to nudziarz i w ogóle pizduś. - Silje wzruszyła ramionami opierając się o wezgłowie łóżka i trzymając na skrzyżowanych udach swój datapad. Ale na razie nic nie pisała. W jednej ręce trzymała skręta a w drugiej butelkę.

- Zacznijmy tak… - Eden z mądrą miną zaciągnęła się skrętem. Wyciągnęła nogi poza krawędź łóżka i zaczęła bujać stopami - Mój chłopak to lamus, ale jego stary jest dziany i ma kontakty, a ja muszę zostać gwiazdą. Kobieta ma potrzeby, których on swoim mikrofiutkiem nie zaspokoi. Nie jara mnie zapinanie go dildem w dupsko - lubi to, tylko wtedy dochodzi. Chcę żeby wreszcie ktoś mnie zerżnął ostro, jak leci. Im was więcej tym lepiej. Jara mnie dp i złoty deszcz. Jestem napalona, niedorżnięta i dam się puknąć każdemu, nawet jakby miał syfa. Za specjalną prośbą możesz zrobić ze mnie żywy sedes. Pisząc wyślij mi zdjęcie swojego fiuta. Lubię fiuty. W każdej dziurze i najlepiej we wszystkich naraz… coś jeszcze? - popatrzyła na przyjaciółki, przekazując skręta hakerce.
- Skoro masz dostęp do jej konta, pomóżmy pustakowi odkryć w sobie altruistę i empatię. Hojna dotacja na dom opieki dla dzieci dotkniętych chorobami genetycznymi? Znam jeden, miałam tam praktyki - skrzywiła się smutno, siadając po turecku - Szmatławiec i tak by to przechlał, albo przebalował, a one… przyda się wnieść w ich życie trochę radości.

- Ooo! Pinky to jest genialne!
- obie kumpele przerwały wszystko inne i w miarę jak gospodyni mówiła ich oczy i usta robiły się coraz szerzej otwarte. Gdy skończyła przedstawiać swoją propozycję nastąpiła chwila radosnego chaosu gdy obie już napalały się chwilą gdy zobaczą jak pustakowa parka zareaguje na ten genialny wpis. Silje od razu wzięła się do roboty.

- Genialne. Dam to zaraz przy zdjęciu profilowym. Żeby przypadkiem ktoś tego nie przegapił. - hakerce aż się oczka i wbite w policzki kolczyki rozbłysły od złośliwej uciechy.

- Gorący towar. - Rikke pokiwała swoją szarą głową obserwując jak dredziara sprawnie ozdabia profil sloganem wymyślonym przez różowowłosą. - Jakby naprawdę robiła takie rzeczy to chociaż byłby z niej jakiś pożytek. A tak to taki z niej pasożyt społeczny. - dziewczyna z szarymi włosami pokiwała ze znawstwem głową.
- Powiem wam, że gdyby to nie był fake to poświęciłabym się specjalnie dla was. I osobiście ją olała. - przyłożyła dłoń do piersi i poważnie popatrzyła na swoje kumpele aby pokazać, że lubi je tak bardzo, że nawet by mogła skorzystać z takiej Slut4You.

- Ja też. Nawet bym mogła ją pyknąć w cały komplet. Dobra, zaraz będzie gotowe. - hakerka uśmiechnęła się pod nosem ale widać było, że pilnie pracuje przy dokończeniu profilu. - Dotacja jawna czy skryta? Jawnie to bezpośrednio przeleję z jej konta na sierociniec. Jest łatwiejsze do cofnięcia jeśliby się zaczęły pytania i roszczenia. No ale może im zależeć na wizerunku bardziej niż na kasie i to przyklepią. Zwłaszcza jej staremu. No a skryta to przeleję przez różne konta - krzaki na sierociniec. Nadal jest szansa, że ktoś się w końcu połapie. Ale anonimowy ofiarodawca przeleje kasę na konto sierocińca a u niej będzie widać przelew na fakeowe konto. - informatyczka mówiła tak samo szybko jak szybko pracowała dłońmi po eterycznej klawiaturze.

- Druga opcja, niech się trochę pomęczą zamiast mieć od razu podane na tacy. - odpowiedź przyszła szybko, dziewczyna wychyliła się po szklankę z szafki. Cieszyła się jak diabli, chciała zobaczyć rezultaty drobnego psikusa: burzę w mediach społecznościowych… ale przede wszystkim radowała się na myśl o przyprawieniu paru dzieciakom uśmiechów na twarzach które na co dzień nie znały tej emocji.
- Zaczynajmy show - podniosła szkło w toaście.

- Za show! - dziewczyny złapały za swoje szklanki i pociągnęły zdrowy łyk na zdrowie. Silje coś jeszcze wklepywała na holograficznej klawiaturze. Jej palce sprawnie klikały klawiaturę zrobioną z laserowego światła.

- Okey! To zaczynamy! Chodźcie na relacje na żywo. - dredziara poklepała oba miejsca obok siebie aby kumpele zajęły te miejsca a sama niczym dyrygent zawiadywała całym przestawieniem dzięki sprzężeniu swojego decka z holo sypialni. Rikke raźno wpasowała się obok dredziary i dosłownie poczuła się jak w kinie. W jednym ręku trzymała szklankę a w drugiej pudło z popkornem który ochoczo wyciągała w stronę łóżkowych sąsiadek.

- Na czym to stanęliśmy? A tak. Obrażona i zdradzona diva. - Silje coś zamieszała i na główny ekran powrócił widok z kamery w klubie gdzie balowała Paige ze swoimi waflami. Chyba jakoś się unormowało o tyle, że przy stoliku nie stał już wyprężony na baczność kierownik lokalu ani nikt z obsługi. Ale oczywiście celebrytka, sądząc po minie i gestach, nie darowała takiej zniewagi i piekliła się na całego zaś jej dwór potakiwaczy próbował udobruchać swoją gwiazdę lub wraz z nią kipieć słusznym gniewem.
- Ma zablokowane konto, jeszcze nie wie jaka jest hojna. - uśmiechnęła się pod nosem gdy ten fakt jakby dopiero teraz do niej dotarł ale za to przednie ją bawił.

- A tuu… mamy pustaka numer 1 w tym sezonie tylko płci przeciwnej… - ekran główny podzielił się na pół, tak że było widać jednocześnie co się dzieje na obu. Na jednym był już trochę znany obrazek Paige ze swoim dworem a po drugiej jakiś tym w sportowym ubraniu szedł korytarzem chyba siłowni. Szedł sobie wesoło i raźno przed siebie pewien swojej zajebistości.
- I teraz patrzcie, ktoś tu zaraz dostanie pewną wiadomość… - Silje z sadystycznym uśmieszkiem wysyczała ze złością i wręcz artystycznie wcisnęła “enter”. Przez jakąś sekundę nic się nie działo. Ale ów gość w sportowym ubraniu, w korytarzu sportowego obiektu, wyjął rękę z kieszeni i uruchomił komunikator. Miał modny i nowoczesny, w zegarkowej formie która wyświetlała co trzeba tak samo jak deck hakerki na łóżku. Inny przecież nie przystoił komuś kto zawsze jest na topie, modny i ma zawsze to co jest akurat modne. Twarz faceta lekko ozdobił grymas półuśmiechu gdy pewnie zorientował się od kogo dostał wiadomość. Dalej szedł pewnie przed siebie i niedbałym ruchem kliknął pewnie odbiór wiadomości.

- No tu widzi sam link. Ale jak tylko kliknie… - hakera sama dała się ponieść ekscytacji. Z wrażenia zaciągnęła się skrętem, popiła ze szklanki i ani na chwilę nie odrywała wzroku od wielkiego jak całe łóżko ekranu zawieszonego pod sufitem tuż przy nogach łóżka. No i facet też chyba się trochę zdziwił tym co widział w wiadomości. Bo na twarzy zawitał mu wyraz zdziwienia gdy coś mu widać nie pasowało a krok wyraźnie zwolnił i stracił na sprężystości. Ale widocznie kliknął wiedziony ciekawością, podejrzeniem lub innymi motywami. Co prawda kamera z siłowni nie pokazywała to co tam zobaczył ale gdy się wiedziało co i widziało jego reakcje to i tak zabawa była przednia.

Najpierw stanął jak wryty. Dlaczego to w milczeniu zademonstrowała Silje klikając dla przypomnienia obrazem obciągającej Paige z wymowną ksywką “Slut4You”. Faceta wyraźnie zamurowało. Z dobrą sekundę czy dwie jak stanął to tak stał na środku tego korytarza. Zaraz potem zaczął rozglądać się dookoła i poczerwieniał jakby bał się, że ktoś go przyłapie na oglądaniu filmów dla dorosłych w miejscu publicznym. Podszedł więc do ściany i gorączkowo coś przesuwał na ekranie i sprawdzał. Aż w końcu nagle zbladł by znów nagle poczerwienieć. Zacisnął pięść ze złości i tą złość widać było i na twarzy.

- Oj, chyba znalazł coś o sobie. - zachichotała Rikke z zafascynowaniem obserwując faceta na ekranie. Ten zaś zaczął odstawiać dość chaotyczną pantomimę. Jakby nie mógł się zdecydować czy coś rozwalić, wrzeszczeć, biec gdzieś, uciekać, schować się czy zejść na zawał. W końcu wybiegł w pośpiechu z siłowni bo Silje zmieniła obraz kamery. Teraz pokazywała jakąś przed głównym wejściem i pokazywała ich nowego znajomego jak wybiega potrącając całkiem sporo osób. Biegł na parking pewnie w stronę swojego samochodu. Przecież ktoś z jego pozycją nie mógł nie mieć samochodu. Najlepszego oczywiście.

- Ooo… zaczynamy duecik! - Silje też zachichotała bo mimo, że facet był tyłem i oddalał się od kamery to widać było jak gdzieś dzwoni. Gdzie nie było trudno się domyśleć. Zresztą prawie od razu zyskały potwierdzenie bo na klubowej kamerze Paige spojrzała z irytacją na swój komunikator i powiedziała coś z nonszalanckim tonem do swoich adoratorów. Ci zaśmiali się jak to z żarcików szefa wypada się przecież śmiać. Zraniona diva odebrała połączenie. Na okienku widać było jej faceta jaki zatrzymał się przy jakimś samochodzie a gdy uzyskał połączenie widać było, że z miejsca od razu się wydarł. Widać było bo aż przechodzący niedaleko ludzie spojrzeli w jego kierunku. Paige w klubie też miała zdezorientowany wyraz twarzy gdy nie wiedziała o co mu chodzi. A skoro nie wiedziała o co chodzi to oczywiste było, że ktoś jest winny czyli nie ona reakcja mogła być tylko jedna. Zbluzgała go szybko i sprawnie z wyraźną wprawą ku uciesze jej pochlebców. To chyba do reszty zburzyło jakikolwiek rozsądek jej pustaka bo ten z wyraźną furią wcisnął coś u siebie i coś krzyknął do niej po czym się rozłączył. Jeszcze na jednym okienku był na etapie wsiadania do samochodu gdy Paige odebrała wiadomość.

- Tak pustaku, naoglądaj się w swoim naturalnym środowisku. - Rikke roześmiała się widząc osłupiałą minę prawie łysej dziewczyny. Zwłaszcza, że kursor kierowany sprawną ręką hakerki zakreślał kółka wokół obciągającej profilówki “Slut4You” co pewnie właśnie widziała Paige. Stała osłupiała tak samo jak przed chwilą jej pustak. Aż jej przydpupasy zaczęły dopytywać się co się stało. W pierwszej chwili Paige przysłoniła wyświetlacz przyciskając go do własnej piersi aby nikt nie mógł zobaczyć co tam jest. Potem popatrzyła na nich z dziwnym wzrokiem.

- Kto to zrobił?! Przyznać się! To kurwa wcale nie jest śmieszne! Jesteście pojebani! - celebrytka oczywiście nie mogła być winna a przecież ktoś musiał. Skoncentrowała się więc na tych którzy jej wydali się najbardziej prawdopodobni czyli jej fałszywi i dwulicowi przyjaciele o moralności podobnej jaką miała ona sama. Ci jednak popatrzyli na nią nie rozumiejąc o co jej chodzi co rozjuszyło ją jeszcze bardziej.

Tymczasem w swojej spokojnej, bezpiecznej sypialni, z dala od tłumów i hałasu, Eden siedziała ze wstrzymanym oddechem i obserwowała spektakl. Oczy jej świeciły, rozchylone usta powoli przeprowadzały wymianę gazową. To działo się naprawdę, złośliwe anioły przygrywały dziewczynie w duszy, serce cieszyło się jak znów okazało się, że zdała najlepiej egzaminy i w ramach nagrody dostaje staż w Leviatan Corp.
- Ej no, ogarnijcie to - wreszcie zaśmiała się głośno, w euforii łapiąc obie przyjaciółki i przyciągając je do siebie na grupowego przytulasa - Właśnie pomagamy jej odkryć właściwą ścieżkę kariery. Doradztwo zawodowe, personal coaching. Powinna nam za to suka zapłacić. Marzy o karierze filmowej, w tej branży spełni się całkowicie - pokazała szklanką na fotę łysawej z fiutem w ustach i aż westchnęła roztkliwiona - Da radę rzucić ten profil na ściany? Tam są chyba ekrany - patrząc na obraz sali pokazała palcem gdzieś w bok obrazu.

- Da radę. Chociaż wtedy śledczy mogą się już skapnąć, że to nie zostawiona bomba tylko ktoś ją oglądał na żywo. - Silje skinęła głową i przygryzła wargę. Wydawało się, że coś rozważa w myślach. - A zresztą, raz się żyje! I tak pewnie tak założą. Bo to ewidentnie złośliwy numer. - zaśmiała się i zaczęła znowu pracować na laserowej klawiaturze. Parę ruchów później widać było reakcje znów jedynym ekranie bo ten z siłowni zniknął gdy aktualny facet Paige wyjechał swoim samochodem z kadru.

W klubie zaś rozgrywała się scena pt. “Ale o co ci chodzi Paige?”. Przedstawiciele bananowego nowego pokolenia mieli coraz wyraźniej dość bezzasadnych ich zdaniem ataków swojej gwiazdy. Która z tego co wyłapywała kamera oskarżała ich o wszystko i za wszystko. W ciemno zrównując ich z najgorszymi szujami co chcą rozbić jej związek i są właśnie podstępnymi gnidami. I tak tymi swoimi wrzaskami przykuwała uwagę także gości i przy innych stolikach. Niektórzy nawet zaczęli wstawać aby wyjść. Gdy stało się coś nowego. Silje zmieniła kamerę aby pokazać salę z innej strony. Tym razem Paige i jej stolik byli raczej z profilu i trochę plecami. Plecami dlatego, że na ścianie naprzeciw kamery to co leciało na klubowym holoekranie zostało zastąpione przez profilowe ujęcie “Slut4You”. Reakcja prawie wszystkich była bardzo podobna do tego co prezentowała parka która zapoznała się z tym profilem jako pierwsza. Tylko gwiazda owego profilu zaczęła wrzeszczeć aby to wyłączyć. Jej stolikowi towarzysze zbaranieli na całego nie wiedząc czy patrząc na nią czy to co na ekranie. Zresztą reszta gości zareagowała podobnie jakby porównywali celebrytkę stojącą wśród nich i jej bardzo niegrzeczny profil na bardzo niegrzecznej stronie. Paige nie wytrzymała i podbiegła do tego holo aby rozpaczliwie próbować go wyłączyć.

- Nie uda się jej to jest sterowane z klubowej sterówki. A w tej chwili przeze mnie. - mruknęła ubawiona hakerka wiedząc i widząc, że wysiłki miotającej się na ekranie gwiazdki miejscowych przyjęć i clubbingu są skazane na klęskę. Kryzys nastąpił gdy ktoś wyjął swoje holo. I zaczął nagrywać całą aferę. Potem następne i następne. Dla Paige okazało się to za dużo. Z płaczem wybiegła z sali a potem z klubu.

Dziwne, przecież sama zawsze zabiegała o uwagę, a teraz zwiewała przed ukochanymi fanami... niezdecydowana jakaś. Nie mogło chodzić o to co wyświetlały holo na ścianie, w życiu! Odwrót celu i jego łzy wywołał odwrotną reakcję na twarzy i w zachowaniu Eden. Teraz już rechotała na całego, tarzając się po łóżku i trzymając za brzuch który już zaczynał pobolewać od tej radości.
- Z… zaraz zgubi… laczki! - machała na holo, próbując utrzymać pion. Napad głupawki niestety na to nie pozwalał. Co za cudowny wieczór! Przepiękny! Życie było cudowne!
Oczywiście póki wujek się nie zainteresuje, ale zostawało liczyć, że nie kontroluje jej na każdym kroku. Teraz jakoś nie umiała się przejmować niczym i niczym. Porażka i upokorzenie Paige były jak miód na jej duszę.
- Dzięki… dziękuję - popatrzyła na przyjaciółki i aż łezka się jej w oku zakręciła - Chyba częściej muszę wyjeżdżać na staże. Jeśli takie mają być pożegnania… kocham was - znowu je przyciągnęła do siebie, całując w policzki. Trochę bełkotała, ale kto by się przejmował drobiazgami?

- No pewnie Pinky, jesteś od nas i nasza. A tej zdzirze dawno nikt nie utarł nosa. Zbyt dawno. No i tak któregoś dnia tak właśnie gadałyśmy co ci zrobiła i co by można na to poradzić. No i tak jakoś to wymyśliłyśmy. - Silje też była rozpromieniona i ściskała mocno i tą kumpelę z różowymi i tą z szarymi włosami. Szarowłosa potwierdziła i też się zaczęła od tego alku i emocji rozklejać. Zrobiło się jakoś tak swojsko i w ogóle.

- Obie jesteście moimi najlepszymi kumpelami. - Rikke wyraźnie głos zadrżał z tego wzruszenia. Tak mocno, że groziło, że zaraz się rozpłacze na całego.
- Ale teraz będzie chryja! - zaśmiała się dla kontrastu gdy widać przypomniało się jej jaką wywołały aferę, siedząc sobie tutaj u Pinky i oglądając sobie wyczyny Silje i efekt jej działań na ekranie.

- Hajtnijmy się we trzy, będziemy prawdziwą rodziną - van Nispen ścisnęła je mocniej, czując się rozumiana, kochana, potrzebna i zadbana ponad zwyczajową normę. Gdzieś z boku zawiał wiatr i cała trójka padła na łóżko, kotłując się w poziomie.
- Znajdziemy odpowiednio poligamiczną religię, przejdziemy na nią dla beki. Hajtniemy się i na legalu zamieszkamy razem. Rikke ty będziesz gotować, Silje ty się zajmiesz tym o - machnęła łapą na jej holopanel czarodzieja - Ja będę pracować w korpo, chodzić w eleganckim kitlu i szukać quinta essentia… a tamtym zjebem się nie przejmujcie, już mi przeszło. Poleciał na tego pustaka, jego strata. Nie zamierzam po nim chodzić w żałobie… no i Dorian go nie trawił. Ile ja się nasłuchałam że to nie facet dla mnie - wzruszyła ramionami, wspominając słowa przyszywanego ojca. To że “nie trawił” jej byłego chłopaka to jak powiedzieć że polanie dłoni stężonym kwasem lekko łaskocze.
- No i teraz mam was - wróciła do pogody ducha i szampańskiego wieczoru - Wolność, swobodę… tamten gliniarz znowu pisał o kawie - dodała na koniec z wymownym uśmieszkiem.

- No to na co czekasz? Umawiaj się na tą kawę bo wiesz, jak już się z nami pohajtasz to nie przejdą takie numery bo to już by zdrada pozamałżeńska była. - Silje coś nie kwapiła się podnosić do cywilizowanej pozycji tylko leżała między kumpelami na podłodze i z nogami wciąż zawieszonymi gdzieś na łóżku. Rikke zachichotała radośnie i pokiwała twierdząco głową na znak aprobaty dla tego pomysłu.

- A wiecie, że to by było możliwe? Te hajtanie? I to bez żadnej religii. Mówisz tylko w urzędzie, że to związek wielopartnerski i jak byśmy poszły wszystkie trzy i podpisały co trzeba to w jedno południe załatwione. Jak potrzeba można zrobić jakąś ceremonię czy imprezę ale teraz to tak uprościli, że w przerwie na lunch można się ohajtać. - Rikke sprzedała im ciekawostkę wzbudzając nową fale wesołości hakerki. Dredziara śmiała się do rozpuku.

- Dobrze, że już wieczór. Bo jestem tak napruta i mam taki humor, że mogłabym to zrobić! - wykolczykowana informatyczka wyglądała na bardzo ubawioną tym pomysłem. Tak bardzo, że kto wie, może naprawdę mogłaby wsiąść w samochód i pojechać do ratusza, żeby zrobić to co mówiła.

- No. I są ulgi podatkowe. Żeby nie było, że ktoś szykanuje takie związki. - Rikke udawała niewiniątko i bezczelnie podpuszczała kumpelę w najlepsze zerkając trochę na Pinky aby sprawdzić jak ta reaguje na tą hecę.

- I nikt cię nie zwolni, bo zaraz podejdzie to pod szykanowanie ze względu na poglądy - Eden dodała swoje, obracając głowę żeby widzieć raz jedną, raz drugą kumpelę - Eeeeej… zamówmy taryfę i zobaczmy czy ratusz otwarty. Jak nie ratusz to kasyno… tam też można chyba było się hajtać. Ogarniemy i spadamy do Styxu na panieński… albo kawalerski. No albo wesele - pokiwała głową, czkając głośno.

Dwie kumpele spojrzały po sobie. Potem na trzecią. A potem wybuchnęły śmiechem!
- Jedziemy do ratusza! Zamawiaj taksę! Będziemy się hajtać! - wydzierały się nawzajem a przy tym próbowały jeszcze wstać, i pomóc sobie nawzajem, i znaleźć telefon, numer na taksę, ubrać się, gdzie są te cholerne buty i w ogóle wyglądało na to, że impreza przenosi się poza mury domu. Zamówienie taksówki nie sprawiło trudności do tak eleganckiej dzielnicy przyjechała w parę minut. W paręnaście przejechali przez kawałek do centrum w iście szampańskich nastrojach. Dziewczyny oczywiście nie zapomniały pochwalić się taksiarzowi, jakiemuś starszemu typkowki o hinduskich korzeniach sądząc po karnacji i rysach twarzy, po co jadą do ratusza. Facet grzecznie przyjął to do wiadomości zapewne jak każdą inną rewelację swoich klientów. Szampański nastrój, butelki z promilami, skręty i głośna muzyka wypełniły kabinę pojazdu. W równie zgrabnym i zgranym trio wytoczyły się z taksówki prosto pod dumny budynek ratusza. Z daleka wydawał się zakmnięty. Ale…

- Czekajcie, czekajcie, zaraz to ogarnę! - Silje bohatersko przystanęła przed terminalem dla obywateli gdzie dało się załatwić naprawdę sporo bez wchodzenia do środka i to właśnie bez względu na porę doby czy dnia tygodnia. Automatom i komputerom było to w końcu obojętne. Informatyczka szukała odpowiednich opcji. Rikke czekała podekscytowana. Jej z kolei wydawało się, że jakaś nocna zmiana chyba powinna mieć dyżur. A przy tej automatyzacji wystarczyłoby im oświadczenie woli, trochę tabelek w formularzach i ten typek jako ktoś z władzy no i świadek.

- Ej ale jak mamy być… eee… żonami? Cholera jak to się wymawia? No nieważne. Ale jak mamy być tymi żonami i małżeństwem i w ogóle to co z pożyciem małżeńskim? Bo wiecie ja to bym chciała sporo i często. Znaczy właściwie bez małżeństwa też. - hakerka przypomniała sobie o tym detalu gdy zerknęła na swoje kumpele parę razy znad ekranu terminala.

- E tam, kogo się pytasz? Gadasz z ekspertem w tych sprawach dziecinko. Ja tam też jestem za. Nawet jak to miałoby być na weekend. To warto. I ej, no przecież Pinky nam chcą zabrać to przecież coś do cholery zróbmy razem póki jest z nami! A jak nam nie będzie pasować to najwyżej weźmiemy rozwód i tyle. Nie ma się czym przejmować a zabawa jak 102! - Rikke też nie widziała żadnego problemu. Skoro te małżeństwa były takie proste, rozwody też nie wyglądały na trudne a w końcu Pinky naprawdę od poniedziałku miała zacząć tyrkę w Instytucie co właśnie zapowiadało ogólne jej zniknięcie z ich życiorysu.

- Ja mogę się przyglądać i dzielnie wam kibicować… być tą żoną co znika wieczorami niby do baru, a chodzi na kutasy i jakieś nawet przyprowadza do domu, gdy myśli że wszyscy śpią - Eden bełkotała w najlepsze, wieszając się na dziewczynach bo nogi się jej plątały. W drzwiach pojawił się zwalisty cień, Rikke z nim rozmawiała. Typek z nocnej zmiany wpuścił je, co zostało przywitane potrójnym wybuchem entuzjazmu.
- Albo… eeeeeej. Weźmy sobie kogoś znajdźmy naaa… - zawiesiła się trochę na mijanym panelu z reklamą korporacji dla której miała wkrótce pracować. Wkrótce, nie dziś.
- Raz się żyję, tak? - spytała gubiąc poprzedni wątek, jednak zbytnio się tym nie przejęła. - Mamy się sobie oświadczyć, czy umówimy się że już po i każda chce…

Wszystko działo się tak szybko! I trochę się wszystko kręciło… Ale i tak było zajebiście! No ten formularz się trochę ciężko wypełniało bo to i datę urodzin trzeba było podać, i pełne imię, i w ogóle masę spowalniających głupot. Na szczęście Klucz pomagał i uprościł wszystko do gotowego przycisku kciuka jako zatwierdzenie. Facet jeszcze wymawiał tą tradycyjną formówkę, że ogłasza ich małżeństwem i że mogą pocałować pannę młodą. Co wszystkie panny młode skwapliwie skorzystały całując się, obejmując i śmiejąc do rozpuku. Zwłaszcza, że służbowo ratusz oferował obrączki. Co prawda z pozłacanego plastiku więc raczej nikt z nich normalnie nie skorzystał ale za to na pierwszy rzut oka wyglądały jak te tradycyjne ze złota.

- Woow! Jeszcze nigdy nie byłam niczyją żoną! Ale czad! - Rikke tak się zachłysnęła z wrażenia, że aż dosłownie się zachłysnęła a w końcu nawet rozkaszlała. Ale zapiła z butelki i jej przeszło a ona sama znów poweselała.

- Ale z was krętaczki! Ja nigdy nie sądziłam, że się pohajtam… A teraz mam dwie żony! - zawołała Silje zgarniając je obie i wytaczając się z ratusza.

- To teraz do StyXXXa! Na noc poślubną i wieczór panieński! Taxi! - Rikke wezwała swoje żony do szturmu na ulubiony klub wzywając jednocześnie taksówkę.

- A wieczór panieński to nie jest przed hajtaniem? I nie mamy druhny. - Silje zaczęła z pijacką dokładnością analizować pewne nieścisłości w chronologii zdarzeń.

- No tak, druhny. A myślicie że trzeba by trzy czy jedna wystarczy? I no ej, jak to ma być nasza noc poślubna to chyba trzeba coś wymyślić ekstra nie? Chyba nie pójdziemy się tam po prostu zalewać nie? - skoncentrowanie dredziary nieco podobnie podziałało na szarowłosą bo też zaczęła sie zastanawiać nad tym ich nowoczesnym związkiem. W końcu obie popatrzyły na tą od genialnych pomysłów aby poczekać co ona ma do powiedzenia.

Trochę to trwało, bo Pinky właśnie zerowała butelkę. Część alkoholu lała się jej po brodzie, lecz nie wyglądało aby tak drobny fakt w czymkolwiek jej przeszkadzał. Przełknęła na koniec, powiodła wzrokiem po żonach i zrobiła mądrą minę, drapiąc się przy tym po policzku. Racja, należało odpowiednio zorganizować ten wyjątkowy wieczór. Nie codziennie wychodziło się za mąż… nie, chwila. Wyszła za żon? Za żony? A nieważne, hajtnęła się i tylko to się liczyło!
- Pojedziemy do Styxa, zgarniemy paru znajomych… zakręcimy za wódą i prochami. Potem wracamy do mnie. Zamówimy panienki, pizzę… a niech będzie! DJa też i basen z kisielem żeby się laski w nim nawalały. - szyła na szybko, już się ciesząc na ciąg dalszy nocy - Myślicie że nie znajdzie się nikt w klubie, kto nie zgodziłby się świadkować trzem laskom i to już po fakcie? Wóda, koks, lasery! I drinki z palemką. Znajdźmy lamę! - krzyknęła nagle - Chcę mieć alpakę na swoim panieńskim! Pudle i fajerwerki!

- Pinky! Jesteś genialna!
- dziewczyny stwierdziły zgodnie i zgodnie ją uściskały, ucałowały i zapakowały do taksówy bo akurat podjechała. W drodze do klubu trwała bojowa i ekspresowa mobilizacja kumpli i kumpel za pomocą komunikatorów. Zaskoczenie było powszechne no ale skoro chodziło o imprezę w Styxxxie z trzema laskami w roli głównej no to mało kto odmawiał. No tylko tej części z małżeństwem to chyba albo mało kto łapał albo traktował jak świetny pomysł na imprezę. Zresztą część już i tak była w klubie więc gdy przewaliły się radośnie przez główne wejście to mogły się poczuć jak u siebie. Do baru!

- Cześć Jole! Macie lamę? Potrzebujemy lamę. I DJ-a. I basen z kiślem. I panienki. Bierzemy na wynos i pakujemy to wszystko do Pinky. - Silje wyszczerzyła się serdecznie do swojej byłej od razu przystępując do zamowienie. Blondynka po drugiej stronie baru zmarszczyła brwi widząc jak w hałaśliwy sposób zajmują trzy sąsiednie stołki.

- No cześć laski. Lamę? Jaką lamę? Taką żywą? Wy tak na poważnie? No DJ, panienki, kisiel chyba jakoś się znajdą. Ale lama? - blondynka oparła się na szeroko rozstawionych ramionach patrząc po trzech znajomych twarzach i czekając chyba na troszkę więcej informacji.

- Tak konkretnie to alpakę. Vicugna pacos, trawożerny ssak parzystokopytny z rodziny wielbłądowatych. - Eden szybko wyjaśniła nieścisłości, ale że humor dopisywał postanowiła pójść na ustępstwa - Lama też przejdzie… i fajerwerki. Nie wiem, ośrodek pomocy społecznej dla zwierząt egzotycznych… albo cyberwersja. Hologram - zmarszczyła brwi, zerkając na przyjaciółki - Mamy coś takiego w mieście? Gdzieś muszą iść te tony kakadu i lemurów co się nudzą bananom jak jest po sezonie - naraz zbystrzała, rozglądając się dookoła - Jole, a Michael jest? On jeszcze nie wie że mam żonę… żony… to pojebane - zaśmiała się bełkotliwie, obejmując kobiety po bokach.

Wydawało się, że im dłużej Jole słucha jednych ze swoich najwytrwalszych klientek to coraz bardziej twarz jej się wydłuża i odpada od ściany absurdu. Z lamę czy cyberlamę albo hololamę jeszcze jakoś przełknęła. Powiedziała, że coś się zamówi. Ale ostatnia informacja ją chyba po prostu zagięła.
- Żony? Jakie żony? - wydukała niepewnie patrząc równie niepewnie na trójkę obejmujących się kobiet.

- No! Żony! Właśnie się hajtnęłyśmy!
- Silje przytuliła swoje obie panny młode dając się też im przytulić i ucałować. Rikke energicznie pokiwała głową ale nagle znieruchomiała.

- Eeeejjj! Niech Jole zostanie naszą druhną! - zawołała podekscytowana tak bardzo, że aż klasnęła w dłonie jak mała dziewczynka.

- Nie no wy jesteście całkiem nawalone… - Jole miała minę jakby już kompletnie nie ogarniała co tu się dzieje. I wahała się czy już wiać, wzywać ochronę czy jednak słuchać dalej.

- No pewnie! Przecież mamy wesele nie? No jak? Na trzeźwo? - Silje wcale temu nie zaprzeczała. Za to uruchomiła swój komunikator i coś w nim grzebała. Po chwili wyświetlił się mały holoekran gdzie widać było oficjalną stronę ratusza a w nim rejestr zawartych związków. I w nim jak byk wyświetlał zawarcie związku wielopartnerskiego pomiędzy trójką dziewczyn jakie właśnie siedziały na stołkach przed blondwłosą barmanką.

- O kurwa… - Jole wyszeptała z przejęciem wpatrzona w trzy roześmiane portrety zrobione przed góra pół godziną w trzewiach ratusza. W końcu odwróciła się i zrobiła sobie szybkiego wysokopromilowego kielona aby jakoś to przełknąć bo na trzeźwo chyba nie dała rady.

- To w końcu wesele czy panieński… i co z tą alpaką? - odzyskanie wątku szło Pinky ciężko, ale bardzo się starała. Łypała na barmankę, która trochę się jej troiła w oczach - Jole, zostań naszą druhną, pasujesz. Tylko się nie czepiaj, że jesteśmy pijane. Jest piątek - dodała obrażonym tonem - Poza tym to nasz ważny dzień… noc… chwila - podniosła palec do góry aby to zaznaczyć - Dlatego potrzebujemy świadkowej… i druhny. I alpaki. Fajerwerków i laserów. Ej Jole, a Michael jest? - zapętliła się.

- Tak, jest gdzieś. - bąknęła blondyna która chyba zaczynała dopiero się oswajać z nowym statusem cywilnoprawnym swoich kumpel.

- Ja ci załatwię tą alpagę… znam gościa… - Silje jakoś odkleiła się od współmałżonek i zaczęła coś mieszać w swoim holoekranie.

- A ja znam kogoś od fajerwerków! - Rikke szybko puściła Pinky i prawie zachłysnęła się drinkiem gdy sobie o tym przypomniała. Szybko zaczęła wybierać jakiś numer i dzwonić do kogoś.

- Naprawdę to zrobiłyście? I chcecie żebym była waszą druhną? - Jole korzystając z tego, że dwie żony Pinky było chwilowo trochę zajęte popatrzyła na nią próbując się dostosować do nowej sytuacji.

- Nooo… - Eden odpowiedziała elokwentnie, śmiejąc się i czkając jednocześnie. Wstała ze stołka, zataczając się na bar. Szczęśliwie był twardszy niż ona, więc zamortyzował pęd i pozwolił stanąć do pionu po odpowiednim oparciu o niego.
- Alpakę, nie alpagę. Zwierze takie, z długą szyją. Taki pudel z kopytami - wytłumaczyła hakerce, a za rękę złapała barmankę - Jole będziesz naszą druhną? No dawaj, nie daj się prosić. Zgódź się no… postawimy ci flaszkę. Potrzebuję Michaela… - zgubiła poprzedni wątek zaczynając kompletnie nowy. Chwiejnie odbiła się od baru aby znaleźć cel, który gdzieś tam podobno był.

- Ej, ej, ej, ej! Nowożeńców się nie rozdziela! To zła wróżba! Siadaj tutaj z nami! - Rikke w ostatniej chwili złapała Pinky i przyholowała z powrotem do siebie. - Załatwiłam te fajerwerki. Przyjedzie do ciebie za jakieś dwie godziny. Jole ogarniesz tego miśka? Widzisz no moja kobieta ma życzenie noworoczne… nowożeńskie… no życzenie rosumiesz? - nie puszczała z objęć różowowłosej opatulając ją i ramionami i nogami. Mogła sobie na to pozwolić bo nadal siedziała na stołku a Eden stała tyłem do niej. Za to dzięki temu obie mogły patrzeć w tym samym kierunku.

- Nie wierzę, że to robię. - blondyna pokręciła głową ale uśmiechnęła się wreszcie. Odeszła gdzieś i zaczęła gadać przez służbowy komunikator.

- A może weźmiemy ją na czwartą żonę? Tam była opcja o możliwości zmian. Cztery osoby to chyba liczy jakby dwie pary chciały się potentegować. - Rikke popatrzyła na sylwetkę gadającej przez komunikator barmanki i po pijaku trochę trudno było zgadnąć czy naprawdę się nad tym zastanawia czy tylko się droczy.

- Pinki! - dredziara złapała za ramię swoją kumpelę a od jakiejś pół godziny także i żonę. - Jutro bierzemy kacowe. Pierdolę ten szpital w końcu mamy wesele nie?! No to teraz zadzwonię… - hakerka mówiła też już wyraźnie nabuzowana i wzięła znów swoje holo aby załatwić im obu chorobowe na jutro.

Na trzeźwo od razu Eden zgłosiłaby sprzeciw, chodziło o pracę. Obowiązek, zobowiązania, pacjentów i zawiedzione zaufanie promotora.
- Jesteś geniuszem, dzwoń! - entuzjastycznie wybełkotała, wieszając się na dredziarze z pasją i uznaniem. - A my pomyślimy nad Jole… albo weźmy kogoś. O… Michaela! Potrzebuję Michaela - przypomniała, albo poinformowała… bo chyba jeszcze o tym nie mówiła. Nie ogarniała też po co go potrzebowała, ale po coś ważnego. Bardzo ważnego… tak sądziła.
- Eeeeej, skoro się hajtnęłam i to ten najszczęśliwszy dzień w życiu powinnam zadzwonić do Zgreda! - nagle ją olśniło. Zrobiła wdech. Tak, musiała zadzwonić zaraz. Tylko się napije bo zaschło w gardle - Jole, polej kolejkę!
 
__________________
Coca-Cola, sometimes WAR
Amduat jest offline