a cholerę mu to wszystko było. Trzeba było zostać w pierwszej lepszej karczmie, zapić się na śmierć i może wtedy, w końcu, zaznał by świętego spokoju. Niestety, wymyślił sobie, że odszuka swoją dawną ukochaną, która zamieszkała w miasteczku zapomnianym przez bogów. I proszę bardzo, jaki to odniosło skutek. Stał po środku całkowicie wymarłego miasta, atakowały go krwiożercze dynie, a na dodatek bardzo mocno krwawił z rany, jaką zadał mu ten stwór.
Oczywiście na to wszystko, kto był pierwszą osobą, która ruszyła mu na pomoc? Oczywiście Hanah, kobieta, która nie odpuści mu już chyba do końca przygody w Złotym Łanie i na pewno nie pozwoli mu tak łatwo umrzeć. Szanse na to, że jego ukochana wciąż jest żywa, spadły do zera, więc już w sumie nic nie trzyma go na tym łez padole. Jeżeli dojdzie do następnej walki, będzie musiał trzymać się z dala od Hanah, żeby ta znowu nie próbowała go ratować. Umrze i będzie miał święty spokój, taki był plan…
yglądało na to, że walka powoli dobiegała do końca. Wydawało się, że uda im się wyjść cało z całego tego zamieszania, ale w momencie, gdy pojawiła się gigantyczna dynia, rzygająca na wszystkich jakąś dziwną substancją, postanowili, że muszą opuścić pole bitwy w zorganizowanych pośpiechu.
Delran, co chwila musiał przecierać oczy, do których napływała krew z rany, ledwo mógł złapać oddech. Kompletnie wyszedł z wprawy, jeżeli chodzi o takie sytuacje. Ciężko nawet powiedzieć, kiedy ostatni raz brał udział w takiej walce. Czuł dosłownie, każdy mięsień swojego ciała. Jeszcze dziesięć lat temu, sam rzuciłby się na tego kolosa i najpewniej by go pokonał, ale teraz… Totalny wrak człowieka zniszczonego przez alkohol. Proza życia…
akimś cudem, udało im się dobiec do świątyni, znajdującej się na centralnym placu tej mieściny. Walka, a do tego szybko bieg, tego było już za dużo dla Delrana. Miał nadzieję, na krótki odpoczynek jak już będą w środku, ale niestety, te cholerne drzwi ani drgnęły. Delran zaśmiał się tylko pod nosem i usiadł na ziemi. Nie zamierzał się szarpać z drzwiami, a na dalszą ucieczkę nie miał już sił. Niech młodzi teraz kombinują, jak dostać się do środka.