Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2019, 10:55   #30
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
ego się nie spodziewał. Oczywiście już na trakcie porzucił nadzieję, że za wszystkim może stać zwykła grupa rabusiów, którzy w kreatywny sposób postanowili zarabiać na życie. Ślady wyraźnie wskazywały co innego. Na domiar złego opuszczona wioska i upiorny wizaż. Absolutnie nic nie wskazywało na to, że to coś… konwencjonalnego. Dlatego Pelaios zaczął się skłaniać do szukania przyczyny w magii. Pamiętał o dziwnej nocy w Waterdeep i ogólnym poruszeniu w kręgach adeptów. Wiele się też słyszało o ambitnych czarnoksiężnikach, złoczyńcach, a nawet całych grupach poświęcających całą swoją uwagę zbiorowemu samobójstwu jakim jest zakładanie kultów ku czci niepopularnych bogów lub idei.

Jednakże to co zastało ich w wiosce stanowczo wychodziło poza jakiekolwiek wyobrażenia. Upiorne dynie powstające na czaszkach zmarłych, zaścielające całe pola, witające gości zębami i pazurami. Pelaios najpewniej by oszalał gdyby nie fakt, że był zbyt zajęty walką, a potem ucieczką. Widok Arna pozbawionego głowy i tryskająca wszędzie jego krew ponownie odłożyły się gdzieś na dnie świadomości jako wydarzenie zepchnięte na dalszy plan przez niezawodnie działający instynkt przetrwania. Adrenalina buzowała, pozwalając dotrzeć aż przed drzwi świątyni, gdzie można było złapać chwilę oddechu.


rn. Gburny drwal, który dołączył do ich wyprawy, bo… Pelaios w zasadzie nic nie wiedział o tym człowieku. Możliwe że ta informacja przemknęła podczas krótkich rozmów w grupie, lecz diabelstwo ewidentnie potraktowało ją jako nieistotną. Człowiek był jednak jego towarzyszem podczas tej krótkiej podróży, i choć relacja była krótka i zdecydowanie wątła, ciężko było pogodzić się ze śmiercią.

Widmo szaleństwa na nowo wychynęło z dna świadomości, wyczekawszy cierpliwie na moment w którym będzie mogło uderzyć ponownie. Arn. Dynie. Kły i pazury. Kolos plujący… mazią. Okrutnie zabity wierzchowiec. Czaszki…
Pelaios sam nie wiedział co jest gorsze. Krajobraz i gwałtownie witająca ich lokalna rzeczywistość, czy też fakt że wszystko układało się w logiczną całość? Jak to wszystko mogło być logiczne? Niestety elementy układanki pasowały do siebie. Wiedział już co zaatakowało wóz. Podejrzewał że był tam też czarnoskóry nieznajomy ze swoją włócznią, która zostawiła ślad na wozie. Pomarańczowa maź na ziemi i drzewie. Brak ciał i odgryzione uprzęże. Brak oznak grabieży, ale zdemolowana okolica. Dziwne ślady… których nikt nie próbował zacierać. Ciała… czaszki stanowiące podstawę do stworzenia nowych dyń… konstruktów.
Widmo szaleństwa rozmyło się, gdy Pelaios uświadomił sobie że to wszystko, choć nieprawdopodobne nie jest zupełnie abstrakcyjne. Nie był magiem i nie potrafił wytłumaczyć wszystkiego. Umiał jednak rozpoznać logiczny ciąg wydarzeń, a tu… tu wszystko stawało się proste. Przerażające w swej formie, ale proste. Teraz należało jedynie podążyć tym tropem...
 
Jaracz jest offline