Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2019, 15:36   #98
Gortar
 
Gortar's Avatar
 
Reputacja: 1 Gortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputację
Tequila straciła smak…. toż już wszystko puta musi się spierdolić? No ja rozumiem, że widzę inaczej, że reaguję inaczej, że zwykła herbata smakuje inaczej... nawet to, że potrzebuję krwi do “życia”, ale to, że tequila przestała smakować to już kurwa gruba przesada...puta madre - trzask rozbijanej o ścianę butelki stanowił kropkę w zdaniu, które Juan prawie wykrzyczał w mieszkaniu Angelo. No bo jak żyć kiedy to co stanowiło smak jego życia przez dobrych kilka ostatnich lat przestało zdawać egzamin. Wprawdzie czuł, że zmysły stają się przytępione, ale akurat tego wampirzego wzmocnienia potrzebował jeśli miał przetrwać. Myśli o śnie uciekły w niebyt. Mocno zdenerwowany Juan siadł na kanapie i zaczął zastanawiać się co ze sobą zrobić. Od Javiera nie było żadnych wieści. Miał nadzieję, że tamten nie zaćpał tylko ma ważne wytłumaczenie tego, że jeszcze nie znalazł informacji, o które Alvarez bardzo kulturalnie poprosił. Musiał coś zrobić żeby się uspokoić choć na chwilę. Skoro alkohol nie stanowił już rozwiązania (puta… jak mogło do tego dojść) postanowił zająć myśli i ręce czymś innym. Poszedł do kuchni, znalazł jakąś szmatkę i wrócił na kanapę. Wyciągnął glocka i zaczął go demontować. Broń, jak kobieta, wymaga czułości, a on przez kilka ostatnich dni nie miał czasu by taką jej okazać. Gdy już rozebrał ją na części rozpoczął dokładne czyszczenie. Ta czynność jak zwykle pozwalała mu się odprężyć i ochłonąć. Tym razem poczuł jednak coś jeszcze. Jakieś niewiadomego pochodzenia uczucie niepokoju. Coś mu groziło, czuł to wyraźnie a nie zwykł ignorować swoich przeczuć. Tylko dzięki temu przeżył tyle lat na ulicy. Powoli skończył czyszczenie broni po czym wstał i z Glockiem w ręku postanowił obejść mieszkanie w poszukiwaniu źródła zagrożenia.

Mieszkanie Angelo nie było zbyt duże, chociaż i tak robiło wrażenie. Zadbane, niemal eleganckie, jak i sam jego właściciel. Mimo, że obszedł je kilka razy i zajrzał w każdy kąt - niczego nie znalazł. Mimo to jednak uczucie niepokoju nie osłabło. Wręcz przeciwnie. Jeszcze nabierało siły. Tłukło się pod czaszką Juana wściekłym łomotem krwi o skronie. Szarpało i tak już nieźle poszarpane nerwy.
I w końcu pojął, że te uczucie nie płynie z samego mieszkania. Lecz emanuje na niego gdzieś z zewnątrz. Zza okien. Apartament Angelo znajdował się na drugim piętrze, w połowie wysokości budynku. A jednak coś lub ktoś musiał znajdować się za oknami, zasłoniętymi nowoczesnymi żaluzjami - z szerokich pasów aluminium pomalowanego na stonowany kolor - niemal tak szerokich, jak rolety.

Podszedł do jednego z tych okien wciąż trzymając odbezpieczoną broń w dłoni i wtedy przypomniał sobie jak bezużyteczna była ta broń w poprzednich starciach… jebany dymny wąż i Xolotl….
Ciekawe czy da się jakoś ulepszyć gnata żeby załatwić takich pierdolców - pomyślał.
Obok okna znajdował się sznurek, który służył do podnoszenia żaluzji. W jednej ręce trzymając pistolet Juan pociągnął za niego by zobaczyć co znajdowało się na zewnątrz.

Ujrzał tam ulicę. Cichą i ciemną. Światła latarni rozlewały się wokół mętną. bladą poświatą. I wtedy jedna latarnia, na końcu ulicy zgasła, a za nią kolejna i kolejna, coraz bliżej Juana. Ciemność, gęsta niczym roztopiona smoła, zdawała się płynąc przez ulicę, prosto w stronę mieszkania Angelo.

Puścił sznurek i cofnął się w głąb mieszkania. Żaluzja została w pozycji odsłoniętej, musiał zadziałać jakiś sprytny mechanizm. Broń w ręku dodawała odrobiny złudnej pewności siebie, ale w głębi siebie Juan czuł, że przy ewentualnym starciu nie na wiele się zda.
 
__________________
---------------
Rymy od czasu do czasu :)
Gortar jest offline