- Co sądziże, naprawiaczu ciał? Czy żywe serce nie byłoby żesz lepsze, niźli mechaniczne?
Wąż z ciemności zawijał ósemki wokół zegarów. Pętle, od których Tito dostawał lekkich zawrotów głowy.Nie zamierzał jednak okazywać słabości przed Oszustem. Oparł się o kontuar pracowni, stając tak, by dziwaczny zegarmistrz patrzył na niego, mając za plecami istotę z dymu. Tito nie ufał za grosz ani jednemu ani drugiemu. Z kieszonki koszuli wyciągnął paczkę Red Apple i włożył sobie papierosa do ust.
- Pomysł godny rozważenia, ale to oznaczałoby uratowanie jednego dziecka poprzez zabicie innego. Sztuczną pompkę wystarczy ukraść. - stwierdził rzeczowo, wyciągając wepchniętą między papierosy zapalniczkę.
- Życie, takie jakie znasz, nie ma większego znaczenia. Takie, jakie mam zamiar stworzyć, będzie miało ogromny wpływ na … na wszystko.
Tik - tak - tik - tak.
Zegary szeptały swoją dziwną pieśń. Tito wzruszył ramionami i odpalił papierosa.
- Ja nie o życiu, tylko logistyce. Zgaduję, że nawet ty nie będziesz mógł podtrzymywać jej w tym stanie w nieskończoność. Mówimy o znalezieniu idealnego dawcy, uśmierceniu w odpowiedni sposób, wydobycie organu dobrym stanie i zachowanie go w nim do momentu przeszczepu. Pracowałem w tej branży, wiem o czym mówię. Kradzież urządzenia wydaje mi się prostsza i szybsza. Zwłaszcza dla kogoś kto umie naginać czas do swojej woli.
- Ale mniej zabawna. Mniej ... dominująca. Ludzie są tylko materiałem. Muszą odpowiedzieć za to, co nam zrobili.
Tito spojrzał na stworzenie spod uniesionych brwi. Chwilę milczał.
- No cóż… "zabawność” to czynnik którego nie brałem pod uwagę. - powiedział w końcu. - To fanaberia. Wykonalna, ale będzie miała dodatkową cenę.
__________________ Show must go on! |