Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2019, 13:40   #3
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Ciężkie cielsko poddawało się z wielkimi oporami. Tangeirson nie należał do siłaczy. Wreszcie udało mu się zsunąć trupa z ciągle leżącej w bezruchu blondwłosej, ludzkiej kobiety. Oddychała płytko, rzęziła wręcz, a z przegryzionej szyi ciekła krew. Nie miała siły się poruszyć, albo wręcz była już nieprzytomna od utraty krwi. Zaczął więc od magicznego ustabilizowania dziewczyny za pomocą kapłańskiej modlitwy o łaskę Arshei, a krew natychmiast przestała wypływać. To jednak nie przywróciło przytomności sponiewieranej dziewczynie. Ale przynajmniej żyła.
Kolejnym krokiem, było więc obdarzenie ją łaską wynikającą z jego naturalnej magii. Piekielnym darem przyspieszonego leczenia. Położył ją więc na plecach, kłem haratając sobie kciuka i wlał swoją posokę do jej ust wypowiadając mroczną inkantację Gdy te sprawy załatwił udał się do kuchni po jakąś wodę, którą mógłby dziewczynę ocucić. Woda stała w cebrze i w wiadrze, ale okazała się nieprzydatna. Zaklęcie było silne, bowiem krew pochodziła od tego, który potrafił się samoistnie regenerować. Kobieta, a w sumie bardziej dziewczyna, otworzyła oczy i usiadła nagle, rozglądając się w panice. Miała ładne rysy twarzy choć poznaczone kilkoma niedużymi bliznami i zadrapaniami, zbyt starymi na działającą obecnie magię. Wydawała się niewysoka, za to szczupła i gibka. Widząc Asha i trupy dookoła zaczęła cofać się pod ścianę. Na twarzy miała bardziej wyraz determinacji niż strachu.
- Ty ich zabiłeś? - odezwała się mocno zachrypniętym głosem. W końcu jeszcze przed chwilą miała przegryzioną szyję.
- Tak. Przepraszam że tak późno, ale.. jestem nowy w tym fachu.- rzekł diablik drapiąc się po karku.- Nie znalazłem świeżej wody, ale pójdę do studni i przyniosę.
- Zwykle trzymałam ich na dystans - wyrzęziła, podwijając kolana i obejmując je ramionami. - Ale dziś byli zdeterminowani. Kazali otwierać. Pokazać, czy nie ukrywam zbiega.
- Przykro mi z tego powodu.- odparł smutno Ashenvir i podrapał się po karku.- Ja uciekam stąd. Możesz dołączyć jeśli chcesz. Planuję zbudować kryjówkę. Właściwie mi to zlecono.
- Kto ci zlecił? - zapytała ciekawie. - To ciebie szukali, prawda? - połączyła też kropki, ale szybko zaczęła się unosić. - Przynieś wody, a ja się ubiorę. Tu i tak nie mogę zostać, porozmawiamy w drodze - zadecydowała wykazując się silną wolą. Gwałtu mogła nie pamiętać, zwłaszcza jak zregenerowane ciało ukryło ból.
- Dobrze.- zgodził się z nią Ashenvir sam nie wiedząc jak opowiedzieć jej o tym, że bogini kazała mu zebrać kobiety wokół siebie i zamknąć w kryjówce. No i żeby poświęcić świątynię swojej bogini, będzie musiał się kochać na ołtarzu z jedną z nich.
Poczuł więc ulgę mając możliwość odsunięcia w czasie tej rozmowy, gdy udawał do studni po wodę. Nieśpiesznie nalał jej do wiadra, by dać jej czas na ubranie się. Po czym ruszył z powrotem do chatki. Blondynka nie traciła czasu, zastał ją już ubraną w solidne buty, spodnie i tunikę.


Wyposażyła się nawet w tarczę i bojową siekierę, pakując właśnie jakieś osobiste rzeczy i ubrania do plecaka.
- Nie jesteś zwykłą córką drwala, co?- zapytał Ashenvir widząc taki ekwipunek.
- Mój ojciec zamienił się w jedno z nich i zabrał moją matkę do wsi - powiedziała mrocznym tonem, odwracając się w jego kierunku. - Był tutejszym łowczym i nauczył mnie bardzo wiele. Chyba już wiem, kim jesteś. Słyszałam plotki. Uczyłeś się w tej samotnej wieży?
- Taaak. To ja. Leśne Licho, czy jakoś tak.- odparł wesoło Ashenvir i podrapał się po karku. - Myślisz, że … chcesz uratować swoją matkę?
I inne kobiety przy okazji.Nie odpowiedziała od razu. Spakowała ostatnie rzeczy i zapięła plecak, podchodząc do wiadra z wodą, które przyniósł. Powoli obmyła twarz. Pachniała lasem i żywicą.
I miała zgrabny tyłeczek… co mimowolnie diablik zauważył gapiąc się na niego.
- Mam na imię Ella. W Leśne Licho nie wierzę, jak naprawdę się nazywasz? I ile wiesz o tym, co się wydarzyło w ostatnich miesiącach?
- Ashenvir… tak mam na imię.- podrapał się palcem po rogu i dodał. - W zasadzie to była pustelnia, dopóki nie wpadły potwory i zrobiły rzeźnię.
- Czyli nie wiesz nic. Ja niewiele więcej, ale śledziłam ich przez całą zimę. Te kobiety, które dostali od początku… - przerwała szukając słów - ... je już ogarnął cień. Nie wiem jakie potwory noszą w swoich łonach, ale te bestie kierują się swoją chucią. I trudno je odróżnić od zwykłych przemienionych mężczyzn. Ciekawa jestem, dlaczego ciebie przemiana nie dotknęła…
- Może to przez rogi, albo ogon…- zażartował Ashenvir spoglądając na dziewczynę.- A może bo… ponoć mogę wyciągnąć kobiety z mroku.
- Wyciągnąć je z mroku? - zapytała zdziwiona, przemywając twarz. - Chyba musisz zacząć od początku. Kto ci zlecił i skąd wiesz, że masz jakąś moc?
Wzięła plecak i wyszła z domu, zatrzymując się za progiem.
- Gdzie idziemy?
- Bogini Arshea… dała mi taką moc. Problem w tym, że nie sprawdzałem jak to działa.- wyjaśnił zaklinacz i dodał. - Myślę że ostatecznie na południe. Planowałem odwiedzić najbliższą wieś, a może udać się potem dalej. Do Ruwido, bo to najbliższe nam miasto. Muszę znaleźć kryjówkę dla siebie i tych, które zabiorę ze sobą.
- Arshea, bogini przyjemności? - zapytała zdziwiona Ella, obdarzając go badawczym spojrzeniem. - To dlatego czuję rosnące podniecenie?
- Nie wiem czy dlatego. -wzruszył ramionami mężczyzna zerkając na Ellę. On czułby to i bez wpływu bogini. - Może? Przykro mi, jeśli ci to przeszkadza.
- To nie jest nieprzyjemne, wręcz przeciwnie. Tylko bardzo rozpraszające. Nie wiem dlaczego, ale nie umiem myśleć, że mi to przeszkadza, albo że wcale nie chcę - blondynka mówiła głośno o swoich odczuciach. - Z każdą chwilą się to nasila. Prawdziwa bogini? Słyszałam szepty, że bogowie spadli z niebios.
- Chyba prawdziwa. Wiesz… nie widziałem żadnej innej bogini, więc nie mam porównania. Natomiast jeśli chodzi o przyjemność… to ją akurat potrafiła dać.- wyjaśnił Ashenvir czując jak narasta jego pobudzenia na samo pobudzenie. Przemierzali las kierując się w stronę wsi, ale ostrożnie i okrężną “drogą”, właściwie bezdrożami na których zwierzołaków nie powinni spotkać.
- A ty? Jakie masz plany? Co chcesz zrobić?- spytał.
- Uprawiać miłość - westchnęła. - Przebywanie z tobą może być trudne. I… nie możemy tak po prostu iść do wsi. Te kobiety nie będą chciały z nami odejść - Ella wiedziała więcej o tym co tam się działo, niż siedzący całą zimę w wieży Ash. - Musimy mieć plan i nie powinniśmy od razu uciekać z okolicy, którą znamy. Och, gdybym tylko mogła się skupić! - jęknęła z pewną frustracją. - Masz jakąś kryjówkę? Co z wieżą?
- Ponoć mogę uwalniać je dotykiem. Nigdy tego nie próbowałem co prawda.- Ashenvir podszedł do niej od tyłu. I bezczelnie chwycił ją za biust ściskając jej piersi poprzez ciężki materiał jej kurty. Dlatego ścisnął je mocno i drapieżnie. - Lepiej? A wieża… tam mnie złapano.
- Oh! - normalnie pewnie by go za to mocno zdzieliła, ale teraz po opadnięciu zdziwienia nawet nie strząsnęła jego dłoni. Niestety ubranie miała sztywne i grube, niewiele było czuć. - Nie za bardzo, to chyba nie w ten sposób. Musimy znaleźć jakieś miejsce, zaraz nadejdzie świt. A te wycia i ujadania w lesie sugerują, że pogoń się nie zakończyła.
- Trzeba przyznać, że są uparci.- puścił na razie dziewczynę i rozjerzał się. - Tam jest stara niedźwiedzia gawra. Niedźwiedzica opuściła te strony jakieś dwa lata temu, więc jest pusta.
- Znam to miejsce, ale już wolę jaskinie - przyznała. - A może ta stara warownia na skale? Dolne piętro da się używać.
- Zgoda.- odparł diablik z uśmiechem przesuwając ogonem po jej pośladkach.- Myślisz, że… zresztą nieważne.
I tym razem też nie oponowała.

Poprowadziła, szybko i sprawnie, jakby goniona jakąś potrzebą. Pogoń wydawała się przez jakiś czas zbliżać, ale ostatecznie została w tyle. Teren zmieniał się, stawał się mniej zalesiony, bardziej nierówny i kamienisty. Zaczęli wchodzić coraz bardziej w górę, ukryci przez gęstą mgłę. Nadszedł świt, prawie niewidoczny, kiedy Ella zatrzymała się przez zrujnowanym murem.
- To tu. Główne wejście się zawaliło, ale kiedyś znalazłam inne.
Weszła w krzaki i zaczęła zsuwać się po starym osypisku. Podążając za nią niewiele widział, szczególnie jak zniknęła w jeszcze większym gąszczu… ale kiedy przez niego przeszedł znalazł się nagle między kamiennymi murami niewielkiego, wilgotnego pomieszczenia. Przejście w murze prowadziło w głąb.
- Przydałoby się coś na ognisko… musimy się rozgrzać.
- Ja muszę pożyczyć twój topór. Mam tylko rapier i różdżkę której magii nie znam.- zafrapował się czarownik. Ella dała mu swój oręż, który tym razem miał posłużyć do pokojowych działań.
Diablik wyszedł z kryjówki i zabrał się za wyrąb kilku młodych drzewek. A potem porąbał konary na kolejne kawałki. Ten wysiłek był… przyjemny. Pozwalał zapomnieć o przyjemnym swędzeniu w spodniach. Nie tylko Ella czuła pobudzenie. Ashenvir też… tylko łatwiej mu było zachować trzeźwe myślenie.
A po wykonaniu zadania ruszył ze szczapami do ich kryjówki. Musiał przyznać że ciężka praca fizyczna, odciągnęła go nieco od zmartwień związanych ze zabitym mentorem… i wizji miękkich piersi Elli. Nieco… Zmartwienia związane ze światem, walącym się poukładanym dotychczas życiem, były na szczęście - albo nieszczęście - równoważone myślami o seksie, zaspokojeniu, żądzy. Połączenie, które przeżył z boginią, zadziałało bardzo silnie i jego penis znowu zrobił się twardy. Podczas zbierania drewna! I bardzo wrażliwy, w powiększających się jądrach czuł buzowanie.
 
Lady jest offline