Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2019, 22:28   #13
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jarmarki są bardzo przyjemne - pod warunkiem, że osoba idąca na ten jarmark ma kieszenie pełne złota i srebra, że lubi tłok (i zaduch czy smród niemytych ciał - bo i to się zdarzało dość często), wrzaski sprzedawców, a na dodatek nie boi się kieszonkowców, dla których takie zbiorowisko ludzi było okazją do obfitych połowów.
Karl do osób zbyt majętnych nie należał, ale nie znał nikogo, kto lubiłby stracić choćby parę sztuk miedzi. Dlatego też pilnował schowanej za pazuchę sakiewki, dzieląc swą uwagę między uroki targowiska a potencjalnych kieszonkowców.

Uroki targowiska również były potencjalne..
Obważanki może i były smaczne, ale Karl nie był głodny, wyrósł też z wieku, gdy biegało się po targowisku w poszukiwaniu przysmaków. Kaczki było owszem, całkiem dorodne, ale wyprawa z kwaczącymi zapasami żywności byłaby, delikatnie mówiąc, mało rozsądna.
Ewentualnym czyszczeniem kolczugi nie był zainteresowany (a jak już, to miał ludzi, którzy mogliby się tym zająć), podobnie jak i nie był zainteresowany ewentualną grą w trzy kubki. Dawno, dawno temu wyrósł z naiwnej wiary w to, iż w tej grze wygrywa ktokolwiek inny niż ten, co kubeczki przestawia.
No a po co było płacić za wątpliwej jakości paszteciki, skoro władze miasta fundowały wikt i opierunek?

Jak już, to warto było popatrzeć na starcie dwóch rycerzy z dalekich stron.
Dwa barwne koguciki starły się w bardzo widowiskowy sposób, lecz Karl zastanawiał się, jak obaj by się sprawdzili w prawdziwym boju...
I czy by się przydali na wyprawie w góry...?

Podobne pytanie zadał sobie oglądając popisy ogrów. Na pierwszy rzut oka jeden taki zastąpiłby cały oddział wojaków. Pytania jednak były dwa... Pierwsze - czy władze miasta wypożyczyłoby jednego lub dwóch na kilka dni lub dłużej. A drugie - czy w odległości dwóch dni z ogrów nie zeszłaby ta odrobina ogłady i, czy w ramach powrotu do dzikości ogry nie zeżarłyby pozostałych członków ekspedycji...

Zawędrowawszy w sam koniec targowiska, gdzie handlowano czworonogami, zaczął się przyglądać zgromadzonym tu zwierzętom. No i po krótkich oględzinach doszedł do wniosku, że faktycznie warto by kupić jakiegoś zwierzaka, który niósłby na grzbiecie część ładunku. Albo kogoś, kto nie nadążałby za resztą.
Tak... gdyby taka decyzja zapadła, to on z pewnością by się do zakupów dorzucił.
Może by się dało zakupionego zwierzaka (lub dwa) załadować na łodzie i połączyć przyjemne z pożytecznym?

Ćwiartowaniem czy paleniem heretyka zainteresowany nie był. Jaka była przyjemność w obserwowaniu, jak płomień pochłaniał żywot człeka, który mu nic nie uczynił - tego nie pojmował. Dlatego też postanowił spędzić ten wieczór w karczmie.
Ale o egzekucji poinformował pozostałych.
 
Kerm jest offline