Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2019, 20:26   #15
Zara
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Zdenerwowany zakupem felernej mapy i zarazem stratą pieniędzy, Bernard nie był tego dnia najprzyjemniejszym towarzyszem. Owszem, przechadzał się targiem razem z kompanami, ale był raczej mrukliwy. Jako mieszkańca Wolfenburga, niewiele mogło go też na miejscu zaskoczyć. Zazwyczaj w poszukiwaniu pracy czy jakiegoś nowo przybyłego medyka odwiedzał targowe centrum, choć większość atrakcji, która wymagała jakiegokolwiek nakładu finansowego, z reguły odpadała. Tak było zresztą i teraz, gdy nawet mógł sobie pozwolić na wydanie paru monet na przygotowania do wyprawy. Dawno jednak się nauczył, że nie ma dróg na skróty i nigdzie szybko się nie wzbogaci.

Rycerskie pojedynki były imponujące, chociaż następnie napotkane ogry wprawiały w wątpliwość zdolności bojowe wymuskanych wysoko urodzonych. Na pewno nie chciałby ich spotkać w drodze do, czy samym Bastionie, chociaż ich wielkość przynajmniej miała taki plus, że zauważalni z daleka, dawali większą możliwość ominięcia ich. Spore wrażenie zrobiła na nim mistrzyni bicza, choć zastanawiało go, w jakiej mierze wywołane było to również jej urodą? Gdyby mężczyzna, mogący nawet silniej i szybciej poruszać bronią, wyszedł na środek i zaczął taniec, pewnie nie zebrałby połowy widowni. Bernard, raczej stroniący od efektownych rozwiązań, a ceniący sobie proste rozwiązania, doceniał kunszt, lecz widział w nim nadmierne efekciarstwo.

Zdecydowanie gorsze odczucia miał jednak wobec pokutników, którzy również czynili wszystko na pokaz, na dodatek nawet nie zapewniając zbyt przyjemnej warstwy wizualnej. Dopiero we "Włóczykiju" poczuł, co jest prawdziwym poświęceniem. Niepotrzebne do tego były walki, napinanie mięśni, samobiczowanie, a wzruszający śpiew w akompaniamencie lutni o "Zamku Kriegfieldów". Najemnik ochoczo wznosił toasty za zaginioną bohaterkę pieśni, jak i nagradzał oklaskami artystkę za jej wspaniałe wykonanie.

Siedząc z kompanami jeszcze raz podał w wątpliwość drogę lądową. Z kolejnymi kuflami zaczynał nawet żałować, że przekazał otrzymane wieści reszcie. Być może nieco był skażony przez swój zawód, ale nauczył się, że utrzymywanie dobrych relacji ze zleceniodawcą raczej popłaca. Być może nie miał doświadczenia w pracy w pozamiejskim terenie, gdzie zapewne dość szybko kontakt z szefostwem się urwie, przeczuwał jednak, że w sprawie, która nie wydawała się wiele zmieniać, nie warto było nadstawiać karku. Czy reszta przychyliła się do jego obaw, czy nie, udał się na egzekucję. Wciąż Wolfenburg był jego rodzinnym miastem i czuł konieczność bycia na takim wydarzeniu. A jeśli reszta nie przychyli się do drogi morskiej, być może uda mu się nieco odreagować.
 
Zara jest offline