Zingger utknął z Lotharem na wieży, a Wolf z Axelem zagłębili się w mroczne korytarze pod twierdzą Wittgensteinów. Berni z niepokojem patrzył jak Lothar lustruje budynki kasztelu. Zerknął nawet sam parę razy i uznał, że mały pożar nie zaszkodzi ich nagłemu atakowi. Trzeba będzie tylko wybrać cel, ale szlachcic zapewne wybrał niejeden.
- Damy radę, von Essing - skwitował plany Lothara. - Bo jak nie my, to kto?
Mijały minuty, towarzysze nie wracali z posiłkami. Zdenerwowanie powoli ustępowało lenistwu. W pewnym momencie Berni parsknął ze śmiechu, przypominając sobie anegdotę Mistrza Grossa, swego mentora z Delberz. Na pytające spojrzenie szlachcic odparł. - Znasz ten dowcip, koleżko? Dotyczy twoich sfer, autorstwa pewnego kleryka. Ponoć z życia wzięte.
"Hrabia budzi sie rano i widzi na śniegu napis: Hrabia to idiota. Zeźlony nie na żarty woła sługę i pyta:
-Kto to zrobił?
-Zaraz sprawdzę,jaśnie Panie.
Po chwili wraca i mówi:
-Mocz ogrodnika, ale pismo Pani hrabiny." He, he, dobry, nie? - Ranaldyta wyszczerzył zęby w uśmiechu. |