Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2019, 13:28   #10
Ronin2210
 
Ronin2210's Avatar
 
Reputacja: 1 Ronin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputację
No, no… ładny kramik se żeś tu zrobił. A podatki płacimy? – buchnął mu w twarz smrodem taniego piwska.
- Zawsze oddaje dziesiątą część, tak jak przystało. - powiedział po czym założył ręce na piersi z widocznie skrzyżowanymi palcami u prawej dłoni.
Oprych pociągnął głośno nosem.
Kurwa, ciekawe komu. Bo nam coś zalegasz, lalusiu - chwycił jedną z ryb i powąchał. – Jebie jak skurwysyn. Co ty, ludzi chcesz potruć? Dopłata będzie, pińć koron.
- Pięć koron? - zdziwił się Pieter unosząc brew. - Gdzie ty w tej dziurze zwanej miastem widziałeś pięć koron, chyba że chcesz je zabrać jednej z puszek. - uśmiechnął się odsuwając jednocześnie od natręta.
- Może pójdziecie zapytać jednego z nich to dadzą wam jakieś złoto, bo tutaj nawet miedziaków nie mam za wiele. - mówiąc robił niewielkie kroki w stronę plecaka i leżącego przy nim kija.
W międzyczasie drugi z oprychów podszedł do wozu z rybami.
Te ryby nie wyglądają na świeże, Horn. Masz rację.
A widzisz. Nawet mojemu przyjacielu się nie spodobały. Próbujesz zrobić interes na starych rybach, hę? Dawaj całe złoto, jakie masz, bo cię nauczym, co się robi z oszustami! A jak nie masz złota, srebro też przyjmiem!
- Wiesz co? - przerwał grubasowi. - Męczy mnie ta paplanina, chcesz moje srebro to spróbuj obić mi mordę, a nie chowasz się za swoimi chłopakami. - kontynuował Pieter wychodząc zza wozu strzelając kłykciami palców.
- Jak nie jesteś miękka faja to będziemy się napierdalać tu i teraz przy świadkach, a jak jesteś pizda to wyślij swoich ochroniarzy i niech wszyscy wiedzą żeś ciota ostatnia! - stanął przed grubasem i prawie wykrzyczał ostatnie zdanie.
- Tu i teraz na pięści, wygrasz to masz moje srebro, a jak ja wygram to zabieram twoje - dodał podniesionym głosem na sam koniec tak by wszyscy wokoło usłyszeli.
-Chyba nie boisz się rybaka?
Przez chwilę wszyscy milczeli. Nawet okoliczne przekupy i ludzie wałęsający się po targu przycichli, oczekując na reakcję. Wreszcie barczysty, postawny oprych splunął sobie na ręce i pokręcił karkiem, wydając charakterystyczny dźwięk.
Ty nie wiesz, kurwa, kogo żeś teraz obraził. Ale zaraz się kurwa dowiesz. Wydałeś na siebie wyrok, młody.

Pieter ustawił się przed grubasem i wyprowadził pierwszy cios zanim Oprych zorientował się że walka się zaczęła, trafił go mocno w prawy łokieć aż ten oprzytomniał z bólu.
Następnie podniósł gardę i czekał na cios, który był niecelny i łatwo go uniknął robiąc krok w bok.
Kątem oka Pieter dostrzegł że do jednego z Oprychów podkradł się korzystający z zamieszania Beksa i zdzielił niczego nieświadomego pałką w skroń, dało się jedynie słyszeć trzask pękającej czaszki i bezwładne ciało upadło na bruk.
Chcąc wykorzystać zamieszanie Pieter wyprowadził silny atak całkowicie się odsłaniając lecz Oprych dostrzegając śmierć swego kumpla spanikował i odskoczył.
Pieter zrozumiał że czas brać nogi za pas i zbierając swoje rzeczy z kramu ruszył biegiem za przyjacielem w mrok bocznych uliczek.

WALKA:

Inicjatywa: Pieter (40), Emil (34), Oprych 1(29)

RUNDA 1:

Pieter atakuje Oprycha - rzut na atak (34, udany), obr: 8 (rzut) + 1 (Bijatyka) + 3 (S) - 4 (z walki wręcz) - 4 (Wt) = 4 pkt obr. Pieter parowanie.
Oprych: atak na Pietera (87, nieudany). Parowanie.

RUNDA ZASKOCZENIA DLA EMILA:

Emil: atak wielokrotny w chudego bandytę (nr 2). Atak pierwszy: WW: (32, udany), obr. : 2 (rzut) + 3 (S) + 1 (silny cios) - 2 (Wt) = 4 pkt. obrażeń. Atak drugi: WW: 11 (udany), obr: 5 + 3 +1 - 2 = 7 pkt. obrażeń. Słowem lecimy z trafieniem krytycznym . Lokalizacja trafienia - 11, głowa. rzut na krytyk - 6. Wartość krytyczna: -3, rzut - 6, co daje 9. poziom krytyka w głowę, a więc… roztrzaskanie czaszki.




RUNDA 2:

Ok, a więc tak: Oprych 3 widząc zabójstwo krzyczy i ucieka, a oprych 1 przez chwilę się waha i traci kolejkę, jeśli przeżyje.

Pieter: szaleńczy atak w O1 (WW: 42, udany), obr: 8 + 1 + 3 - 4 - 4 = 4 pkt obrażeń. Ale nic mu się nie dzieje.
O1 traci turę.




***

Kilka uliczek dalej, kiedy nie wyłapywali już tylu podejrzanych spojrzeń, Emil i Pieter zwolnili i zaczęli zastanawiać się nad tym, co począć dalej.

- Beksa. - łapiąc oddech w szaleńczym biegu cedził Pieter. - Coś ty kurwa zrobił najlepszego? - dodał po skręceniu w kolejną alejkę.

- Pierdolec sam sobie winien - wysapał Emil, zdyszany po długim biegu. - Widziałeś jaki chudy był? Jakby od tygodnia nie jadł. Taki to się na chodniku potknie i zabije. - Beksa nie zdejmował maski twardego rzezimieszka, mimo że nie panował nad roztrzęsionymi nerwami. Pierwszy raz kogoś zabił.

- Dobra, ale co teraz zrobimy? - rozglądał się nerwowo. - Nie możemy zostać w mieście, wywieszą nas na rynku. - poprawił plecak na ramieniu.

- Jutro pójdziemy tam gdzie Młody chciał i pryśniemy przez kanały z miasta. - Planował Emil. - A do tego czasu musimy się gdzieś zaszyć.

- Dobra to prowadź, ja będę obstawiał tyły. - chwycił mocniej kij i ruszył za Beksą.

- Zobaczmy, czy Duża Krata jest obstawiona - zaproponował Emil.

Przemknęli ciemnymi, bocznymi uliczkami, a że przemykali nimi często, wiedzieli, jak kluczyć tak, by nikt nie potrafił ich szybko zlokalizować. Zarazem mieli świadomość, że Teufelheim nie było tak dużym miastem, by mogli dłużej przebywać na ulicy. W końcu strażnicy miejscy się dowiedzą o tym, co zaszło na Małym Targu, a wtedy zapewne poinformują rycerzy Oczyszczającego Płomienia. Ci zaś za punkt honoru uznawali utrzymywanie porządku w mieście i wymierzanie sprawiedliwości, nawet gdy ta mogła wydawać się wątpliwa. Obaj czuli już niemal fizycznie pętlę zaciskającą się na ich szyjach.

Zastygnęli w obejściu jednego z domów, przy niewielkim chlewiku. Dwaj rycerze w płytowych zbrojach pilnowali wejścia do kanałów, a zaraz przy nich, zdyszany, opowiadał głośno ich historię jakiś przypadkowy mieszczanin.

- Musimy stąd spadać, najlepiej do fortecy. - szeptał Pieter. - Nie damy rady tym tutaj.

- Chcę zobaczyć reakcję tych zakutych łbów - szepnął Emil. Świeżo upieczony morderca przyglądał się z ukrycia rycerzom, ocierając łzy. - Może pójdą z tym nędznym kapusiem do twojego stoiska a wtedy prześlizgniemy się przez Dużą Kratę? A jeśli nie to zawijajmy czym prędzej do Fortecy.
- Jak chcesz, ale martwię się o Anne. - powiedział i obejrzał się za siebie. - Mam nadzieję że nic jej nie jest.

Poczekali aż mężczyzna skończył referować rycerzom. Po krótkiej rozmowie między sobą, jeden z nich ruszył z mieszczaninem w kierunku targu.

- To leć do niej. Ja wracam do Fortecy.

Pieter ruszył w przeciwną stronę, przemykał uliczkami kierując się w stronę swojego domu.

***

Miał szczęście, że mieszkali blisko Dużej Kraty. Zważając, by główna ulica była pusta, przeszedł przez nią szybko i będąc po drugiej stronie, skierował się już prosto do domu. Ledwie przekroczył próg, usłyszał w drugiej izbie cichy, słaby głosik.
- ...Pieter? - szepnęła jego siostra, Anna.
- Tak to ja, wróciłem z rybami. - odpowiedział wchodząc i zamykając ryglem drzwi. - Trochę mi dziś zeszło, przepraszam. - wchodząc głębiej wyjrzał za okno czy nikt go nie śledził i zamknął okiennice.
- Jak się dziś czujesz? - zapytał odkładając kij pod ścianę.
- Jesteś zdenerwowany? - Nie pierwszy raz potrafiła przejrzeć go na wylot. I nie tylko jego.
- Zabili kogoś na rynku, jakaś sprzeczka. - odpowiedział nie patrząc jej w oczy. - W tym mieście robi się zbyt niebezpiecznie, myślę że musimy jak najszybciej wyjechać.
- Byłeś przy tym? - Mimo że miała ta słaby głos, płynął z niego nieopisany spokój. Od jakiegoś czasu Anna uspokoiła się, stała się taka… zdystansowana.
- Tak i widziałem co dzieje się z tym miastem, nie ma tu dla nas miejsca i brak tu przyszłości - przyglądał się jej spokojnym oczom. -- Może uda mi się zarobić tyle by udało nam się wyjechać i to daleko, ale musisz mi zaufać. - kontynuował. -- Nie mogę powiedzieć o co chodzi, ale chcę żebyś jutro po południu była spakowana i gotowa do wyjazdu. - spojrzał na psa leżącego u jej nóg. - Wszystko będzie dobrze ale musisz mi zaufać.
- Nie rób głupstw, braciszku. Przeżyliśmy tu całe nasze życie, przeżyjemy i jutro, jakiekolwiek by nie było. Proszę, nie próbuj robić nic niebezpiecznego, nie warto. Pamiętasz, jak to było w baśni o świniopasie? “Ach, kochany Augustynie, wszystko minie, minie, minie…”.

Anna bardzo lubiła baśnie, które czytywała im matka, wraz z wiekiem wcale się to nie zmieniło. Ona sama niewiele się tak naprawdę zmieniła. Wciąż uwielbiała cytować ulubione bajki.

- Masz rację, wszystko minie. - podszedł do niej i pocałował ją w czoło. - Odpocznij a ja usmażę ryby na obiad. - zabrał worek z rybami do kuchni i zabrał się za obiad.
Nim odszedł, usłyszał jeszcze za sobą jej głos.
- Pieter… zawsze z tobą jestem. To łóżko wcale tego nie zmieniło. Nawet gdy nie mogę wstać, zawsze jestem przy tobie. Pamiętaj o tym, proszę.

Pieter przygotował kolację dla wszystkich, następnie spakował niewielki dobytek do kilku worków i ustawił je w sieni by łatwiej można było z nimi wyjść w razie nagłej potrzeby. Następnie rzucił się na łóżko i postanowił przespać się kilka godzin, wstał po północy i pod osłoną nocy wyszedł z domu kierując się do Fortecy.
 
Ronin2210 jest offline