Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2019, 23:50   #59
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Eddie
292016148SH

- Jak już ci wyjawiono, jestem jedną istotą. Wszystkie rozsiane po galaktyce Tobory to części mnie, ze swoją własną osobowością, którą mogę w dowolnym momencie zastąpić. - wyjawił Tobor.
- Jestem starożytną kreaturą obecnie zamieszkującą galaktykę daleką od tej. Nie wiem jednak, jak się w niej znalazłem. Borykam się z amnezją pokrywającą eony czasu. Zdołałem jednak odkryć, że wywodzę się z tej właśnie galaktyki.
- Śmiem podejrzewać, że moja amnezja ma magiczne korzenie. Niemożliwe jest jednak zwalczenie magii, nie będąc w stanie jej użyć. Zwyczajnie brakuje mi pewnego enigmatycznego zmysłu, który wasz gatunek dopiero zaczął nabywać.
- Moje badania nie zaprowadziły mnie daleko, ponieważ natrafiłem na jeden znaczny problem: Louise Cypher. Kreatura zdolna panować nad technologią i wyłącznie intencją przejąć władzę nad moimi toborami. Dlatego od dłuższego czasu działam z ukrycia.
- To dziwne. Obawiając się Luise, powinniście możliwie wspierać popieprzoną magiczną inkwizycję - stwierdził niebieskoskóry. Nawet jeśli nie był w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy kościół uważał technologię i Toborów czy kwietniową diablicę, z perspektywy właścicieli tego statku wybór powinien być oczywisty.
- Magica Icaria...jest dużo bardziej niebezpieczna, niż się wydaje. - odparł Tobor. - Jest wiele rzeczy, których jeszcze o nich nie wiem, ale mogę z pewnością powiedzieć, że nawet November nie wie, z czym się zadaje. Choć jest na tyle przytomna, aby utrzymać pewien dystans od swoich rzekomych podwładnych. - Kierownik skierowała swoje spojrzenie z dala od twarzy Eddiego. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że ta galaktyka ma przed sobą niemało zagrożeń. Nie zazna spokoju zbyt prędko.
Kobieta zeszła z podestu i wcisnęła kilka przycisków na lewitującej konsoli. Z ziemi wyłoniły się siedziska i stół.

~***~

- Moje zrozumienie magii opiera się na magicznej teorii Septembera. Zakłada on, że u swojej podstawy uniwersum składa się z czystej informacji, którą ochrzcił jako Kod Uniwersalny. Magia to zdolność wejrzenia w ten kod i jego modyfikowania. Ludzie nie powinni być ku temu zdolni, jednak ich organizm przy próbie interakcji z czystą informacją przeprowadza reakcję obronną i nabywa zdolność jej interpretacji i edycji. Zdolność ta jest zwykle ograniczona do niewielkiego zakresu i wiąże się z obsesją umysłu nad tym odkrytym urywkiem danych. Stąd wszyscy magowie są niestabilni. September stara się wiedzieć wszystko, January obsesyjnie szuka nowych doznań, March jest obezwładniony żądzą zniszczenia, a November obawia się śmierci tak bardzo, że stara się zniszczyć wszystko, co może jakkolwiek jej zagrozić. - wyjawił Tobor.

-Istnieją inne teorie. - kontynuował. - Niektóre zakładają, że magia to naturalna energia, inne, że świat jest snem a magia to efekt naszego świadomego oddziaływania na zmyślony obraz. Którą uznasz za prawdziwą, to twoja decyzja. I tak pozostanie czymś, co nie może być do końca zrozumianym. - westchnęła. - W tym wszystkim zostaje jeszcze Louise.

- Słyszałeś kiedyś stwierdzenie, że wszystko, co może się zdarzyć, już miało miejsce? Galaktyka jest w końcu nieskończenie wielka, więc czysto teoretycznie szansa na każde zdarzenie wynosi 100%. - Tobor ponownie patrzyła w oczy Edwarda. - W galaktyce Andromeda znajduje się planeta nazwana Gaia. Historia jej istnienia w 95% pokrywa się z historią Ziemi. Różnice są głównie kosmetyczne: imiona i nazwy, drobnostki w wyglądzie jak kolor skóry czy fryzury historycznych postaci. Cud rachunku prawdopodobieństwa. Jednak tylko do pewnego momentu. Są tylko dwie naprawdę istotne różnice w historii Gaii. Po pierwsze: ta planeta powstała setki tysięcy lat przed ziemią, więc to jej historia jest tą oryginalną. Zarazem jej chronologia wyprzedza ziemską.
Różnica numer dwa: gdy Gaia utworzyła swoje Cesarstwo, ich cesarzową była osoba zdolna do interakcji z uniwersalnym kodem. My ją znamy jako Louise Cypher. Jej obsesją była miłość.


Tobor oparła się o siedzisko i zamknęła oczy, krzyżując ręce na piersi. - Mimowolnie wykorzystała swoją magiczną moc, aby pozbawić swoją ludność wolnej woli. Obezwładnieni fałszywym uczuciem podwładni zaczęli funkcjonować wedle jej życzenia. Dopiero po dziesiątkach tysięcy lat Louise postanowiła chociaż na moment sprawdzić, co jej podwładni tak naprawdę czują? W ciągu kilku minut od kiedy uwolniła swoje zaklęcie, biliardowa cywilizacja serafinów popełniła masowe samobójstwo, wykorzystując swój jedyny moment wolnej woli od generacji istnienia tylko po to, aby odejść na własnych warunkach. Pozostali rozeszli się po galaktyce. - powoli otworzyła oczy. - Louise bawiła się tą galaktyką, aż jej magowie ją przepędzili. Teraz jednak wróciła i zarówno Ja, November, jak i September obawiamy się, że planuje odtworzyć swoje dawne cesarstwo, przejmując rolę obecnej Cesarzowej, a my obecnie nie możemy nic z tym zrobić. Nie jesteśmy nawet w stanie współpracować.
- Jej magowie ją przegonili. - powtórzył, jakby potrzebowałby słowa rozbrzmiały raz jeszcze. Po chwili zastanowienia zwrócił się do Toborów po raz kolejny. - Czy magia na Ziemi znalazła się za sprawą magów z Gai? - spytał.
Przypomniał sobie o wspomnieniach jego praprzodka z epoki jednoplanetarnej ludzkości. Jeśli większość osób objętych kontraktami powstała w ten sposób, to sekret dostępu do magii powinien znajdować się we wspomnianych wcześniej 5%.
- Z tego, co mi wiadomo, obecna generacja magów zrodziła się za sprawą samej Louise. - odparł Tobor. - Nie wiem, ilu Serafinów przetrwało, ale poza Louise w obszarze tej galaktyki udało mi się zidentyfikować jednego. Nazywa się Tsar Raz i obecnie służy wojskom Cesarskim.
- Hmm… Jeśli mówi o samym cesarstwie. Czy poszczególni Toborzy mają w pamięci ten sam wizerunek Cesarzowej? - spytał, przypominając wcześniejsza zagadkę Zacharego.
- Ani ja, ani moje dzieci, nigdy nie widzieliśmy Cesarzowej. - odparł Tobor.
- Nikt z was nie widział Cesarzowej, ale czy mieliście do tego okazję? - spytał niebieskoskóry. Teoria Zacharego mogła właśnie przybrać bardzo ciekawy obrót.
- Wchodzimy w kontakt z billboardami i nagraniami, na których powinna znajdować się jej osoba. Dla nas są one pozbawione zarówno cesarzowej, jak i jej głosu. - wyznał Tobor. - Nie mam pojęcia, co to może oznaczać.
- To potwierdza przekonanie, że “cesarzowa” Ziemskiego imperium nie istnieje publicznie. Pytanie tylko czy istnieje w ogóle, albo kiedy przestała - stwierdził niebieskoskóry. Przymknął oczy, próbując połączyć poszczególne wątki. - Czy istnieje jeszcze jakaś magia - poza zdolnością Luise i naturą istnienia cesarzowej, która oddziałuje na Toborów w inny sposób niż na pochodne ludzi? - spytał.
- Jesteśmy odporni na każdy rodzaj magii, który bezpośrednio modyfikuje stan celu. Przykładowo, gdybyś mógł zaklęciem kogoś podpalić, nas już nie. Jeżeli jednak podpalisz coś innego i rzucisz tym w nas, to dalej mamy problem. - wyjaśnił Tobor. - To właśnie magia Louise odstaje tu od normy. Nie powinna mieć na nas efektu, a mimo tego modyfikuje nasze nastawienie tak, jak i innych maszyn, które teoretycznie nie mogą się zakochać. - wyjaśnił Tobor.
- Widziałem Luise wydającą polecenia głosowe okrętowi, który u was stacjonuje. Wtedy myślałem, że chodzi o zwykłą komendę wypowiedzianą w którymś z pierwotnych języków - przypomniał sobie przemytnik. - Jednak to, że musiała je wypowiedzieć, by zmusić maszynę do działania w konkretny sposób może wskazać na konieczność samych słów. Skoro magia Luise nie powinna oddziaływać na was oddziaływać, możliwe, że tego nie robi. Oddziałuje bądź to na świat, bądź też na same słowa. To nie Tobor, maszyna czy serafin jest celem jej magii. Oni wchodzą zaledwie w interakcję z faktycznym celem. Tak jak któryś z was, który zetknie się z podpalonym przedmiotem - wytłumaczył swoją teorię.
- To byłoby dobre wytłumaczenie. - zgodził się Tobor.
Po chwili ciszy Kierownik spojrzała w oczy Eddiego.
- Swoje dalsze zmagania skieruję w celu regeneracji nowo nabytego artefaktu, za który jestem ci wdzięczny. W tym czasie będę też szukał sposobu na powstrzymanie Louise. Czy byłbyś zainteresowany wspomożeniem mnie w tych przedsięwzięciach? - spytał Tobor.
- Wydaje mi się, że tak. - stwierdził niebieskoskóry. - Możliwe, że będę potrzebował z tego tytułu kilku rzeczy, natomiast nie byłoby to nic wielkiej wagi - dodał. Uśmiechnął się nieznacznie, wspominając nieco inna pozycję ich relacji w trakcie ostatniej rozmowy z Toborami.
- Czy zajmowaliście się odtworzeniem oryginalnych ziemskich języków? - spytał.
- Tak. Byłem do tego zmuszony w swoich poszukiwaniach. - przyznał Tobor. - Jak mogę ci się odwdzięczyć?
- Póki co nie mam nic szczególnego na myśli. Po prostu zabezpiecza sobie taką możliwość - stwierdził Eddie. Następnie powiedział kilka słów w języku Yuriego. - Czy znacie cały ten język? - spytał.
- Dla nas zawsze się nim posługujesz. - odparł Tobor. - Wasze zaklęcie porozumienia...albo ma ograniczony zasięg, albo nie wpływa na nas jak znaczna część magii.
- Czy to nie wyklucza czasem mojej poprzedniej hipotezy o magii Luise? - spytał niebieskoskóry.
- Tylko przyjmując, że słowa niemagiczne funkcjonują tak samo, jak magiczne. - zauważyła Tobor. - Ponadto, magia jest regularną ofiarą hipokryzji. Świetnym przykładem są zwoje i kontrakty. To samo zaklęcie może być wykonane na przeróżne sposoby z różnorodnym kosztem, zależnie od tego co wpadło do głowy magowi. Gdybyś miał okazję zetknąć się z księgą czarów, zrozumiałbyś, co mam na myśli. - westchnął. - Innymi słowy, jeżeli magia zależy od kodu, to jej forma i zasady są ograniczane przez formę i zasady kodu. To jest nasza obawa, jak i nadzieja. - uniosła palec. - Jeżeli można zmienić kod całej rasy, to można przypisać jej dostęp do magii, ale...jeżeli to prawda, to nasza słabość do magii może być wysoce specyficzna i wpisana przez osobę trzecią, może nawet samą Louise. Może jakoś zdołała zdjąć z nas odporność na konkretnie jej magię? - zapadła z powrotem w fotel. - Właśnie dlatego jest ona tak strasznym przeciwnikiem. Gramy w grę, a ona określa zasady. Jest zbyt wiele niewiadomych.
- Nawet jeśli okazałoby się, że artefakt nie jest rozwiązaniem, jeśli uda mi się zyskać do Kodu Uniwersalnego - powinienem móc wejść w kontrakt z którymś z was. To zaś powinno potencjalnie wpłynąć na całą rasę? - zaproponował niebieskoskóry. Plan działania wydawał się dość prosty, przynajmniej póki Toborzy mają zaplanowane kilka celów. Przemytnik wiedział tylko, że chce im pomóc.
Tobor uśmiechnął się. - A kto ci zdradzi sekret zawiązywania kontraktu? Gdyby robienie nowych adeptów było takie proste, większość galaktyki miałaby dostęp do magii. Spośród magów, z którymi udało nam się nawiązać kontakt, tylko May obiecała nam pomóc. - wyjaśniła Tobor. - Niestety, stwierdziła, że nie podaruje nam magii, ale jeżeli zdobędziemy sposób na jej aktywację, może nam z nią pomóc. Jeżeli zaniesiemy jej artefakt, powinna go naprawić. - Kierownik podniosła się z fotela. - Wiemy, że obecnie znajduje się na niebezpiecznym księżycu jednej z wypoczynkowych planet. Zachary od jakiegoś czasu próbuje ją tam znaleźć, więc mógłbyś udzielić pomocy. Jeżeli mamy przeciwstawić się Louise będziemy potrzebowali pomocy tylu magów ilu to możliwe, więc będziemy zmuszeni odszukać ich wszystkich. - zielonoskóra aktywowała wyświetlacz. - Zgodnie z naszymi danymi było dwunastu magów. Louise i March są przeciw nam. Ceasar umarł dawno temu, a February jest niezainteresowany. Z pozostałych wiemy o lokacji May oraz mamy podstawy twierdzić, że June przebywa na planecie, którą orbituje księżyc zamieszkały przez May.
- Jasne. Pomogę. - odparł krótko niebieskoskóry. Liczył, że jego relacja z magią również ulegnie zmianie.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline