Strzelanina nad zgliszczami, ciągłe meldunki, ruch, krzyki, jęki, wołania i wyznaczające temu wszystkiemu jakby stacatto karabinowych pocisków, to że ciągle była w ruchu, sprawiło, że na chwile zdołała od siebie odepchnąć złe myśli.
Do 'Wiernego' gdy ją zawołał podeszła już z swym słynnym, nieco zawadiackim uśmieszkiem.
Już odchodziła, gdy zauważyła powiększającą się plamę czerwieni na nodze dowódcy.
Pamiętała z kursu pierwszej pomocy, że żadnych postrzałów nie wolno lekceważyć.
Zwłaszcza że niedługo mają uciekać przez kanały....
Bez słowa, z zwężonymi złością oczyma, gdy przypomniała sobie jak nie pozwolił się opatrzeć Niusi ruszyła w stronę Baśki.
Szarpnięciem głowy wskazała na Wiernego lezącego na szczycie barykady. -Opatrz go, a jeśli będzie próbował sie przed tym bronic opieprz go ode mnie na czym świat stoi. Nie możemy sobie pozwolić na jego stratę z powodu nawet takiej rany.!
Olga wyraźną obawę, większa chyba niż by wymagało, i coś jeszcze czego się bała w swoim głosie, gdy mówiła o nim starała się zamaskować gniewem.
Uśmiechnęła się szybko do Baśki, i odwróciła na pięcie.
Klucząc między ruinami, wypatrując niebezpieczeństwa ruszyła w stronę gdzie powinna znaleźć 'Kmicica' i jego ludzi.
Panie poruczniku, meldunek z Żoliborza - te słowa stały się kiedyś jej hasłem rozpoznawczym....
__________________ Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay |