Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2019, 20:56   #503
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Wraz z Galebem zostali oprowadzeni przez Lagera po ruinach tego, co zostało ze słynnego na cały Stary Świat browaru. Żal było na to patrzeć - przeklęte urki i grobi zniszczyły nie tylko browar jako budowlę, ale część krasnoludzkiego dziedzictwa. Przez zielonoskórych Bugman porzucił piwowarstwo i podjął się zemsty na tych kreaturach - zadania, którego nie sposób było wykonać, bowiem zielonych paskud wciąż i wciąż przybywało. To przez grobich za antałek XXXX płaciło się teraz jego wagę w złocie.

Wraz z opowieścią Stoutsona z Detlefa uleciała cała podejrzliwość. Historia była przekonująca i gdyby nie zadanie, którego się podjął, sam przyłączyłby się do tych dawi pomagając w odbudowie. Dawi musieli dbać o swoją spuściznę - zbyt wiele utracono na zawsze i zbyt wiele wciąż jest do stracenia.

W kaplicy poświęconej Valayi zdjął swój plecak, z którego wyciągnął dwie porcje prowiantu i odpiął bukłak z resztą piwa. Dary "za pomyślność i opiekę" złożył na jednej z potrzaskanych tarcz, po czym wycofał się na próg przybytku. Nigdy nie był bardzo religijnym krasnoludem - bardziej ufał swoim poczynaniom i podpowiedziom własnego rozumu, niż interwencjom Bogów Przodków. Oczywiście nie kwestionował ich patronatu nad dawi - w historii brodatego ludu było aż nadto przypadków, gdy Przodkowie bezpośrednio wpływali na ważkie wydarzenia - jednak jego ulubionymi postaciami z panteonu dawi byli żyjący Bogowie Przodkowie, jak chociażby Grombrindal, Biały Krasnolud. Kiedyś za młodu był świadkiem jego przemarszu przez Zhufbar, gdy słynny wojownik zdążał na audiencję u tana twierdzy - Biały Krasnolud aż emanował siłą, determinacją i mądrością oraz wzbudzał respekt w każdym, kogo spotykał.

Chwilę później stojący obok Lagera Detlef ze zdumieniem dostrzegł dziwne zachowanie Galvinsona. Wcześniej Kowal Run zdawał się medytować, by nagle otrząsnąć się z jakiegoś letargu, czy oszołomienia. Spojrzał pytająco na Stoutsona, po czym podszedł, by podać ramię Galvinsonowi i upewnić się, że runiarzowi nic się nie stało. Nie miał pojęcia co mogło się wydarzyć, ale przez respekt dla profesji Kowala postanowił nie pytać. Runiarze mieli swoje tajemnice i jeśli Galeb zechce, to podzieli się informacjami o powodach dziwnego zachowania. Jeśli nie, to jego sprawa.

Co prawda wcześniej rozmawiali o tym, żeby w przybytku Valayi zapytać o radę, ale tutaj nie było nikogo, z kim mogliby porozmawiać. Stąd Detlef złożył dary w ofierze i niewiele mądrzejszy, niż przedtem postanowił kontynuować to, co zamierzył wcześniej - dokończyć misję, dbać o bezpieczeństwo podwładnych i stronić od gaar. Dokładnie w tej kolejności.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline