Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2019, 21:43   #262
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Nie zrozumiałeś mnie legionisto – Saadi był zły. Ianus odczuwał jego gniew, jako nieprzyjemne igiełki bólu wbijające się w podstawę czaszki. – On nie jest tam... On jest tutaj... – Accipiter zrozumiał, że „tutaj” znaczyło: w klatkach, zagrodach dla ludzi.

Enki, zupełnie bez zapału, ale przynajmniej świadomie, zabrała ze stołu sporych rozmiarów tasak. Zważyła go w dłoni i weszła do pomieszczenia z klatkami. Teraz jeńcy ją zauważyli. Powietrze wypełniło wycie, krzyki, przekleństwa i płacz. Zgromadzeni w klatkach ludzie chyba do końca nie rozumieli co ma się właśnie wydarzyć. Przynajmniej nie wszyscy. Dłuższa chwila obserwacji, pozwalała zauważyć, że ci znajdujący się bliżej wejść do zagród są w lepszym stanie, jakby trafili do niewoli niezbyt dawno. W ich oczach widać było strach, niepewność i... człowieczeństwo.

Enki zaczęła uderzać w skobel, rozłupując go na kawałki. Nie zwracała uwagi na to, że podczas tej czynności rozpłatała komuś ramię, a inny jeniec wył z bólu, bo pokaźna drzazga ugrzęzła mu w twarzy. Kilka ciosów i drewniana rama puściła, uwalniając zawartość. Ci, którzy byli przy samym wejściu, pod naporem ludzkiej masy stłoczonej wewnątrz zostali wypchnięci i obaleni w cuchnące odpady. Wijąca się, skomląca i skołtuniona gęstwa brudnych, okrawawionych ciał wylała się niczym ciecz na zewnątrz, rozlała i rozpełzła. Niektórzy już podnosili się na nogi, inni czołgali w gównie, jeszcze inni leżeli bez ruchu, gnieceni i tratowani. A pośród nich stała Enki, z tasakiem w ręku...

Cedmon i Ianus, ten ostatni trzymający Zahiję stali już po przeciwnej stronie, przy przejściu. Gmanagh uchylił drzwi, zaglądając co znajduje się po przeciwnej stronie. Zdziwił się, bo zamiast kolejnego pomieszczenia pełnego odrażających niespodzianek i oszalałych małpoludów zobaczył pusty korytarz. Prosty jak strzała i tak długi, że widział zaledwie jego pierwsze kilkanaście kroków. Dalsza część ginęła w ciemności.
 
xeper jest offline