Plan ustalony, a zwiadowca Frietz gotowy do drogi! Tak mu się przynajmniej zdawało do momentu kiedy nie wstał z siedziska. Złapał się za okolice żołądka, zmrużył oczy, wydął usta i zachwiał się niepewnie. Rzeczna wycieczka, choć uzasadniona, nie była w smak Olegowi. Bujający się pokład znacząco wzmaga ból i zawroty głowy. Konno, czy powozem też by go wytrzęsło. Marsz z kolei jest męczący a siły w nogach to nie miał od trzeciego kufla do teraz. Gdyby nie to, że zaczął czuć się częścią grupy to najbliższym przystankiem byłoby posłanie, abo zacieniony kawałek zadarnionej ziemi. - Sprawdźmy zapasy przed odpłynięciem i spojrzę jeszcze na te zwierzęta- odezwał się gdy przełknął nadmiar wyprodukowanej śliny - Kurwa tylko chociaż jakieś słabe piwo nawet rozcieńczone do bukłaczka błagalnym tonem zwrócił się do pozostałych, dodał smutne spojrzenie i odszedł zająć się kopytnymi. |