(6/7)
Peter S. Beagle - Ostatni jednorożec
Cudna baśń i klasyka fantasy, pisana pięknym językiem i pełna ukrytych znaczeń. Czasem śmieszna, czasem smutna, czasem przerażająca, przez cały czas magiczna, jak to baśń.
Brać i czytać, jeśli ktoś się gatunkiem interesuje. Jak mnie nie wierzycie, to Sapkowski też ją poleca
I wyciągnę jeden fragment dla graczy, skoro to forum erpegowe.
Cytat:
- O, pani moja - rzekła książę. - Jestem bohaterem. To taki sam fach, jak wyplatanie koszyków czy piwowarstwo, więc składają się nań różne sztuczki, sposoby i chwyty. Istnieją wypróbowane metody wyczuwania czarownic i rozpoznawania trujących strumieni; są pewne słabe punkty, od których nie jest wolny żaden smok, a zakapturzeni nieznajomi najchętniej zadają nam swoje ulubione zagadki. Ale prawdziwy sekret bohaterstwa to znajomość porządku rzecz. Świniopas nie może być mężem księżniczki, jeśli dopiero rusza na poszukiwanie przygód, a chłopczyk nie ma prawa pukać do drzwi wiedźmy, kiedy ta jest na wakacjach. Nie można zdemaskować niegodziwego wujaszka i pokrzyżować mu planów, póki nie popełni jakiejś niegodziwości. Wszystko w swoim czasie. Dążeń nie wolno cisnąć w kąt, proroctwa nie powinny pleśnieć jak nie zebrane owoce; jednorożce długo mogą obchodzić się bez wybawcy, ale nie wiecznie. Szczęśliwy finał nie nastąpi w połowie opowieści.
(…)
- A niby czemu? Kto o tym decyduje?
- Bohaterowie - ze smutkiem odparł Książę Lir. - Oni wiedzą, co to ład i kiedy pora na szczęśliwe zakończenie, wiedzą co lepsze, a co gorsze. Znają się na tym jak stolarz zna się na słojach, gontach i liniach prostych.
|