Słowa Grimma były dziwne. Albo dziwne tylko w uszach Gwendoline, która zatrzymała się zaledwie na sekundę, zachowując pozycję obronną tuż po tym, jak spuściła jednemu ze szczurów trochę krwi.
"Co on gada... nie zginiecie chyba że zginiecie? Nie wydają się być aż tak głupie, w końcu chodzą, porozumiewają się i mają nawet jakiegoś znachora...No w sumie w naszych wioskach też konowały były, ale parę plecionek nie czyniło z nich zdolnych i inteligentnych, więc kto wie".
Kobieta nie usłyszała nic poza popiskiwaniami szczurków i dziwnymi groźbami Grimma, więc stwierdziła, że nie ma o czym myśleć tak naprawdę. Szykowała się by wymierzyć kolejny, celny cios i przegonić paszczurze ryje na zewnątrz by ich nawałnica zeżarła.