Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2019, 12:47   #9
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Choć Garran Borakson nie dawał się łatwo wpasować w stereotypowy obraz krasnoluda, jaki wyrobiła sobie większość ludzi, ci i tak próbowali to robić. Dla chcącego nic trudnego, mawiają na wschodnich krańcach Imperium. Mógł być wysoki i szczupły, jak na krasnoluda rzecz jasna, dla ludzi i tak był kanciastym kurduplem. Mógł być młody, jak na krasnoluda, i tak brązowe włosy, długa broda zapleciona warkocze i gęste brwi sprawiały, że traktowano go często jak starca. Mógł być jednym z najlepszych studentów Collegium Medicum w stolicy Ostlandu, Wolfenburgu, z praktycznym doświadczeniem zdobytym w szpitalu polowym w trakcie oblężenia miasta, i tak ludzie dziwili się, że nie nosi na sobie pełnego pancerza, topora bojowego i katapulty. Mógł po wypiciu piwa uprzejmie zasłaniać usta przy bekaniu, i tak był niewychowanym prymitywem, a wrodzona i starannie potem wypielęgnowana krasnoludzka bezpośredniość i złośliwość nie pomagała w zmianie wizerunku.

* * *


Wojna się skończyła, odeszła na dobre, ale jak zawsze, parę kroków za nią podążały jej dzieci – bieda, głód i choroba. Było to bardziej niż widoczne w Taalagadzie, brudnej i paskudnej mieścinie blisko celu, do którego zmierzali – każdy ze swojego powodu – Garran i jego nowi towarzysze. W grupie zawsze raźniej i bezpieczniej, a ich połączyło dodatkowo to, że nikt nie wyglądał na pospolitego rzezimieszka.

Krasnolud pociągnął spory łyk płynu, który ktoś nie wiedzieć czemu nazwał piwem i wycenił jak „Złote Imperialne” warzone przez mistrzów z gór, wytarł pianę z wąsów i beknął, jak zawsze uprzejmie zasłaniając dłonią usta.

- Wolfenburg niemalże zrównano z ziemią. Mus mi do Talabheimu się dostać, jeśli chcę się jeszcze czegoś o leczeniu nauczyć. – Garran podłubał sobie w zębach i pstryknął palcami zrzucając na ziemię resztkę zajęczego mięsa z gulaszu. – Jeśli plan Güntera może przyśpieszyć zdobycie papierka z pieczęcią, to ja jestem za. Na śledzeniu i łapaniu złoczyńców się nie znam, ale jeśli prawdą jest to, co mówią o wycinaniu narządów, to może do czegoś moja wiedza się nada. Tylko czy miejscowi pozwolą mi zobaczyć ciało? Mogę z rudzielcem rozpytać się w straży albo o morrytów, jeśli jest tu jakaś ich świątynia czy kapliczka.

Krasnolud pokiwał głową, gdy Hugo również zauważył, że ich umiejętności przydadzą się w różnych miejscach, ale inne pomysły nie przypadły mu do gustu.

- Przynęta? Ja rozumiem, że wy ludzie się gzicie na potęgę i mnożycie jak szczury w spichlerzu, przez co łatwiej wam szastać życiem innych, ale wy lepiej popatrzcie na naszą cud-miód malinę – palcem wskazał na Luizę, jak gdyby była komukolwiek potrzebna taka podpowiedź. – Ona to może odgrywać drużkę lodowej carycy Katariny albo ewentualnie pannę z przybytku mamuśki Helgi z Wolfenburga, na którą stać jeno szlachciurę albo kupca zamorskiego, a nie tanią dziwkę z portu, co próbuje zarobić na chleb.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline