Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2019, 18:12   #11
Shiv
 
Shiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Shiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputacjęShiv ma wspaniałą reputację
Nic tak nie zjednywało ludzi, jak próby poradzenia sobie z konkretnym problemem, a odnalezienie i schwytanie Kurta Rozpruwacza mogło znacząco pomóc wam w dostaniu się do Talabheim. Problem mógł być jednak taki, że w mrówczym skupisku ludzi, gdzie nawet brnąc ulicami należało się przeciskać między innymi uchodźcami, odnalezienie jednego mordercy mogło zdawać się misją niemożliwą, bo jeśli straż miejska nie miała żadnych tropów, to czy wam się uda? Na razie jednak nie zawracaliście sobie głowy takimi obawami, a Günter i Hugo zabrali się do roboty, ruszając do obleganego przez podpitych gości szynku. Gdy gospodarz Udo oderwał się na chwilę od roboty, były gladiator skinął na niego ręką.

Wielki, posiwiały mężczyzna o twarzy mordercy podszedł do was i oparł dłonie o blat, przyglądając się to jednemu, to drugiemu.
- Co tam potrzebujecie? - Zapytał.
Günter zadał więc swoje pytania na temat Rozpruwacza a Hugo pociągnął temat, sprawiając, że gospodarz się otworzył.
- Ludzie różne rzeczy gadają na jego temat, a ja żem słyszał chyba z dwieście historyjek o nim, odkąd się pojawił. Albo i więcej. - Udo zaśmiał się i pochylił nieco w waszą stronę. - Że to były rzeźnik, co się mści na kobietach za odrzucenie, nekromanta, szalony naukowiec, kultyści Chaosu, czy nawet wampir, bo one podobno we mgle się umieją rozpływać. - Karczmarz pokręcił głową i westchnął ciężko. - Dupodajki zabija i wyjmuje im ze środka narządy, ale to już chyba wiecie, bo to wszyscy wiedzą. Trzy ofiary były na razie - pierwszą dziwkę znaleziono niedaleko "Poczerniałego Zęba", to taki zakład balwierski nieopodal doków. Ponoć na szyi zrobił jej drugi, szeroki uśmiech, a z brzucha wyciągnął parę organów. Chłopy mówili, że strażnicy miejscy rzygali na miejscu, jak ciało przyszło im sprawdzać. Drugą kurwę znalazło dwóch podpitych kislevczyków dwie ulice od Małego Kisleva, miejsca, gdzie sami Kislevici mieszkają. Podobno gardło miała tak poderżnięte, że łeb na kawałku skóry tylko wisiał. I brzuch otwarty, aż się wylewało. Trzecią, cztery dni temu znalazły chłopy na Wychodkach - to taki dystrykt, gdzie w skrajnej nędzy żyją uchodźcy z innych prowincji. Tamta bidulka ponoć uszu i nosa nie miała, jak ją odkryli. I znowu - nikt nic nie widział, ten rzeźnik rozpłynął się, jak mgła. No i wszystko nożem zrobione... precyzyjnie i starannie... niektórzy z moich gości mówią, że to nawet jaki lekarzyna być może, skoro taki precyzyjny, ale se tak pomyślałem, że jaki lekarzyna chciałby egzystować w takim syfie? Nawet jeśli jacyś tu byli, to już dawno się wkupili do Talabheim, a nie w brudzie siedzą z nami. Straż miejska też żadnych tropów nie ma, a ludziska się boją o swoje córki i żony, bo teraz kurewki morduje, ale potem może mu się to zmienić, no nie? Ja to swojej młodej powiedziałem, że po zmroku to ma nawet nie wychodzić nieczystości na zewnątrz wylewać, bo dupsko jej przetrzepię, chociaż już szesnaście wiosen ma. Powinien kto złapać tego skurwiela i łeb ukręcić. Tak przy samej dupie.- Udo teatralnie pokazał wielkimi łapami, jak się skręca łeb. - Mówię wam, gdybym tylko młodszy był i nie miał zobowiązań z tym grajdołem, to sam bym się rozejrzał za gnojem... Dawno my tu takich atrakcji nie mieli. Wiadomo, mordują się i biją tu od zawsze, ale straż wjedzie i szybko porządek zrobi, a teraz nawet ona rozkłada ręce. Żeby taki pojeb dupodajki mordował i se ich wnętrzności zabierał, to nigdy wcześniej, jak tu żyję, tak nie było. Coś jeszcze chceta wiedzieć?

Po rozmówieniu się z Udo, Gunter i Hugo wrócili do pozostałych i opowiedzieli o tym, czego się dowiedzieli. Jako, że nie zamierzaliście włóczyć się nocą po mrocznych alejkach Taalagadu, pewne sprawy zostawiliście na jutro, siedząc i rozmawiając do dziesiątego dzwona. Następnie udaliście się na spoczynek do wynajętych pokoi, a kilka godzin później wszelkie rozmowy w karczmie ucichły, co oznaczało, że gospoda również pogrążyła się we śnie.


Poranek przywitał was chłodem i mgłą za oknem. Przyjemne zapachy kaszy i jaj sadzonych z ziołami wywabiły was z łóżek, a gdy zeszliście do głównej sali, przy śniadaniu mogliście przysłuchać się najnowszym plotkom, przekazywanym sobie z ust do ust przez klientelę "Kota". Tym razem nie było żadnych wiadomości na temat Rozpruwacza, jednak i tak w nocy działo się wiele - ponoć kilku włóczegów położyło swoje brudne łapy na ładunku cennych futer przeznaczonych dla księżnej Elizy, co bardzo rozzłościło władczynię. Ponadto, w Taalagadzie pojawił się jeden z asesorów Talabheim, należący do szanowanej Gildii Ławników - miał on przyspieszyć nadanie zezwoleń na zamieszkanie w Oku Lasu tym, którzy udowodnią swoją przydatność dla miasta. Dla niektórych, potrafiących robić mieczem i znających się na wiatrach magii, to mogła być szansa, jednak innych skazywało to na pozostanie w tym miejscu na nieokreślony czas. Być może nawet na zawsze.

Ta druga nowina szybko okazała się prawdą, gdyż nie zdążyliście nawet dokończyć śniadania, gdy w gospodzie pojawiło się trzech żołnierzy w czerwono-białych barwach Talabeclandu i orzekło:
- Każdy, kto jeszcze nie wypełnił formularza, albo czeka na przydział glejtu uprawniającego do zamieszkania w Talabheim, winien stawić się jak najszybciej w karczmie "Pod Węgorzem", gdzie interesantów będzie przyjmował sędzia i asesor Sorland Hohenlohe. On, w swojej mądrości, podejmie decyzję, czy nadajecie się, lub nie, do zasilenia ludności Oka Lasu. Wymaga się schludnego ubioru i trzeźwości.
W kierunku żołnierzy rzucono kilka zgryźliwych uwag, jednak ci nawet nie zwrócili na to uwagi, wychodząc prędko z "Kota". Pewnie mieli jeszcze kilka takich miejsc do obskoczenia.

Co prawda mieliście zacząć zbierać informacje na temat Rozpruwacza, ale biorąc pod uwagę, że nie złożyliście nawet papierów o przesiedlenie do Talabheim, a mając taką okazję, postanowiliście ją wykorzystać i po śniadaniu ruszyliście do rzeczonej gospody, którą nietrudno było znaleźć, gdyż znajdowała się zaledwie dwie ulice dalej na wschód od "Kota". Przez całą noc lało, więc spacer podmokłymi, błotnistymi uliczkami, przeciskając się między stłoczonymi, spieszącymi się do własnych zajęć nieznajomymi, nie był niczym przyjemnym, choć nie narzekaliście. Na miejscu byliście niedługo potem i ciężko byłoby nie trafić, gdyż przed wejściem do karczmy już zdążył ustawić się sznureczek petentów oczekujących na swoją kolej. A sprawy posuwały się w iście ślimaczym tempie i swoje musieliście wystać, dopiero koło południa dostając się do środka.

Bar karczmy został przebudowany tak, że tworzył małe podium, na którym zasiadał sędzia Hohenlohe, obserwując z góry interesantów i przeglądając ich papiery. Towarzyszyło mu dwóch żołnierzy z halabardami, którzy wnikliwie przyglądali się zbliżającym się uchodźcom, gotowi chronić asesora przed potencjalnym atakiem, a kilku innych porozstawianych było w różnych częściach głównej sali. Panował jednak spokój, można by nawet powiedzieć, że grobowy, gdyż każdy z zebranych nie chciał dać swoim zachowaniem żadnego pretekstu do odrzucenia podania. Siedzący na wywyższeniu asesor zdawał się być panem losu zebranych uchodźców i poniekąd tak właśnie było, gdyż to od jego zdania i oceny zależało wszystko.

Po wypytaniu o cel wizyty, zostaliście zabrani na bok, do jednego ze stołów, za którym siedzial urzędnik i rozdawał formularze zgłoszeniowe. Należało wypisać na nich dane osobowe, czym zajmowaliście się przed Burzą Chaosu i w jej czasie, oraz potencjalne powody, dla których chcieliście dostać się do Talabheim. Kto nie był piśmienny, ten od razu został zabierany na bok przez innego urzędnika, na szczęście jednak Ernst służył umiejętnością czytania i pisania Luizie, a Garran oraz Hugo - Günterowi, przez co cały proces poszedł całkiem szybko i sprawnie. Tyczkowaty urzędnik, przeczytawszy wasze podania, nakazał ustawić się wam z powrotem w kolejce, a sam ruszył z nimi do asesora i pokazał mu dokumenty, zamieniając z nim kilka słów.

W końcu, po godzinie oczekiwania, nadeszła wasza kolej. Sędzia Hohelohe zerknął na was z ambony, nie zdradzając żadnych emocji. Był starszym mężczyzną, ale posturą zawstydziłby niejednego młodzika. Sprawiał wrażenie człowieka, który niejedno w życiu już widział i przeszedł, a jego oczy zupełnie nie zdradzały tego, co myśli. Nosił białą koszulę z wysokim kołnierzem, który wieńczyła złota spinka oraz dopasowany kolorystycznie płaszcz z wysokiej jakości materiału. Szpakowate, idealnie ułożone włosy przyprószone miał siwizną.


Przez chwilę mierzył was wzrokiem, przeskakując spojrzeniem po waszych twarzach.
- Chodźcie ze mną - powiedział w końcu krótko i wstał od biurka.
Ruszyliście za nim na zaplecze karczmy, wraz z wami podążyło dwóch żołnierzy z halabardami. Gdy znaleźliście się w środku, odwrócił się do was z dłońmi splecionymi przed sobą. Patrzył każdemu z was prosto w oczy.
- Sporo przeszliście podczas Burzy Chaosu, a mimo wszystko wciąż żyjecie. Znam się na ludziach i jestem pewien, że moje przeczucie nie myli mnie i w tym momencie, dlatego mam dla was pewną propozycję - powiedział pewnym siebie głosem. - Jeśli moje przypuszczenia się potwierdzą, zostaniecie sowicie wynagrodzeni, a przy okazji nie będziecie musieli oczekiwać na przyznanie przepustki do Talabheim. Wystarczy, że szepnę słowo komu trzeba i wejdziecie tam z marszu. Na to jednak będziecie musieli sobie zapracować, a tak się składa, że mam dla ludzi z waszymi umiejętnościami odpowiednią pracę. - Uśmiechnął się półgębkiem. - Pewnie jeszcze o tym nie wiecie, ale postanowiono oczyścić Taalagad, wydalając z niego nadmiar ludności. Nie możemy wszystkim zapewnić nowego, bezpiecznego domu, dlatego Rada Miasta podjęła decyzję o przesiedleniu ludzi jedynie z tych wiosek, które bezpośrednio podlegają Talabheim, w końcu jakby nie było, to obywatele naszej prowincji. Wasza praca polegałaby na eskortowaniu tych ludzi do wioski Breitblatt, znajdującej się kilka kilometrów w głąb Wielkiej Puszczy, za południowo-wschodnią krawędzią Taalbastonu. Dostaniecie dwie złote korony zaliczki, jeśli się podejmiecie, kolejne pięć na głowę, gdy zadanie zostanie wykonane. Kwota, którą przeznaczyła na to zadanie Rada Miejska jest bardzo dobra, biorąc pod uwagę, że podróż potrwa zaledwie dwa-trzy dni i wiedzie wzdłuż Starej Drogi Leśnej, którą jakiś czas temu nasze wojsko oczyściło z niedobitków armii Archaona. Ponadto, jak już powiedziałem, największym wynagrodzeniem powinna być dla was możliwość dostania się do Talabheim bez oczekiwania w kolejce. Jeśli odprowadzicie tych ludzi do Breitblatt, ja dotrzymam słowa i niebawem będziecie w dużo sympatyczniejszym miejscu, niż Taalagad. Uprzedzając pytania - nie, nie możemy wysłać tam swoich ludzi, gdyż potrzebni są nam na miejscu. Jak więc będzie? Piszecie się? - Zakończył, wpatrując się w was.

Zdawaliście sobie sprawę, że tylko szaleniec nie skorzystałby z takiej okazji. Już pal sześć pieniądze, ale wizja dostania się do Oka Lasu bez oczekiwania w kolejce była naprawdę kusząca. No i spychała na dalszy plan dużo trudniejsze zadanie schwytania Kurta Rozpruwacza, bo przy sprawie mordercy, eskorta uchodźców do wioski wydawała się wręcz łatwizną.
 
Shiv jest offline