Plany to mają do siebie, że sypią się w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Plan, mający na celu ujęcie mordercy prostytutek, nie tyle się posypał, co został odłożony w czasie - przynajmniej do wieczora. Albo na czas nieokreślony, gdyby miałoby się okazać, że istnieje prostszy sposób na dostanie się do Talabheim. A nuż szczęście by się do nich uśmiechnęło i urzędnikowi spodobałoby się ich podanie? A to by było dużo prostsze, niż polowanie na Kurtem Rozpruwaczem, które to polowanie przypominałoby uganianie się za jedną, określoną rybką w wielkim stawie hodowlanym.
* * *
Komuś, najwyraźniej, spodobało się to, co wspólnie wypisali na licznych papierkach... albo też ktoś był bardzo zdesperowany, skoro właśnie im przedstawiono całkiem niezłą propozycję.
Eskortowanie grupy wieśniaków było z pewnością dość kłopotliwe, ale - w sumie - wyglądało na zadanie prostsze, niż łapanie Kurta. No i gwarantowało sukces - w przeciwieństwie do próby złapania Kurta. No i rzeczą jasną było, iż odrzucenie propozycji przesunęłoby całą ich piątkę z grupy "ewentualni przydatni" do grupy "ewidentnie zbędni".
-
Moim zdaniem powinniśmy przyjąć tę propozycję - powiedział, spoglądając na swych towarzyszy. -
Mam nadzieję - przeniósł wzrok na sędziego -
że nasze obowiązki zaczną się dopiero wtedy, gdy wszyscy już wyruszą. I że nie będziemy musieli biegać po chatach i szukać... spóźnialskich.