Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2019, 12:41   #61
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Miejsce wybrane na nocleg wydawało się zacne. Byli dość dobrze osłonięci od podmuchów wiatru i ewentualnych spojrzeń. Choć strumienia nie znaleźli, to jednak po okolicznych skałach ciurkała skądś z góry woda. Może nie była to najlepsza czy najszybsza metoda na napojenie siebie i koni, ale jednak podstawienie naczyń pozwalało na zebranie potrzebnej wody.

Rusłan rozwiał przynajmniej częściowo wątpliwości Gnimnyra, tłumacząc mu, że Goromadny zaczynają się mniej więcej w tym miejscu (lub kończą, to zależy!) i ciągną się w kierunku północnym, stanowiąc ostatni (bądź pierwszy!) odcinek Gór Krańca Świata (albo Początku!).

Poszukiwacze skarbów hałaśliwie zaczęli wieczór, rozmawiając, pojąc konie, budując obozowisko. Potem jednak nagle zamilkli i tak minęła im noc. Wystawili warty, a jakże, bojąc się niewiadomego czegoś, czego mogli się spodziewać w Goromadnych. Ot, mutantów chociażby. Jeśli jednak nawet potwory skażone chaosem gdzieś tu były, zostawiły Rusłana, Yarislava i Gnimnyra w spokoju.

Kolejnego ranka ruszyli odnalezionym traktem. Jeśli to rzeczywiście był trakt. Szlak wspinał się dość łagodnym zboczem na siodło między dwoma szczytami, opadał do kolejnej, nieco mniejszej i węższej doliny, potem znów wznosił się na kolejną przełęcz. Wchodzili w głąb Goromadnych. Coraz dalej.

Szlak dawno już przestał przypominać szlak, a tak naprawdę to po prostu znikł. Nie mieli jednak wyboru. Wracać nie było sensu, a ściany po bokach dolin były zbyt strome i skaliste, by prowadziła przez nie droga. Następna dolinka była już całkiem wąska, mogła mieć ze pięćdziesiąt metrów szerokości. Na niemal pionowych ścianach porośniętych trawą i strzelistymi smrekami pojawiało się coraz więcej skał. Gdyby nie nagłe parsknięcie przestraszonej kobyłki Yarislava przegapilby wejście wykute w skale. Drewniane drzwi, w zasadzie ich resztki, niemal całkiem zasłonięte korzeniami, gałęziami i pnączami zwisającymi z góry.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.

Ostatnio edytowane przez Phil : 14-05-2019 o 23:32.
Phil jest offline