Jose spojrzał na Javiera.
Ten pokazał mu gestem, by szedł przodem i wszedł za nim do środka.
Xavi od razu wdepnął w kałużę szkarłatu. Krew spływająca z sufitu spływała mu na głowę i twarz.
- Hernan jest tam - Jose wskazał ręką stojące w rogu biurko. To samo, za którym trzymał sejf.
“To wszystko złudzenie” - powtarzał sobie w myślach Xavi, ale i tak się wzdrygnął. Usiadł za biurkiem (wszystko we krwi), kliknął włącznik komputera i poczekał aż antykwariusz się zaloguje i włączy zapis monitoringu.
Sprzęt był stary. Naprawdę wolny. Na jego obudowie wzrok przyciągała naklejka Hernanda Mendozy, średniej klasy aktora. W końcu, po dwóch dłuuugich minutach. Javier mógł skorzystać z komputera.
- Skąd się znacie z seniorem Alvarao? - zapytał zaciekawiony antykwariusz.
- Z pracy. Gdzie pan trzyma zapis monitoringu? - Orozco uciął ten temat wodząc kursorem myszki po pulpicie Windowsa XP z najbardziej znanym zdjęciem świata. Łagodne wzgórze, idealnie zielona łąka, błękitne niebo i białe baranki chmurek. Podobno na żywo wcale nie wygląda tak ładnie. Złudzenie, jak ta krew kapiąca z sufitu na klawiaturę.
- Taki folder o nazwie Monit. W moich dokumentach.
Komputer faktycznie mulił. Był powolny, źle skonfigurowany i przede wszystkim dość przestarzały.
Javierowi to nie przeszkadzało. Tylko o tyle, że musiał dłużej przebywać w tym upiornym pomieszczeniu, ale do tego powoli się przyzwyczajał. Otworzył folder a następnie ostatni zapis monitoringu czyli ten zanim odłączył kamery. |