Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2019, 22:45   #9
Dedallot
 
Dedallot's Avatar
 
Reputacja: 1 Dedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputację
– I ja jej tego życzę. Jeśli jest wciąż coś co cię ciekawi to chętnie odpowiem, jeśli nie, udam się trochę potrenować. – Powiedział mężczyzna, przeciągając się.

- Trenować? Powinieneś wypoczywać, nadal jesteś wyczerpany - powiedziałam tonem pouczenia, spoglądając na wojownika.

– Wypocznę jak przyjdzie po mnie śmierć. Ale jak chcesz abym wypoczywał, możemy jeszcze porozmawiać. – Rozsiadł się wygodnie.

- To nie pozostawiasz mi innego wyboru - westchnęłam i uśmiechnęłam się do niego. - Opowiesz mi o Cesarzu? - poprosiłam.

– O synu złotego kręgu? – Uśmiechnął się. – Czy wasi pieśniarze nie dość o nim opowiedzieli? – Zaśmiał się. – A tak już z powagą, co dokładnie chcesz o nim wiedzieć?

- W zakonie raczej nie uświadczysz pieśniarzy. Zresztą mówi się, że oni lubią coś przeinaczyć, a ty tam byłeś. Walczyłeś z nim ramię w ramię - powiedziałam. - Jaka twoim zdaniem była najważniejsza walka jaką przy jego boku stoczyłeś?

Zamyślił się.

– To bardzo mądre pytanie… zapewne dla wodzów byłaby to bitwa na przełęczy "Pękniętych kości" gdzie razem z jego armią złamaliśmy trzon armii chana i dzięki temu te ziemie są wolnymi ziemiami… historia może uzna, że był to szturm na pałac władczyni mrocznych elfów… ale dla mnie… była to walka "pod pękniętym dzbanem", nie szukaj tego miejsca w pamięci… to nie region, ale niewielka tawerna w Żelaznej kaźni – wspomniał o mieście portowym na najbardziej wysuniętym na południowy wschód krańcu imperium. Miejscu które znajduje się między dwoma państwami drowów, słynącym z piratów i wszelkiej maści łajdaków. – Tam poszliśmy w ukryciu dowiedzieć się o trakcie prowadzącym do stolicy mrocznych… no i za moją zieloną skórę napadli nas jacyś pijacy. Tam on stanął w mojej obronie i dał sobie wbić nóż w ramię, aby mnie zasłonić… potem ich pobiliśmy, ale po tej walce nasza przyjaźń stała się faktem… a my zawarliśmy więź braterstwa. Ta walka pokazała, kim jest człowiek będący waszym władcą, że nie boi się stracić krwi dla innych.

Opowieść zrobiła na mnie wrażenie co objawiło się jako zdumienie na mojej twarzy. Dzisiejszego dnia dowiedziałam się rzeczy o swoim Cesarzu, których nie spodziewałabym się po dziedzicu korony, który zjednoczył królestwa w znane mi Imperium.
- Waszym władcą? - powtórzyłam po nim. - Czyżbyś po tym wszystkim nie uznawał go za swojego władcę?

– Ni bogów, ni władców nie uznaję, tylko tylko wielkiego ducha co tchnieniem życia jest w każdym ciele. – Odparł. – Syn złotego kręgu jest mi bratem i przyjacielem, może być mi wodzem w bitwie… lecz nie jest mym panem.

Uniosłam brew nie znajdując zrozumienia dla takiej postawy. Pokręciłam nieznacznie głową.
- Orkowie nie wierzą w bogów? - zapytałam go, upatrując w tym powody jego bezbożności.

– Zaiste. Wierzymy tylko w wielkiego ducha natury. Tchnienie życia, które spaja wszystko i wszystkich. – Odparł spokojnie jakby objaśniał coś dziecku.

- Oddajecie temu jakoś cześć? Składacie ofiary? - pytałam dalej, zainteresowana zwyczajami jego ludu.

- To zależy od plemienia, lecz najczystszą formą naszej religii jest szacunek do wszystkiego co żyje, zabijanie tylko w obronie, albo by zdobyć pożywienie. Naszymi ofiarami jest to, że część każdej naszej zdobyczy oddajemy ziemi. By duch wciąż krążył.

- A czy po tym jak ludzie cię wychowali to dołączyłeś do jakiegoś orczego plemienia? - zdecydowałam się zadać osobiste pytanie, zachęcona otwartością Garrena.

- Nie. Co nie znaczy że nie mam plemienia. Dla mnie plemieniem są wszyscy prawi i szlachetni. Każdy kto ma honor i odwagę walczyć o to co słuszne, ten jest mi bratem i siostrą. Taka jest przecież natura wielkiego ducha. Jednoczy wszystkich… nie dzieli.
 
__________________
Czy widział ktoś Ikara? Ostatnio kręcił się przy tamtych nietestowanych jetpackach...
Dedallot jest offline