Wątek: Hekaton
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2019, 18:06   #9
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 4 - Kosmos z DC

Lato; Dzień 2; ???


Życie młodej i zdolnej osoby u progu życia to jednak było trudne i ciężkie a w ogóle to straszne. A najstraszniejsze z tego całego młodego zdolnego życia to chyba były pobudki.

Najpierw wrócił dźwięk. Przebijał się z monotonnym uporem w kojąca ciemną nicość. Drażnił i irytował. Ale przy braku innych bodźców też w naturalny sposób przykuwał uwagę. Jakieś dziwne, basowe brzmienia jak spod wody. W końcu po niewiadomym czasie przekształcił się w ludzkie głosy. Ktoś był tu jeszcze? A może to tylko jakieś holo? Wszystko jedno…

Głosy jednak gadały dalej. Chyba. No coś tam gdakalo co jakiś czas. W końcu jednak głosy zaczęły się precyzować. Tak jakby gadały jakieś dwie laski na zmianę. Tylko nadal nie było wiadomo czy gdzieś obok czy to coś w holo.

W końcu do dźwięku dołączyła wizja. I to była tragiczna pomyłka! Ostre światło zaatakowało przewrażliwione źrenice zmuszając do szybkiego zamknięcia powiek. Chwilę później kolejna próba. Tym razem ze wspomaganiem naramiennym. Czyli z ramieniem przesłaniającym nadmiar światła. No i tak nie było lekko ale wreszcie coś zaczynało być widać.

Ale niewyraźnie. Wszystko się rozmywało i kręciło. Ale podłużne, ruchome i gadające plamy wskazywały, że młoda i zdolna osoba nie jest tutaj sama. Tylko jeszcze miała kłopot ze zorientowaniem się z kim. Za to dźwięk już zaczynał wracać do normy.

- O matko, jak mnie tyłek boli… - jęknął jakiś zbolały i zmarnowany kobiecy głos.

- Wywaliłaś się? Mnie coś plecy kłują. Na łopatce. Chyba się wywaliłam. - głos drugiej kobiety wyrażał chyba zainteresowanie. Albo troskę. Albo coś innego. W takich warunkach trudno było to rozróżnić.

- Nie wiem… Może… A ja wywaliłam się? - pierwszy głos mówił jakby obie opcje były równie prawdopodobne.

- A skąd mam wiedzieć? Nie pamiętam. - ta druga wzruszyła ramionami co ogniskujący się coraz lepiej wzrok już był w stanie wyłapać. I siedziała chyba na jakimś krześle.

- Chociaż boli mnie tak dziwnie… - powiedziała ta która siedziała na brzegu łóżka. Miała ciemne, długie dredy mocno kontrastujace z jej jasną karnacja prawie nagiego ciała. Tylko tatuaże zlewały się jeszcze z tymi ciemnymi dredami.

- Dziwnie? - druga postać, ta na krześle, w szarych włosach związanych w dwa kucyki miała pewne trudności z interpretacja słów dredziary.

- Noo… Dziwnie… Tak jakby ktoś mnie… - dredziara zmrużyła oczy próbując przezwyciężyć mgłę niepamieci i wyłowić cokolwiek. - Ej laski. A wy mnie nie zapinałyscie w kuper? - wydziarana dredziara popatrzyła bystrzej i podejrzliwej i na tą laske co leżała ledwo przytomna na łóżku i w drugą stronę, na tą co siedziała na krześle przy stole.

- Noo… Właściwie to mi się też film urwał… - przez chwilę panowało kłopotliwe milczenie nim młoda kobieta z kucykami odezwała się niepewnym głosem. Przez chwilę obie patrzyły na siebie i na leżącą na łóżku trzecią.

- Pinky a ty coś jarzysz co tu się odwaliło? - “Pinky”! Skrawek pamięci powrócił do leżącej. No tak, tak miała na imię! Znaczy właściwie po ksywie. Ale tak, to chodziło o nią. Tylko mózg mimo, że zaczynał już analizować i przetwarzać informacje to jeszcze poruszał się jak mucha w smole. Do tego pijana, naćpana, najarana w ogóle to na kacu. Jeszcze więc nie odnalazł instrukcji obsługi fonii ani wyższych emocjo zadowalajac się rolą biernego obserwatora otoczenia.

- A właściwie jakbyśmy cię puknęły to źle? - dziewczyna z kucykami skoro nie mogła przezwyciężyć mgły niepamięci a nie było tu nikogo kto by mógł jej w tym pomóc pociągnęła temat dalej. Pytanie zastanowiło tą z dredami co siedziała na drugim skraju łóżka.

- Chyba nie… przecież jesteśmy swoimi żonami to by chyba podpadało pod małżeński seks… lepiej, że wy niż jakiś dupek z ulicy… tak się pytam bo zastanawiam się co się tu działo. - dredziara analizowała ten temat z pijackim spokojem a ta przy stole słuchała z taką samą powagą. Uśmiechnęła się jednak słysząc, że kumpela i żona nie miałaby takich okoliczności za złe.

- A właściwie to gdzie jest to “tu”? - szarowłosa z kucykami rozejrzała się po pomieszczeniu. Siedziała z jednym czarnym, wysokim butem włożonym na czerwoną pończochę i drugą nogą z czarną pończochą bez żadnego buta.

- Chyba jakiś hotel… To nie jest ani u ciebie, ani u mnie, ani u Pinky… - wytatuowana dredziara też się rozejrzała. No wyglądało jak pokój hotelowy. Właściwie nawet apartament. Z tych droższych i lepszych. Z łóżkiem a raczej łożem, że mogły się pomieścić we trzy. I jeszcze zaprosić gości. I jeszcze by miejsca było. I drzwiami do osobistej łazienki. I w ogóle bogactwo wyposażenia kłuło na każdym kroku. Tylko wyglądał jakby przetoczyła się przez niego nieziemska balanga. No i pokój nie miał okien. Co było dość dziwne. Taki apartament powinien się mieścić w honorowym miejscu hotelu i mieć najlepszą panoramę jaką można było zobaczyć z tego budynku. A tu nic. Tylko drzwi i ściany.

- Batman! - siedząca na krześle krzyknęła głośno i radośnie. Tak nagle, że pozostałe dwie głowy zwróciły się ku niej z pytającym spojrzeniem. - Silje! Zapinał cię Batman! Przypomniałam sobie! - podekscytowana szaraczka aż podskoczyła na miejscu z tej radości.

- Batman? Rany Rikke, jak ty coś czasem chlapniesz… - dredziara pokręciła głową ozdobioną swoimi ciemnymi dredami zniesmaczona i rozczarowana słowami swojej żony. Zwłaszcza gdy pewnie miała nadzieję, że wreszcie się coś wyjaśni.

- I Catwoman! - Rikke wcale się tym nie przejęła i kontynuowała z tym samym entuzjazmem rozradowana, że pamięć coś zaczyna jej się odblokowywać. Chociaż może i miała któryś ze swoich luźnych skojarzeń za jakimi podążałą jak szalona tak, że mało kto mógł za nimi nadążyć i zrozumieć.

- Tak, i Batgirl. - prychnęła Silje i pacnęła się w czoło by dać wyraz jak bardzo to niedorzeczny pomysł.

- Batgirl nie pamiętam… - szaraczka zmarszczyła brwi próbując wyłowić z niepamięci wspomnianą heroinę z komiksowego uniwersum.

- Tak? I gdzie niby teraz jesteśmy? W jaskini Batmana? Czy to ci wygląda na jaskinie Batmana? - dredziara zirytowała się na całego na te niedorzeczne pomysły. Rikke rozejrzała się no ale otoczenie w ogóle nie było podobne do jaskini komiksowego bohatera jakie prezentowały komiksy, filmy i gry. Raczej jak bogaty apartamentowiec. Bez okien.

- No ale zobacz jak jesteśmy ubrane. Właściwie rozebrane no ale mniejsza z tym. Ty chyba jesteś Poison Ivy a ja Harley. - Rikke zwróciła uwagę na ten fakt. Rzeczywiście można było uznać, że brały udział w jakimś DC cosplay. Rikke nadal miała mocno rozczochrane ale jednak kucyki jak Harley no i te pończochy i buta w czerwono - czarnej tonacji też jak Harley. Resztę kostiumu gdzieś zapodziała. Strój Silje jako Ivy był mniej czytelny. Bo te wszystkie pędy i liście zsunęły jej się w kołtun na brzuchu odsłaniając to co powyżej i poniżej. Właściwie mogło to być cokolwiek. Ale rzeczywiście pasowało do kostiumu Posion Ivy. Informatyczka chwilę nad tym się zastanawiała co na to odpowiedzieć i w końcu zawędrowała nieco błędnym spojrzeniem na leżącą obok drugą żonę.

- A Pinky! To chyba nie jest komiksowy strój. Nie rozpoznaję w każdym razie. To co? My brałyśmy udział w cosplay z DC a ona w innym? - hakerka próbowała znaleźć jakieś w miarę racjonalne rozwiązanie. Chociaż żadna z ich trzech nie kojarzyła żadnych planów o jakimś cosplay czy komiksowym czy innym. Więc znów zapanowała chwila konsternacji.

- Może zrobiłyśmy sobie noc poślubną? I poszłyśmy na jakiś cospaly? Albo znowu się z kimś poh… - młoda kobieta w bardzo zdekompletowanym kostiumie Harley Quinn spróbowała z innej beczki. Urwała gdy pewnie wszystkim głowom przyszło na myśl, że gdy ostatnim razem budziły się z takimi problemami i okolicznościami to okazało się, że się hajtnęły ze sobą po pijaku. A jak teraz zrobiły to ponownie?

- No obrączki mamy. To chyba rozwodu po pijaku nie było. - Silje mówiła tak samo niepewnie jak Rikke. Wszystkie spojrzały na swoje dłonie no ale obrączki nadal tkwiły na swoich placach. Czy doszedł im ktoś do związku w międzyczasie?

- No ale nadal nie wiemy gdzie jesteśmy. - Rikke rozejrzała się równie bezradnie po bezimiennym pokoju. - Chyba nas tu nikt nie zamknął co? - dodała z rodzącą się obawą.

- Nie gadaj głupot. Zaraz zapytam. - Silje jęknęła cicho i musiała się podeprzeć aby z powrotem nie upaść na na łóżko. Rikke zachichotała cicho i wesoło na ten mało zgrabny widoczek. Hakerka się pozbierała jednak, stęknęła jeszcze raz i chwiejąc się ruszyła ku drzwiom które wyglądały na wyjściowe. Albo się tak chwiała albo to tak jeszcze chwiał się obraz w oczach leżącej na łóżku Pinky.

- O! Slije! Ale masz ładny nowy tatuaż! - gdy Rikke dojrzała wreszcie plecy kumpeli to zobaczyła pyszniącą się na jej łopatce różową lamę. Hakerka zareagowała jakby właśnie ktoś ją smagnął pejczem po tej łopatce. Błyskawicznie odwróciła się ku siedzącej chcąc coś powiedzieć czy nawet krzyknąć. Ale ekspersji i ruchu było zbyt wiele i zbyt szybko więc obrót przekształcił się w niezgrabny upadek na podłogę. Przez co leżacą wyżej niż podłoga Pinky na chwilę straciła ją z oczu.

- Jaki tatuaż?! - zawołała gramoląca się z podłogi hakerka którą sądząc po odgłosach przygrzmiciła w coś albo próbowała się z tego czegoś wygramolić.

- Różowy. Poczekaj bo nie widzę dokładnie. - teraz Rikke jęknęła i też musiała skorzystać z podpórki tylko, że stołu aby tak mniej więcej zebrać się do pionu. Ale albo była zbyt umęczona albo na kacu żle odmierzyła odległość albo zwyczajnie straciła równowagę bo po dwóch krokach zaczęła się przewalać i zdołała jedynie tak złagodzić upadek, że ostatni kawałek przeczłapała na czworakach do swojej żony z dredami przez co też na chwilę zniknęła z oczu swojej żonie z różowymi włosami.

- No jeszcze mnie jakieś cwele po pijaku wydziarali! No to już kurwa przesada! - na podłodze słychać było pieklącą się hakerkę. Doszły do tego jakieś odgłosy podobne do szarpaniny zakończone wesołym śmiechem Rikke.

- To lama! Różowa! Sliczna! - zawołała rozbawiona szarowłosa.

- Wiesz co? Ty też masz różową lamę. Na łopatce. - głos hakerki ociekał zastanowieniem gdy odkryła to zaskakujące powiązanie.

- Taaakkk? Tutaj? To pewnie tutaj gdzie mnie kuje. A taka sama jak twoja? To bym chciała bo jest taka śliiicznaaa! - szarowłosa z kucykami zareagowała znacznie cieplej od swojej wydziaranej o wiele bardziej żony.

- A skąd mam wiedzieć? Przecież nie widzę swojej. Ale kurde… różowa lama? Coś było… - informatyczce coś widocznie zaczęło switać bo mówiła z głębokim zastanowieniem słyszalnym w głosie.

- U Pikny była różowa lama. Znaczy w domu. Taka holo-lama. - głos Rikke też sugerował, że zmaga się ona z mrokami niepamięci.

- I co? Wydziarał nas hologram? - prychnęła znowu zirytowana dredziara. Ponad dolną krawędź łóżka pokazała się jej głowa.

- Pinky! A ty masz lamę? Pokaż! - krawędź łóżka nagle wybuchła twarzą i ramionami Rikke która widocznie zarzuciła się na łóżko aby jakoś wrócić do pionu no i na łóżko no i do Pinky. Silje zaś jakoś względnie stanęła na własnych nogach i wznowiła swoją wędrówkę do drzwi.

- O, jest ktoś. Zaraz zapytam. - Silje stanęła w otwartych drziwach bardzo sobie przy tym pomagając trzymaniem się futryny. - Ej! Ej ty! - zawołała do kogoś na korytarzu.

- Nie no Silje no jak idziesz do ludzi to chociaż się ubierz. Tak do toples chociaż. - Rikke skrzywiła sie gdy zobaczyła, że jej żona świeci swoimi wdziękami po korytarzu. Jej kostium koncentrował się głównie na jej talii trochę zostało go na nogach i ramionach ale te najciekawsze kolczyki, tatuaże i wdzięki były wyeksponowane pierwszorzędnie.

- Ano tak… - głowa hakerki opadła w dół własnej sylwetki i w głosie zabrzmiała konsternacja gdy uświadomiła sobie zdekompletowanie własnego stroju. - Dobra to już nic! - odzyskała rezon i spławiająco machnęła ręką do tego kogoś po czym cofnęła się i zamknęła drzwi. I oparła się o nie po tym wielkim wysiłku jaki ją to wszystko kosztowało.

- No to Pinky chodź i pokaż… aua! - Rikke po opanowaniu sytuację próbowała wgramolić się na łóżko aby dotrzeć do Eden ale coś tam się zaplątała z narzutą czy ześlizgnęła i rymsknęła z powrotem brodą o łóżko. - Coś mnie ukuło! - poskarżyła się boleśnie i bez namysłu wyciągnęła to coś spod łóżka. - O cholera… - mruknęła z takim zaskoczniem, że zapomniała odrazu o tym ukłuciu. W dłoni bowiem trzymała uszaty hełm Batmana.

- O cholera… co ty mówiłaś? Że zapinał mnie Batman? - Silje też była pod wrażeniem. Takim, że pokonała te kilka chwiejnych kroków i wylądowała przy łóżku obok Rikke. Wzięła od niej maskę i oglądała ją z fascynacją. - Cholera… właściwie to pamiętam coś czarnego przed sobą… - skoncentrowała się gdy trzymany detal stroju przywołał jakieś rozemglone spojrzenie.

- No jak cię zapinał w tyłek to raczej nie mógł być przed tobą. Chyba, że Catwoman. - Rikke dostrzegła pewne rozwiązanie tego wszystkiego. Silje pozezowała na nią wciąż obracając w dłoniach batmanią maskę na wszystkie strony.

- W środku między Batmanem a Catwoman? Kurde to mogło być nawet fajne… - Silje zaczynała się wyraźnie ożywiać gdy ta wizja zaczynała jej świdrować skacowany mózg.

- Ja chyba robiłam mu dobrze ustami. Jej chyba też. Ale nie jestem pewna. - maska od kostiumu sprowokowała też pamięć Rikke do zdradzenia sennych majaków.

- A czekaj a zobaczę… - dredziara tknięta jakąś myślą schyliła się nagle pod łóżko i dał się słyszeć jej triumfalny okrzyk. - Mam! - wynurzyła się trzymając w reku małą, ręczną kamerę.

- O! To oglądamy! - Rikke dała się ponieść ekscytacji o obie z radochą wpaowały się na te megawypaśne łoże o imperialnych rozmiarach. Obie wzięły Pinky z jednej strony i czekały aż Silje uruchomi połączenie między kamerą a systemem hotelowego holo i będą mogły obejrzeć film w optymalnej wielkości z wygodnej, łóżkowej pozycji.


----



- O tą! Tą sobie zrobimy! - na ekranie pojawiła się lewa dłoń operatorki kamery która wskazywała na wizerunek lamy z katalogu. Przez ten nadmiar ekscytacji i radości obraz bardzo się trząsł ale to chyba była ta sama lama jaką miały na sobie przynajmniej dwie z trzech oglądających teraz ten materiał.

- O! Super! Jest śliczna! - kamera chociaż się trzęsła, pokazała też nabzdrygoloną ale bardzo uchachaną Harley Qinn z szarymi kucykami. Harley była już mocno napruta sądząc po tym jak się prezentowała przed kamerą ale chyba było to odwrotnie proporcjonalne do poziomu jej szczęścia.

- Nie wierzę, że się na to godzę. - ostatnia z widocznych twarzy należała do Poison Ivy. Z ciemnymi dredami. Ona jedna patrzyła dość kwaśno na ten wizerunek w katalogu.

- Oj, Silje! Umawiałyśmy się! - głos poperatorki przypomniał jej o tym detalu.

- No chodź Silje, będzie fajnie! Będziesz miała wreszcie coś różowego! - Rikke poparła jedną kumpelę i uściskała ją mocno.

- No dobra. Co tam, jedne różowe coś może być. - Silje się poddała i machnęła na to ręką ściskając mocno przyjaciółki.

- Cudnie! A gdzie sobie zrobimy? - Harley ucieszyła się z tej zgody ale i zafrapowała nad wyborem dziaranego miejsca. Wzór już był no ale jeszcze trzeba było wybrać dla niego miejsce.

- Na łopatce! To kto pierwszy? - głos Pinky też promieniał pijacką pełnią szczęścia i z miejca znalazł rozwiązanie.

- Dobra, to ja będę pierwsza bo przetrzeźwieje to się rozmyślę. Cholera jak to cholerstwo się zdejmuje? - Silje zgłosiła się na ochotnika i zaczęła się rozbierać. Znaczy próbowała ale jej mało standardowy kostium skłądający się z wici, pnączy i liści nie był w takim stanie zbyt łatwy do obróbki. W końcu właścicielka zsunęła co się dało z góry prezentując do kamery swoje górne wdzięki a potem położyła się na stole oddając plecy atomatowi do robienia tatuaży. Trzęsący się obraz kamery pokazał jak dłoń Pinky ma nieco kłopotów z trafieniem w odpowiednie klawisze programów ale i sporo radochy. Rikke stanęła przy niej i trudno było orzec czy sobie nawzajem pomagają czy przeszkadzają. W końcu jednak poszło. I z góry opadło ramie z laserem skierowanym na łopatkę hakerki i zaczęło kreślić pierwsze linie tatuażu.


--



- Jak to nas nie stać?! A ile człowiek ma nocy poślubnych!? Jak balujemy to po całości! Bierzemy apartament małżeński full exclusive! Ja stawiam! - do kamery darła się wesoło rozwrzeszczana i upojona twarz Rikke. Wyglądało jakby właśnie toczyły jakąś dyskusję a wszystkie trzy chyba były już nieźle zrobione w tym momencie.

- No co ty Rikke? Takie skąpiradło jak ty wywali tyle kasy na łóżko w hotelu? - trudno było powiedzieć czy roześmiana hakerka bardziej nie dowierza temu co widzi czy prowokuje kumpelę aby się nie wycofała w ostatniej chwili.

- Co skąpiradło?! Jakie skąpiradło!? Sama jesteś skąpiradło! Co?! Nie stać mnie?! No to patrz teraz! - słowa dredziary podziałały na szarowłosą jak płachta na byka. Poczerwieniała ze złości wzbudzając wesołość tej drugiej i coś zaczęła klikać w jakimś panelu. Mogła zamawiać cokolwiek od biletu do kina po dostawę pizzy. No albo hotel w jakim się właśnie znalazły. Całość działa się chyba gdzieś “na mieście” ale trudno było określić gdzie właściwie.


--



- No zobacz, w ogóle się nie podzieli chamka jedna… - głos obok kamery należał do Rikke i wyrażał wyraźne niezadowolenie. A także jakby zazdrość i niedowierzanie. Pewnie widziała to samo co kamerzystka i kamera. Na pierwszym planie była zgrabna i gibka postać w czarnym, błyszczącym kostiumie. Leżała na plecach tuż obok nich. Właściwie między nimi. Ten czarny, seksowny kostium miała już częściowo porozpinany a uda szeroko rozchylone. Między tymi udami z miną pełną szczęścia i zadowolenia buszowała twarz Poison Ivy. Pracowała tam na pełny a nawet dwa etaty. Ten drugi etat był na samym końcu. Jej końcu postać też w ciemnym, umięśnionym kostiumie narzucała własne normy solidności i jakości. Dało się to zauważyć po klaskających odgłosach uderzeń męskich bioder i kobiecy tyłek.

- Ja się z tobą podzielę. - szepnęła Catwoman i złapała Harley za obrożę przysuwając do swoich ust. Kamerze udało się zarejestrować pierwszorzędny pocałunek między nimi z bezpośredniej odległości.

- Super! Mówiłam wam, że będzie super! - wysapała podniecona na całego Poison Ivy widząc co się dzieje na górze Catwoman.

- Nie gadaj tyle! - syknęła na nią kocia domina i łapiąc ją za włosy z powrotem zrównała ją do odpowiedniego poziomu i przerwanego zajęcia. Batman zdawał się nie zwracać uwagi na to wszystko tylko robił swoje. Tym razem wreszcie dało się rozpoznać scenerię. To była sypialnia Pinky.


--



- No to teraz! Miło mi was wszystkich gościć. Tutaj mamy dwójkę herosów z DC, Batman i Catwoman. A tutaj są dwie łotrzyce, Harley i Ivy. - w ekranie pokazał się salon Eden. I kamera starała się uchwycić dwie postacie które do niej weszły. Była to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci z komiksowego uniwersum. Mroczny, tajemniczy i potężny mroczny rycerz i odziana w obcisły strój kobieta kot. Czekały na nie dwie równie rozpoznawalne łotrzyce. Te jednak wcale nie wydawały się obawiać tego spotkania. Wręcz przeciwnie wyglądały jak dziewczynki które wreszcie doczekały się na św. Mikołaja i śnieżynkę.

- To od czego zaczniemy? - zapytała zaciekawiona Harley patrząc na towarzyszkę, kamerzystkę i dwójkę gości.

- Dostaliśmy wezwanie i mamy zwalczać zło i złoczyńców. Poddajcie się i okażce wolę współpracy. - Batman zagrzmiał swoim mocnym, mrocznym głosem zupełnie jak na filmach. Wyglądał jak żywy! Zupełnie jakby aktor który go odgrywał właśnie opuścił kadr filmowy i zaszedł do domu Eden.

- Bo jak nie to co? - Poison Ivy prychnęła z niedowierzaniem wyraźnie prowokując konflikt. Stanęła w lekkim rozkroku i oparła pięści o biodra wzmacniając to wyzwanie bezczelnie wyzywającą pozą.

Para bohaterów nie odpowiedziała. Nie słowami. Porozumieli się spojrzeniami, lekko skinęli sobie głowami i z niebywałą prędkością dobyli swojego ekwipunku. Świsnął batarang Batmana i pejcz Catwoman. Batarang, zupełnie jak na filmach i w komiksach, oplątał sylwetkę Pison Ivy zaskakując ją tym zupełnie. Podobnie pejcz Catwoman owinął się wokół ramienia Harley.

- Puszczaj! - Poison z dredami warknęła ze złością próbując się wyszarpać z cienkiej linki. Może gdyby Batman ją tak zostawił to by jej się udało bo linka dopadła ją z szeroko rozstawionymi ramionami. Ale heros znał się na swojej robocie i nie zamierzał jej odpuścić. Szarpnął ją do siebie i zaskoczona łotrzyca upadła na podłogę a linka zaczęła ją wlec po podłodze w stronę mrocznego rybaka jaki ją złowił.

- I co teraz? Mam się szarpać? - Harley dla odmiany wydawała się zafascynowana całą sceną. Popatrzyła obok na wierzgającą towarzyszkę i na Catwoman jaka złapała ją samą na lasso ze swojego pejcza.

- Jak wolisz. - mruknęła obojętnie komiksowa heroina i też szarpnęła trzymanym pejczem. Harley poleciała do przodu i wpadła prosto w czekające ramiona odzianej w czarny lateks postaci.


----



- O rany… - leżąca na wielkim łożu Silje pierwsza odzyskała mowę gdy nagranie z kamery się skończyło i przez chwilę panowała cisza. Chyba całe małżeństwo było zaskoczone jak nie całością to jakąś częścią tej filmowej opowieści z ostatnich godzin.

- Ale numer… ja chcę jeszcze raz! - Rikke złapała za pilota którego machinalnie trzymała dredziara. Ta chwilę walczyła o pilota ale w końcu dała sobie spokój. Przecież można było obejrzeć jeszcze raz prawda?

- To ty nam to zasponsorowałaś? - Silje która leżała właściwie nago nie licząc resztek cosplay na sobie zawinęła palcem po apartamencie zerkając pytająco na szarowłosą.

- Ja? Nie no… Przecież to tyle kasy… Zaczekajcie zaraz sprawdzę! Gdzie moje holo? - Rikke która wbrew swojemu powierzchownemu rozstrzepaniu miałą głowę do kasy i interesów zareagowała na finansową uwagę całkiem przytomnie. Rozejrzałą się po okolicy i znalazła swoje holo. Na szczęście było na szafce przy łóżku. Wsadziła więc pilota pod pachę a sama zaczęła grzebać w swoim holo próbując znaleźć historię przepływu kredytów. Sądząc po minie obawiała się, że rzeczywiście mogła po pijaku wybulić nie-wiadomo-ile kasy na nie wiadomo jeszcze na co.

- To dawaj pilota, Pinky zabierz jej go! Odpal film jeszcze raz. - zirytowana Silje sięgnęła pod pachę tej drugiej aby wyrwać pilota. Rikke pisnęła z zadowolenia jak mała dziewczynka podczas ulubionej zabawy ale nie chciała oddać władzy.

- Zaraz! Tylko sprawdzę! Puszczaj no! Pinky no weź ją zabierz! - szaraczka chichotała już na całego próbując grzebać w holo i utrzymać władzę pod pachą. Palce hakerki wbijały się pod jej biceps próbując wyłuskać pilota. Uruchomiły coś bo na ekranie głównego holo pojawiło się jakieś pomocnicze menu. I nagle stało się coś dziwnego. Coś się zmieniło. Tak nagle i zaskakująco, że wszystkie trzy znieruchomiały i popatrzyły na siebie z zaskoczone. I unosiły się dalej! Unosiły się do góry! Tak samo jak maska Batmana, pościel jaka z nich powoli spadała, włosy jakie unosiły się w przestrzeń leniwym tempem i cała masa tych ubrań i bibelotów jakie nagle zaczęły również unosić się z podłogi, mebli czy stołu.

- Silje! Wyłączyłaś grawitację! - wrzasnęła odkrywczo szarowłosa próbując się złapać tego co było pod ręką. Niestety złapała się pościeli która i tak szybowała z łóżka razem z nimi.

- To nie ja! To ty coś wcisnęłaś! Cholera wyłącz to bo się zaraz porzygam! - hakerka reagowała bardziej impulsywnie do czego zapewne namawiał ją wrażliwy żołądek.

- Nie mogę! Upuściłam pilota! Pinky łap go! Tam jest! - Rikke unosiła się już dobry metr nad łóżkiem. Silje była trochę wyżej i gorączkowo próbowała się czegoś złapać. Ale dookoła siebie miała tylko pustą przestrzeń. Pilot zaś rzeczywiście jakoś zawędrował w okolice Pinky która obecnie miała chyba największe szanse aby go złapać.

- Zaraz się porzygam! - jęknęła Silje przytrzymując usta dłonią ale twarz rzeczywiście jej pozieleniała jakby wpasowując się w resztki kostiumu jaki miała na sobie.

- O jaa... cycki mi lewitują w różne strony! - Rikke nie omieszkała się podzielić własnymi fascynacjami na temat stanu obecnego.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline