Gdy sytuacja została już opanowana, a Viburn zaczął wygrzebywać się z zaspy, Graf chwycił jedno z trucheł i powlókł je w stronę sań gdzie się zebrali. - Zajadłe kurwie! Prawie jak ja. - Podsumował wyraźnie zadowolony. - Aż czuć jak krew szybciej w człowieku krąży. Nic tak nie pobudza jak dobra walka, racja? No i nie będzie trzeba bawić się w sidła przez jakiś czas. Psom damy kości i wszyscy zadowoleni. - Schował miecz i wyciągnął swój nóż. - Chyba trzeba by je sprawić przed drogą. Jak zesztywnieją to będziemy mieć więcej roboty. - Zaproponował i po krótkich przygotowaniach zabrał się do patroszenia. - Det, pomożesz jak już skończysz z opatrywaniem? -
__________________ Our sugar is Yours, friend. |