- Tej, tej! - zakrzyknął Det na słowa Otta - Powoli! Najpierw rany potem wypatroszym. W kwadrans nie stężeje, a chcę jeszcze "coś" uratować ze skóry. Chyba, żeś kompetentny w tym, to rób co uważasz. Chyba, że wolisz poczekać na mnie?
Widać było, że Detlet był w pełni poważny... no, ale on zawsze był, więc co dziwota? Ot, chłop miał plan na przyszłość, zawsze miał. Nie zawsze wychodziło i chociaż nie był jakimś oczytanym bubkiem to swoje wiedział. Był sprytny, ale nie oczytany. Tak, często ten brak oczytania się na nim mścił, ale kto nie próbuje ten nie żyje, prawda?
- To dziwne kurwie były Otto. Zwykła bestia, czy stwór po ciosie w nochala nogę daje, bo to w kurwę boli, a te tylko się nakręcały. Mówię ci dziadostwo jakieś, ale mięso raczej dobre... Chcę uratować co się da.