Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2019, 08:14   #9
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację

Ten poranek był czymś niezwykłym w życiu Basi. Tego poranka obudziła się z głową wtuloną w nagi biust kochanki. Cosette równie wyczerpana co sama magnatka spała mocnym snem. Na szczęście nikt nie ośmielił się im… to znaczy głównie jej przeszkadzać w wypoczynku. Magnatka nie chciała psuć tej chwili. To było przyjemne czuć przy sobie ciepło drugiej osoby. Ucałowała jedną z piersi ochmistrzyni i ponownie przymknęła oczy. Zaraz będzie musiała ją obudzić. Nikt nie powinien zastać ich w takim stanie. Ale… może mogło to jeszcze poczekać?
Na razie nikt nie nadchodził. Ale w końcu Basia poczuła ruch pod sobą. Jej kochanka w końcu się obudziła.
- Jak minęła noc?- zapytała cicho głaszcząc szlachciankę po włosach.
- Dobrze… nie spałam tak od… od tamtej nocy. - Magnatka uniosła się na łóżku i spojrzała na kochankę z góry. - A ty odpoczęłaś?
- Tak. Odpoczęłam.- odparła niewiasta ziewając głośno i pogłaskała Basię po policzku. - Teraz czeka mnie dużo do zrobienia, a ciebie noc z Michałem.
Magnatka zarumieniła się.
- Do nocy jeszcze dużo czasu… czy.. czy mogłabym wam jakoś pomóc?
- Zajmiesz się Agatką. To twoja dama dworu… więc lepiej zacznij ją brać pod obcas, by się za bardzo nie rozbrykała. Będzie z tym problem, bo jesteś niewiele starsza od niej. - odparła z uśmiechem Cosette.
- Dobrze. - Basia usiadła na łóżku. - Trochę… nie wiem od czego zacząć. Jest tak.. tak niepokorna.
- Niestety nie mogę nic ci doradzić. Ja bym zaczęła od klapsów.- zażartowała z uśmiechem ochmistrzyni wstając i przeciągając się leniwie.- Muszę udać się do swojej komnaty i zażyć kąpieli moja pani.
- Oczywiście… czy polecisz służbie by i mi przygotowano kąpiel? - Basia westchnęła. - Potem zapewne spotkam się z Agatą na wspólnym śniadaniu.
- Tak moja pani… sama kąpiel czy z atrakcjami?- droczyła się Francuzka z bezczelnym uśmiechem. Zapewne licząc na rumieniec zawstydzenia.
Magnatka zapewniła jej ten widok i opuściła wzrok, starając się ukryć zaróżowione policzki.
- Myślę, że Agata i Michał zapewnią mi dość rozrywek. - Wyszeptała cicho, zaciskając dłoń na pościeli.
- Och… apetyt rośnie w miarę jedzenia moja droga. Sama się zresztą mogłaś ostatnio o tym przekonać.- mruknęła Cosette przez ramię i wyszła z komnaty.
Basia sięgnęła po porzuconą wieczorem koszulę nocną i założyła ją nim podeszła do okna. Czy jej apetyt rósł? Z pewnością. Jeszcze kilka dni temu nawet nie wyobrażała sobie tego co robiły z Cosette. Westchnęła ciężko spoglądając na zewnątrz. Gdy służba zawiadomi ją o kąpieli pośle kogoś po Agatę by zaprosić ją na wspólne śniadanie. Czas zacząć temperować nową dwórkę… tylko czy temu podoła?

Kąpiel relaksowała, nawet dobieranie szat było przyjemnym i spokojnym aktem. Bądź co bądź, teraz nie musiała się ubierać wedle wskazówek Cosette. Żałoba nie musiała być aż tak bardzo eksponowana. Niemniej większość sukni jakie Basia posiadała zakupiła właśnie Francuzka, więc swoboda w doborze strojów była pozorna.
Agata przyszła na śniadanie w sukni i z ułożonymi wedle najnowszej mody włosami. Przez co bardzo przypominała Basię, jeśli chodzi o gust. Najwyraźniej i jej szafę ze strojami dobierała Cosette. Magnatka uśmiechnęła się do dziewczyny, nie zaprosiła jej jednak do stołu.
- Dzień dobry. - Powiedziała spokojnym głosem.
- Witam jaśnie panią.- rzekła Agata i dygnęła niezgrabnie.- To co właściwie mam robić. Pani ochmistrzyni wspominała coś o dotrzymywaniu towarzystwa.
- Wyraziła się idealnie. - Basia wskazała miejsce naprzeciwko siebie. - Chciałabym byś dotrzymała mi towarzystwa przy śniadaniu i opowiedziała nieco o sobie.
- Nie wiem czy mogę zaciekawić światową damę.- odparła Agata siadając.- Dotąd przebywałam przy ojcu i zajmowałam się rodzinnymi ziemiami. Gospodarzyłam w rodzinnym dworku pod okiem ojca i braci. Bo mama przebywa tu w Krakowie przez wiele miesięcy w roku.
Magnatka zaśmiała się cicho.
- Nie wierzę, że nie dotarły do ciebie plotki… - Uśmiechnęła się ciepło do Agaty. - Do niedawna należałam do ubogiej szlachty. Także uczono mnie zajmowania się gospodarstwem. Więc z przyjemnością wysłucham czego uczył cię ojciec.
-Tatko? On uczył mnie… jazdy konno, strzelania, polowania. Gospodarki uczyły mnie niania i gosposia.- wyjaśniła Agata wyliczając na palcach.
- Która z tych czynności lubiłaś najbardziej? - Basia z zaciekawieniem przyglądała się dziewczynie, zajadając się zimnymi mięsami, przyniesionym im na śniadanie.
- Polowanie… nawet oprawianie zwierzyny mi nie przeszkadzało.- odparła Agata wzruszając ramionami.
- To bardzo męskie zajęcie, wymagające dużo siły. - Magnatka uśmiechnęła się. - Też zdarzyło mi się to robić. Na co polowaliście najczęściej?
- Na bażanty, króliki i zające, gęsi, czaple…- znów zaczęła wyliczać, by na końcu podsumować to wszystko słowami.- Na drobną zwierzynę najczęściej. Na sarny i jelenie z braćmi i czasem na dziki.
Basia oparła podbródek na dłoni. I jak tu zapanować nad takim dziewczęciem?
- Umiesz czytać? Pisać?
- Trochę. - przyznała z oporami Agata miętosząc palcami suknię z opuszczoną w dół głową.
- Wobec tego się ciesze, rzeczywiście będę miała cię czego uczyć. Jedz śmiało. - Basia wskazała na jedzenie. - Tańczysz? Śpiewasz? Może jakiś instrument?
- Oczywiście że tańcuję.- odparła głośno dziewczyna i nieco ciszej.- Nie. Nie śpiewam, ani nie grywam na instrumentach.
I zabrała się za jedzenie pospiesznie, zerkając ciekawsko na Basię, a właściwie na jej dekolt, bo bo pochylona nad posiłkiem wyżej zadrzeć głowy nie mogła.
- Tańce szlacheckie czy raczej te popularne wśród ludu? - Basia nachyliła się nieco by Agata mogła zajrzeć głębiej w jej dekolt. Czy dziewczyna rzeczywiście mogła się zainteresować nią, tak jak Cosette?
- Te bardziej ludowe. - mruknęła speszonym nieco głosem Agatka rumieniąc się nieco choć przyczyny tego mogły być różne.
- Są bardzo szybkie… musisz być bardzo sprawną osobą. - Magnatka wyciągnęła nogę i przesunęła stopą po łydce dziewczyny. - Nogi masz zgrabne.
- Bardzo ładne…- pokraśniała Agata na ich wspomnienie pozwalając Basi wodzić stopą po swojej łydce.- Acz czy waćpanna podobnie, to nie wiem, bo te suknie wszystek je ukrywają, za to cycki niemal na wierzch wywalają. Prawdę mówił tatko, że wielki świat to wielka rozpusta.
Basia zaśmiała się szczerze.
- Tak.. taka jest obecnie moda. Ale na przyszłość, zamiast mówić o wywalaniu, użyj słowa eksponują, dobrze?
- Eksponujom... dobrze.- odparła speszona dziewczyna.
- Jakbyś zapomniała to słowo to mnie dopytaj. - Basia podniosła się od stołu. - Najedzona? Wytrzyj dłonie - Magnatka wskaząła na leżąca na stole serwetę. - Pokażesz mi jak piszesz.
- Muszę?- jęknęła cicho Agata sięgając po ową serwetę jak po jadowitego węża.
- Lepiej byś pokazała mi niż obcym, prawda? - Magnatka podeszła do niewielkiego stolika, na którym jeszcze poprzedniego wieczoru siedziała przed Cosette i z szuflady wyjęła kawałek pergaminu, pióro oraz kałamarz. - Muszę sprawdzić ile umiesz i czego cię uczyć.
- Umiem pisać.- stwierdziła buńczucznie Agata. I to była prawda. Jak się okazało umiała pisać, koślawo i niezgrabnie stawiając litery.
- Nie miałam nawet takich wątpliwości. - Basia nachyliła się ponad ramieniem dziewczyny, przytulając swoje piersi do jej pleców. Ręką ujęła jej dłoń i powoli ułożyła palce Agaty na piórze. - Poćwiczymy jedynie kaligrafię, dobrze?
- Dobrze.- westchnęła Agata opierając się plecami o Basię.
- Napiszemy to słowo “eksponują”, dobrze? - Magnatka zaczęła powoli prowadzić dłoń dziewczyny szepcząc tuż przy jej uchu, tak jak często robiła Cosette.
-Eks… ponują. - wymruczała zawstydzona Agata nieco wiercąc się na krześle, ale pozwalając Basi prowadzić swoją dłoń. A choć to Basia bawiła się w kuszenie swojej dwórki, to kątem oka mogła bez problemu dostrzec dekolt sukni Agaty.
Była ciekawa czy dogadałyby się w łóżku. To musiało być przyjemne ująć te dwie krągłości w dłonie. Mimo jednak tych myśli, starała się skupić na pisaniu. Dodając kolejne słowo.
- Pier..si.. - Wyszeptała ocierając się wargami o ucho Agaty. - Eksponują piersi. Dużo ładniej, prawda?
- Ładniej… -wymruczała cicho Agata lekko się rumieniąc.- Ale i trudno.
- Zazwyczaj piszemy rzeczy ważne, czyż nie? - Basia puściła dłoń dziewczyny i wyprostowała się. - Warto by były napisane ładnie.
- Ja wolę gdy ktoś inny za mnie pisze. Jak będę wielką damę, to sobie znajdę pisarczyka.- mruknęła Agata zaplatając ręce na biuście.
- Wiele razy zdarzyło mi się pisać rzeczy, których nie chciałabym nikomu dyktować. - Basia delikatnie rozplotła dłonie dziewczyny przesuwając palcami po piersiach Agaty. - Trzymaj dłonie na podołku. Tak jest mało elegancko.
- Strasznie dużo tych zasad. Po co być wielką panią skoro nie można robić co się chce.- zamarudziła Agata poddając się jednak poleceniom Basi i starając się nie zerkać w jej dekolt gdy była pochylona.
- Jeśli chcesz zdobyć bogatego męża musisz wyglądać jak ozdoba. - Magnatka sięgnęła dłonią do twarzy Agaty i odgarnęła jakiś nieistniejący kosmyk, tylko po to by przesunąć palcami po jej skórze. Musiała przyznać, że ta zabawa… była całkiem przyjemna. - Potem będziesz mogła sobie pozwolić na więcej swobody.
- Miałam dużo swobody u tatki. Mogłam się nawet kąpać nago w rzece.- odparła lekko naburmuszona Agata, choć drażniły ją słowa… a nie dotyk Basi.
- I chciałabyś całe życie tam spędzić? Jako podopieczna swego ojca, a potem braci? - Dłoń Basi przesunęła się na tył głowy Agaty i wsunęła pomiędzy związane ciasno włosy.
- Czemu nie…- zamruczała Agata poddając się tej pieszczocie.- ... byłam szczęśliwa.
- I myślisz, że już nigdzie indziej nie będziesz już szczęśliwa? - Dłoń Basi naparła na zapięcie szpili i uwolniła pukle Agaty.
-Co? - zaskoczyło to ją i zaśmiała się zerkając na Basię.- Podobają się waćpannie moje włosy?
Pokręciła głową na boki rozsypując fryzurę. - Też wolę, gdy nie są skrępowane.
- Tak pomyślałam, że raczej w domu ich nie wiązałaś. - Magnatka przeczesała włosy Agaty palcami. - Jesteś urodziwą dziewczyną. Wyuczę cię ile będę w stanie, ale to od ciebie zależy czy kogoś sobie znajdziesz czy też wrócisz do ojca.
- Nie wrócę. Moja mateczka mi nie da.- odparła Agata wyraźnie czerpiąc przyjemność z palców Basi w swoich włosach.
Magnatka pochwyciła pukle dziewczyny i przyciągnęła jej twarz do swojej, całując delikatnie wargi Agaty.
- Mogę ci pozwolić na odrobinę swobody na zamku… - Uśmiechnęła się nie odsuwając twarzy. - ale jest jeden warunek.
- Jaki warunek i jakiej swobody?- zapytała zaciekawiona Agata.
- Jazda konna, polowanie… Podczas przejażdżki ze mną, będziesz mogła wykąpać się nawet nago w rzece. - Basia pomału wymieniała różne pomysły przytrzymując twarz Firleyówny.
- To nieuczciwe… że tylko ja bym się wtedy kąpała nago.- odparła bezmyślnie i z bezczelnym uśmiechem Agata. I spytała.- A warunek?
- Będziesz mi posłuszna i niestety… wliczam w to powstrzymanie się od takich komentarzy. - Basia zaśmiała się i puściła Agatę, gdyby ta chciała się odsunąć.
- Nie mogę złożyć takiej obietnicy. Usta czasem pierwej powiedzą niż głowa pomyśli.- stropiła się Agata.
- Więc możemy się umówić, że im lepiej będzie ci szło tym więcej swobody dostaniesz. - Basia schyliła się i podniosła spinkę dziewczyny po czym podała ją jej. - Jak by nie patrzeć podjęłam się uczenia ciebie, a obietnic danych dotrzymuję.
- Matka pewnie miała w tej obietnicy pewnie własne plany.- mruknęła Agata zabierając ozdobę i przyglądając się włosom Basi spytała.- Podobają się waćpannie moje pukle, gdy tak dziko okalają moją twarz?
- Owszem, choć przydałaby się im odrobina czułości. - Basia uśmiechnęła się ciepło.
- Czułości? - zdziwiła się Agata i spytała po chwili.- A czemu waćpanna woli swoje tak splecione? Pewnie ładniej by wyglądały również swobodnie rozpuszczone.
- Jestem magnatką Agato. Muszę godnie reprezentować swój ród, a zwyczaje nakazują bym nosiła włosy związane. - Basia odruchowo sięgnęła do własnych włosów. - Na szczęście nikt nie broni mi ich rozpuszczać, gdy jestem sama.
- Acha… więc ja też powinnam nosić je związane, gdy nie jestem sama?- westchnęła smętnie Agata niezbyt uradowana tą wizją.
- Jeśli będziesz posłuszna, pozwolę ci je nosić na zamku luźno. - Basię też kusiło by rozpuścić włosy jednak… na razie musiała powalczyć o swoją pozycję.
- Aż strach się bać… brzmi złowieszczo to posłuszeństwo.- zażartowała Agata chichocząc wpierw z rękami splecionymi na piersiach, a potem opuściła je w dół.
- Wydaję ci się być złowieszcza? - Basia również się zaśmiała. - Nie musisz tego robić. Możesz być po prostu sobą, buntować się przeciwko mnie i moim naukom, prawdopodobnie wtedy będę musiała cię odesłać do matki.
- Nie wiem… zobaczymy jakie będą polecenia waćpanny.- odparła szczerze i nieco bezczelnie Agata i poprawiając suknię. - Waćpanna wydaje się być miła oku i sercu.
- Zaczniemy od tego, że udasz się do ochmistrzyni i poprosisz by wybrała ci jakąś książkę. - Basię przez chwilę kusiło by oddać Agacie własną lekturę, ale chyba było nieco za wcześnie. - Chciałabym byś wzbogaciła swoje słownictwo.
Mina Agaty od razu zmarkotniała.- Muszę?
- Nie musisz, jeśli nie chcesz być mi posłuszna. - Magnatka uśmiechnęła się ciepło do dziewczyny. - To twoja decyzja.
- Dobrze. Poczytam. - westchnęła cierpiętniczo Agata.
- Jutro mi o niej opowiesz. - Magnatka zerknęła na zapisaną przez nie kartkę. Czekała ją długa droga.
Agata zbladła i wyjąkała.- Cccałą księgę mam w dzień przeczytać?
Basia się zaśmiała.
- Oczywiście, że nie. Opowiesz mi fragment. Chyba że… - Magnatka zawahała się. - Chciałabyś bym ja ci dała jakąś książkę.
- Nniee… nie trzeba.- odetchnęła z wyraźną ulgą dwórka.
- To idź znajdź ochmistrzynię, tylko nie przeszkadzaj jej w obowiązkach.
- Dobrze.- odparła z uśmiechem Agata i ruszyła do wyjścia po obowiązkowym dygnięciu.


Basia odprowadziła ją wzrokiem. Była ciekawa czy ta rozmowa w czymkolwiek pomoże… Skoro była miła oku i sercu. Powstrzymała westchnienie. Czy będzie potrafiła uwieść Agatę? Czy na pewno tego chciała? Przysiadła na łóżku i sięgnęła po nieskończoną lekturę.
Chyba miała teraz chwilę dla siebie. Sama jednak nie wiedziała co z nią robić. Odrobina zabawy z Agatą lekko pobudziła jej ciało. Czy jednak powinna dalej wędrować w tą stronę? Zamknęła książkę i westchnęła ciężko. Na zewnątrz panowały pewnie przygotowania do wyjazdu, a jej nie wypadało nawet wędrować samotnie. Lekko zrezygnowana wstała z łoża i podeszła do drzwi pokoju. Może chociaż przejdzie się po rezydencji?
Niedaleko drzwi przebywała służka, zapewne po to by… służyć pomocą magnatce. Było to młode dziewczę i niewinne. I z pewnością przede wszystkim mogło służyć jako przewodniczka po tej kamienicy. Wstało pospiesznie, gdy Basia wyszła z komnaty.
- Potrzebuję się przejść. - Magnatka uśmiechnęła się do dziewczyny jednak nie czekając na jej odpowiedź ruszyła korytarzem.
Dziewczyna podążyła za Basią pospiesznie i w milczeniu, niczym cień magnatki. W kamienicy zaś panował chaos. Służba pospiesznie szykowała wozy, porządkowała pokoje i pakowała kufry. Oczywiście widok przechadzającej panienki zginał im karki do ziemi. Ale na krótko. Potem Basia ruszała dalej rozkoszując się chwilą wolności od wszelkich zmartwień i myśli. Do czasu, aż natknęła się na szkockiego najemnika musztrującego swoich podwładnych na wewnętrznym dziedzińcu. Wydawał się on jej bardzo znajomy, aż w końcu do Basi dotarło kto zacz… był to golas, który to figlował wczoraj z Cosette!
Magnatka skorzystała z okazji by przyjrzeć się zarówno mustrze jak i kochankowi swojej ochmistrzyni. Wczoraj poznała go od… specyficznej strony. Czy to wszystko byli jej ludzie? Przesuwała wzrokiem po dziedzińcu licząc wypełniających go najemników.
Nie było ich wielu, bo ledwie dziesięciu i trochę przypominali bandytów ze swoimi twarzami pokrytymi kilkudniowym zarostem. Niemniej kochanek ochmistrzyni głośnymi krzykami motywował ich do trzymania dyscypliny. Posępne spojrzenie i silne ręce świadczyły o doświadczeniu w wojaczce i braku respektu dla herbowych. Ci ludzie zaatakowaliby każdego kogo wskazałby im ich dowódca.
Była ciekawa kim był i co sprawiało, że jego się słuchali. Musiała przyznać, że odpowiadał jej gust Cosette jednak… czy warto było starać się o tych samych mężczyzn, nawet gdy była ciekawa jak by to było znaleźć się w jego ramionach? Czekała, aż ktoś zwróci się do niego po imieniu… zła na siebie, że nie zna swoich ludzi.
W końcu padło jego imię… Evan McGregor, powiedziane z szacunkiem przez jego podwładnego. Twarde w wymowie imię i nazwisko. Zajęty ćwiczenia dowódca nie zwracał większej uwagi na przyglądającą mu się jasnowłosą szlachciankę i kryjącą się za jej plecami młodą służkę.
Basia uśmiechnęła się. Cosette może i miała rację, że nie brakło jej urody, jednak… brakowało jej temperamentu i charyzmy ochmistrzyni. Z jakiegoś powodu Basia wierzyła, że gdyby jej kochanka weszła na plac, zaraz uwaga wszystkich spoczęłaby na niej.
- Niech ktoś przyniesie McGregorowi wino. - Zwróciła się do towarzyszącej sobie służki.
- Tak pani. - odparła cicho dziewczyna i pognała wykonać polecenie Basi.
Magnatka ruszyła wzdłuż dziedzińca, by móc lepiej przyjrzeć się twarzy Evana. Ciekawe czy Cosette skusiło coś więcej niżeli muskulatura mężczyzny, że zdecydowała się to z nim spędzić chwile podczas poprzedniego wieczoru.
Był przystojny, tak jak Basia przypuszczała… miał w sobie wilczą dzikość i skupienie połączone razem dyscypliną. Pojawienie się magnatki nie rozproszyło go w ogóle, aż…
- Waczpanna przyszla oglondacz czwiczenia?- mówił po polsku dobrze, acz z wyraźnym twardym szkockim akcentem.
- Tak. - Basia uśmiechnęła się. To było dziwne. Czy zwróciłaby na niego uwagę, gdyby nie Cosette. Możliwe. Czy myślałaby o nim jak o kochanku? Na pewno nie. Jednak ochmistrzyni miała na nią wpływ… i co gorsza na pewno była tego świadoma. - Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem.
- Nie jest to regularne wojszko, ale poszluch zapewne.- odparł z uśmiechem Evan, podczas gdy służka wróciła już kielichem pełnym czerwonego trunku.
- Pomyślałam, że możesz być spragniony od tego musztrowania. - Basia uśmiechnęła się do najemnika. - To niesamowite, że sobie z nimi radzisz.
Zaskoczony tym darem, mężczyzna przyjął puchar i wychylił go duszkiem.
- Nic to trudnego. Ja wymuszam posluch, jak kaszdy oficjer.- wyjaśnił.
Basia przytaknęła ruchem głowy i przyjrzała się wypełniającej dziedziniec zbieraninie wojaków. Nadal uważała, że by mieć posłuch wśród takich ludzi trzeba mieć niesamowite umiejętności… no i na pewno doświadczenie. Coś czego jej brakowało na niemal każdym polu.
Na razie jednak wystarczał czar jej sukni i fryzury. Czar wielkiej pani, przed którą trzeba było czapkować. Byli to bowiem najemnicy pruscy i czescy, brudni i niedogoleni, uzbrojeni różnorako… Mogli nie poradzić sobie z regularnym wojskiem, ale zbójców pewnieby wybili do nogi.
- Jak wymuszają posłuch oficerowie? - Basia obejrzała się na stojącego obok mężczyznę.
- Dyscypliną waćpanno.- stwierdził wojak.- Dyscypliną i karami.
No tak… baty. Stary dobry sposób wymuszania posłuchu.
Basia była ciekawa czy taką samą dyscyplinę trzymał w alkowie. Czy karał nieposłuszne kochanki. Widziała z jaką siłą brał Cosette… Jednak.. nie powinna myślom pozwalać pędzić w tym kierunku. Czuła rumieniec wypływający na policzki.
- Wybacz.. nie chciałam ci przeszkadzać podczas musztry. - Przeniosła wzrok z Evana, ponownie na dziedziniec.
- Nie pszeszkadza waczpanna.- odparł Szkot, a ku swojej uldze Basia dostrzegła zbliżającą się ku niej Francuzkę.
Magnatka skupiła wzrok na ochmistrzyni ciekawa czy ta zmierza w jej kierunku.
 
Aiko jest offline