Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2019, 08:29   #11
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację

Kolasa jaką miały podróżować była sprowadzona z księstw włoskich. Trochę poobijana od częstych podróży, ale nadal robiła wrażenie. Była też zamknięta dachem i skrywała prywatność Basi zasłonkami. W środku było wygodnie i przytulnie. I szlachcianka była tam wraz z towarzystwem obu niewiast. Stoickiej Cosette i wiercącej się na siedzisku Agaty. Basia zajęła miejsce obok swojej dwórki i zaczekała aż kolasa ruszy.
- Pokaż nam z czym miałaś problemy, podczas czytania. - Uśmiechnęła się do Agaty.
Rudowłosa ciężko westchnęła ciężko i podsunęła Basi księgę wskazując palcem na tekst.
“Już ty kołac jako chcesz botem podkowanym,
Już sie więc tam przypatruj ścianam malowanym,
Biegaj za nastołkami a polewki chwataj…”
Tymczasem Cosette zerkała na zewnątrz kolasy przypatrując się mijanym krakowskim kamienicom, gdy opuszczały miasto.
Magnatka nachyliła się, opierając się piersią o ramię dwórki i sama przyjrzała się tekstowi.
- I czego nie rozumiesz? - Spytała szepcząc tuż przy uchu Agaty.
- Wszystkiego… język sobie można połamać odczytując te litery. Podobnie jak pisma matki.- mruknęła cicho Agata nachylając się, by szeptać do ucha Basi.
- No to zacznijmy pomału. - Magnatka wskazała na pierwszą literę pierwszego słowa.
- Musimy?- westchnęła smętnie Agata wtulając się w Basię, by przyjrzeć się literom i… przypadkowo dłonią obejmując udo Basi, przez ciężka suknię.
- A czy mamy coś innego do roboty? - Magnatka zerknęła z zaciekawieniem na dwórkę. Czyżby ta naprawdę chciała ją zdobyć? To czemu była tak skrępowana podczas zabaw pod stołem?
- Nie wiem.- Agata wydawała się nieświadoma podtekstów sytuacji.- Czyżby życie magnatki było tak nudne? Wpatrywanie się w literki zapisane na pergaminie?
- Są dużo ciekawsze lektury i przyznam, że mnie akurat te samotne chwile odprężają. - Basia uśmiechnęła się i także ułożyła dłoń na udzie dwórki. - Chcę byś chociaż spróbowała. Dobrze?
- Dobrze.- stwierdziła krótko Agata, acz bez entuzjazmu.
Basia pogładziła udo dziewczyny na zachętę.
- Wobec tego po kolei. Pierwsza litera? - Usta magnatki zbliżyły się bardziej do ucha dwórki. Kusiło by ją dręczyć… jednak.. czy naprawdę miała w sobie dość śmiałości? Zerknęła w kierunku ochmistrzyni. Zajętej podziwianiem widokami mijanej okolicy.
- Jii?- zapytała Agata skupiona na znaku.
- Yhym. - Basia w nagrodę delikatnie pocałowała szyję dwórki. - Kontynuuj.
- Łaskoczesz.- mruknęła Agata nie uciekając przed pieszczotą.
Magnatka pocałowała szyję dziewczyny mocniej. Może… może jednak była śmiała… Czemu nie mogła się powstrzymać?
- Co robisz?- westchnęła Agata czując tą pieszczotę i tym razem jej dłoń mocno zacisnęła się na udzie Basi.- Ostrzegam… bo odpowiem tym samym.
- Och.. naprawdę? - Basia odchyliła się i wyeksponowała szyję. Była ciekawa na ile Agacie wystarczy tej odwagi.
- Nie jestem jakąś chłopką, która się speszy tylko dlatego że jakiś szlachcic capnie ją za zadek.- burknęła Agata. Zerknęła na “zamyśloną” Cosette i wykorzystała sytuację, by… chwycić Basię za biust i docisnąć do ściany kolaski. I tak unieruchomioną, pocałowała pieszcząc szyję wargami. Potem puściła Basię i wyprostowała się mrucząc dumnie.- No… wiedz waćpani, że nie dam się zagonić w kozi róg.
Cóż.. trzeba było przyznać Agacie że potrafiła zagrać magnatce na ambicji. I choć brakło Basi doświadczenia, teraz naprawdę kusiło ją by zetrzeć uśmieszek z twarzy własnej dwórki.
- To miała być nagroda… ale skoro tak do tego podchodzisz… - Basia pochwyciła włosy dziewczyny jedną ręką i docisnęła jej usta do swoich. Drugą dłonią pochwyciła jedną z piersi Agaty i przez materiał sukni zaczęła ją pieścić.
Ta napaść zupełnie zaskoczyła Agatę i dziewczyna poddała się pocałunkowi i pieszczocie. Pozwalała się Basi dotykać i pieścić, odruchowo prężąc pod palcami jasnowłosej magnatki.
Uległość nie trwała jednak zbyt długo. Ambicja rudowłosej i rogaty charakter sprawiły, że odpowiedziała namiętnie na pocałunek i pochwyciwszy pierś magnatki, ściskać ją poczęła i pieścić.
Basia zsunęła więc rękę i sięgnęła nią w dół, podwijając suknię dwórki. Odsunęła się nieco pozwalając sobie i jej złapać oddech i uśmiechnęła się.
- Kontynuujemy? - Wyszeptała wodząc ręką po udzie dziewczyny.
- Co właściwie kontynuujemy?- rudowłosa jednakże zsunęła suknię w dół ukrywając nogi.- To nie miejsce na podwijanie szat.
Spojrzała zawstydzona i speszona sytuacją na magnatkę i w zamyśleniu muskała palcami swoje usta. Basia nachyliła się do ucha dziewczyny i sięgnęła znów dłonią głębiej, pod suknię cofającej się do kąta kolaski rudowłosej.
- Mi to miejsce nie przeszkadza. - Wyszeptała z uśmiechem. Czy powinna kontynuować? Nie wstydziła się Cosette. Wierzyła że ochmistrzyni musi być rozbawiona zerkając na nie. Na jej nieudolność, na Agaty niedomyślność. - Jak myślisz… co chciałabym zrobić? - Wyszeptała, delikatnie napierając na kwiat kochanki palcami.
- Nie wiem… ale nie podoba mi się to.- sapnęła zawstydzona Agata chwytając za rękę Basi i odsuwając od swojego intymnego zakątka.- Waćpani za dużo i za szybko sobie pozwalasz. Nawet jeśli moje czyny były śmiałe, to przecie na twój strój napaści nie czyniłam.
- Myślę, że pochwycenie mej piersi było całkiem śmiałą napaścią na mój strój. - Basia odsunęła się nieco, pozostawiła jednak dłoń na udzie dziewczyny. Czy była lekko zła, że Agata tak zareagowała? Chyba tak… może rozczarowana, że śmiałość dziewczyny kończyła się w tym miejscu. A może chodziło o to ciepło między udami, które nie zostanie zaspokojone. MImo wszystko starała się uśmiechać. Cokolwiek się wydarzy od tej pory… Agata jest jej dwórką. - Nie groź mi, że odpowiesz tym samym, jeśli nawet nie wiesz co może się kryć za moimi czynami.
- No i nie wiem. Ale waćpani…- zamyśliła się i oblizała wargami zamyślona i przyglądająca się ustom Basi. Nachyliła nagle, przycisnęła usta całując wargi magnatki zachłannie całując z wyraźną namiętnością. I rozkoszując się nimi.
-... niech się strzeże. Bo teraz nie czas i nie miejsce. I… ja też potrafię sięgnąć palcami pod suknię, tylko nie teraz.- wyszeptała nerwowo zerkając na Cosette i usiadła na miejscu.
- I wtedy nie uciekniesz mi tak jak przy obiedzie? - Magnatka usiadła obok nie odsuwając się nazbyt od dziewczyny.
- Więc waćpani, miętę ku mnie czujesz?- zamruczała nie bez pewnej dumy rudowłosa. - Acz przecie obie niewiastami jesteśmy. Co prawda słyszałam plotki służek, gdym przy matce przebywała, ale… co innego słyszeć, co innego samej będąc źródłem takiego zainteresowania.
Basia zaśmiała się cicho zasłaniając dłonią usta. Co miała począć z taką dziewczyną? Przez chwilę przyglądała się Basi, myśląc co ma robić. Nie potrafiła grać tak jak Cosette. Nie była tak wyrachowana.
- Gdybyś mi się spodobała… nie urzekła… nie wzięłabym cię, nieważne co by mi twoja matka zaproponowała. - Oparła się wygodnie w karocy. Cóż.. pozwoli sobie na szczerość. Czym jej to zaszkodzi. - Kuszą mnie twe włosy, twe ciało. Cieszy igranie z temperamentem, ale jeśli liczysz iż poczułam do ciebie coś więcej… to zdradzę ci, że będziesz musiała się dużo bardziej postarać.
Agata wydęła usteczka jak mała dziewczynka przyglądając się Basi. Zmrużyła oczka dodając.
-Żeby się waćpani nie zdziwiła. Igrasz waszmości z ogniem.
Uśmiechnęła się bezczelnie dodając cicho.- To było przyjemne. I pocałunki i pieszczoty. Ale najbardziej dociśnięcie waćpani do ściany, całowanie i drżące ciało waćpani.
- Och w ten sposób moja ciało z pewnościa zdobędziesz. - Basia uśmiechnęła się do Agaty bezczelnie. - Pytanie czy cię to satysfakcjonuje. Niestety by zdobyć więcej. - Magnatka wskazała na porzucony tomik poezji. - Będziesz musiała się bardziej postarać.
- Nie wiem. Słyszałam opowieści o bezeceństwa jakie się na dworach królewskich i magnackich zdarzają, ale…- Agata wzruszyła ramionami.-... sama ich nie doświadczyłam. Twój dotyk i pieszczoty były mi miłe. Ale nie śniłaś mi się tej nocy… i bardziej ciekawość we mnie budzisz waćpani.
- Patrząc na to jak uciekasz.. nie powiedziałabym, że jest w tobie jakaś ciekawość. - Basia odwróciła wzrok od dwórki i skupiła go na ochmistrzyni. I pomyśleć, że ona sama tak łatwo dała się uwieść Cosette. Jeden pocałunek.. jedna książka. Uśmiechnęła się nieco smutno. Nisko ceniła swe ciało.
- Bo waćpani wybiera pole potyczki przeciw mnie.- wyszeptała zaczerwieniona Agata i wydęła w gniewie policzki. - Ale następnym razem ja zaatakuję.
- Och z pewnością… przy przy wszystkich moich pokojówkach, łaziebnych i służkach. - Magnatka jedynie zerknęła na rudą dziewczynę.
- W nocy żadnej jednak przy tobie nie ma. Ochmistrzyni wydała im wyraźne polecenia.- Agata nie zdawała sobie sprawy, że wtedy Cosette ogrzewa łóżko Basi.- A i na polowaniach można się oddalić.
- Moja droga, nie wiem czemu po tym wszystkim założyłaś, że sypiam sama. - Magnatka skupiła w końcu wzrok na dziewczynie uśmiechając się. - A na polowania wypuszczę cię, jeśli będziesz mi posłuszna, pamiętasz?
Agata nagle zbladła i zaczerwieniła się. By w końcu wyszeptać.- Kto?
- A czemu miałabym zdradzić ci ten sekret? - W oczach Basi pojawiło się zaciekawienie. - Agato… będe miała czas tylko dla ciebie i to będą nasze wspólne nauki. Jeśli będę widzieć postępy, będę je kontynuować. Jeśli nie… cóż… będziesz mnie widywać zapewne przy posiłkach. Podjęłam się pewnego zobowiązania i zamierzam dotrzymać danego słowa.
- Wątpię by o takie nauki chodziło mojej matce.- odparła Agata z bezczelnym uśmiechem. I nachyliła się by szepnąć jej do ucha.- Strzeż się waćpani, bo nie wiesz, kiedy skorzystam z okazji do nauk.
- Wtedy gdy wyznaczę na to godzinę. - Teraz to Basia wzruszyła ramionami. - I przyznam… że niezbyt interesuje mnie o jakie nauki chodziło twojej matce, ja wiem kogo chcę mieć u swojego boku.
- Kogo?- zapytała zaciekawiona Agata wpatrując się w lica Basi.
Zanim jednak szlachcianka miała okazję odpowiedzieć, Cosette odezwała się znienacka.- Pan Michał zarządził krótki postój na posiłek i rozprostowanie kości. Czoło naszej wyprawy już się zatrzymało, wkrótce i karoca… stanie.
Zatrzymała się pod koniec jej wypowiedzi.
- Czy zarządzić przyniesienie coś wam?- zapytała uprzejmie.
- Rozprostujemy nogi. - Basia uniosła się. Teraz po tej rozmowie musiała przyjąć nową strategię. Nie dawanie Agacie okazji. Najwyraźniej rywalizacja, działała na tą istotę lepiej niż ciepłe słowa.
- Dobrze.- odparła Francuzka otwierając drzwiczki.- Spytam się ile jeszcze drogi nam zostało do przebycia. Wolałabym abyśmy dotarli do gospody przed zmrokiem.
- Oczywiście. - Basia zeszła po schodkach za ochmistrzynią i rozejrzała się po okolicy. teraz nawet nieco żałowała, że nie przyglądała się drodze.
Obecnie znaleźli się pośród pól i opuścili las. Przed nimi była jakaś wioska, ale wyglądała zbyt biednie by znajdująca się tam gospoda była godna magnackiej obecności.
Cosette wysiadła tuż za Basią i mruknęła cicho.
- Więc… jak ci się teraz widzi Agatka?
- Pewnie jako nawiedzoną kobietę. - Magnatka westchnęła ciężko. - Chyba zamiast ciepłych słówek i pieszczot będę musiała jej zaordynować rygor i bat.
- Och… czyżby nie okazała się delikatną i nieśmiałą dziewuszką jak ty?- wymruczała cicho Cosette.- Może to i lepiej. Takie są trudne do zdobycia. I wymagają czasu i cierpliwości.
- Nawet nie spodziewałam się by taka była. Widać od początku w niej ten ogień. - Basia uniosła głowę i spojrzała na niebo. - To ja jestem za słaba.
- Czasami słabość jest siłą.- odparła czule Cosette i zerknęła za siebie, na wyskakującą z powozu rudowłosą.- Pomyśl co się stanie, gdy ten jej ogień cię ogarnie… gdy rzuci się na ciebie z pieszczotami i pocałunkami. Tylko moja obecność hamowała jej temperament i ciekawość.
- I chciałabym by jeszcze przez chwilę go pohamowała. Chcę jej pokazać, że nie dostanie nic o co się odpowiednio nie postara. - W głosie Basi pojawiła się determinacja.
- No proszę… chyba biedaczka nacisnęła ci na odcisk.- zamruczała zmysłowo Cosette i spojrzała przed siebie dodając.- Straciła czy zyskała na uroku?
- Zyskała. - Odpowiedziała Basia cicho, ale i bez chwili zawahania. - Kusi by doprowadzić ją do momentu, gdy wybuchnie.
- To akurat trudne nie będzie. Temperamenta jest i niecierpliwa.- zaśmiała się Francuzka.
- Myślisz, że na tyle by wybuchnąć nawet przy tobie? - Basia także uśmiechnęła się. - Chodźmy, spytajmy o tą drogę, trochę ruchu dobrze mi zrobi i… muszę ochłonąć.
- Nie. Za niewinna jeszcze na to.- odparła Cosette i spojrzała na Basię.- Ale twoje pocałunki i pieszczoty spodobały jej się chyba.
- Twierdzi, że są jej miłe. - Magnatka westchnęła ciężko. - Nigdy nie spodziewałam się, że w ogóle pozwolę sobie na taką grę.
- Szczerze powiedziawszy ja też nie.- odparła Francuzka.- Nie tak śmiałą i nie tak szybko. Czyżbyś rywalizowała z Agatką, by nie wyjść przy niej na… mniej doświadczoną i bardziej uległą?
- Ta dziewczyna… uderza w jakąś niepokojącą mnie strunę. - Ruszyła w kierunku Michała. - Zbyt wiele nowych rzeczy i doświadczeń na raz. Jednak… chcę się nad tym zastanowić. Proszę… pomóż mi ją utrzymać na dystans.
- Jeśli tego sobie życzysz? Wynajdę jej zajęcia.- odparła Cosette ruszając wraz z Basią, ku brodatemu szlachcicowi.
- Przez jakiś czas tak. - Wyszeptała jeszcze Basia po czym uśmiechnęła się do Michała.
- Witam waszmoście… cóż was do mnie sprowadza? Tuszę że podróż przyjemnie upływa?- zapytał szarmancko mężczyzna.
- Bardzo. Czy dotrzemy przed zmrokiem do karczmy, która obraliśmy na nocleg? - Basia stanęła tuż przed szlachcicem i rozejrzała się szukając wzrokiem Agaty i o dziwo… Evana.
Agata przylgnęła do konia jednego z sług przy okazji flirtując z jego właścicielem, chichocząc figlarnie. Ot, żywy był z niej ogieniek. Nie mogła usiedzieć na miejscu i nieśmiałości w niej nie było. Evan zaś pilnował porządku wśród swoich ludzi, którzy pospiesznie raczyli się zabranym z kamienicy prowiantem.
- Będziemy tam w trzy pacierze, a ja… zjawię się przy kolacji jeśli waćpani to nie przeszkadza.- odparł Michał.- A jeśli zmiana zdania nastąpi, to nie później niż przy kolacyi właśnie.
- Bardzo mnie ucieszy wspólna wieczerza. - Basia poczuła delikatny rumieniec. No tak.. w tym zakresie miała mniej doświadczenia od Agaty i pewnie większości towarzyszących jej służących. - Zmiana zdania.. na pewno nie nastąpi.
- Kazałam przygotować mocne wino na ten posiłek. Dla kurażu.- wtrąciła Cosette.
- Dziękuję. - Magnatka ze szczerą wdzięcznością spojrzała na ochmistrzynię. Nie była pewna czy napije się owego wina. Czy na pewno chciała dodawać sobie otuchy. Jak by nie patrzeć to była jej decyzja.
- W czymś jeszcze mogę pomóc?- zapytał szlachcic uprzejmie.
- Nie, dziękuję. - Basia ruszyła dalej nie chcąc przeszkadzać mężczyźnie w jego obowiązkach i zapewne posiłku, one mogły się posilić choćby w karocy, jeźdźcom było dużo trudniej. Po cichu zwróciła się do ochmistrzyni. - Czy zadbałabyś o nasz posiłek? Wrócę do kolasy.
- Oczywiście.- odparła Cosette i szepnęła do ucha Basi.- Na co waćpani ma apetyt?
Basia zaśmiała się i uśmiechnęła do Francuzki. - Na ciebie. Pogawędka z Agatą pozbawiła mnie jakichkolwiek innych apetytów.
- Szkoda. Znam służki, które z admiracją spozierają na ciebie.- odparła cicho i żartobliwie Cosette.
- Jeśli któraś z nich chciałaby mi rozmasować stopy zmęczone podróżą, to z przyjemnością skorzystam. - Basia zaśmiała się. Potrzebowała odpoczynku, tego była pewna. Przy Cosette czuła się swobodnie.
- Dobrze… podeślę ją.- odparła Cosette z uśmiechem.
Magnatka pokręciła głową z niedowierzaniem i ruszyła w kierunku karocy. Masaż… czy rzeczywiście była służąca, która chciałaby się tym zająć? Przynajmniej teraz była już pewna, że może swobodnie kontynuować lekturę przy Agacie i przez resztę drogi planowała oddać się lekturze.


Znalazła się znów w kolasie i mogła chwilę ochłonąć. Sytuacja z Agatką i jej temperamentem, była kolejnym zamieszaniem w jej już i tak skomplikowanym życiu. A przecież jeszcze w zasadzie nie była panią na zamku. Ba, męża jeszcze nie pochowała. Otwarła księgę, by poczytać ową lekturę, choć pomysł to nie był najlepszy zwazywszy na jej zawartość.
Tymczasem drzwiczki i się otworzyły i do środka kolasy wparowała rudowłosa służka. Chyba jedna z tych które asystowały jej przy kąpieli. A może jakaś inna? Cosette dbała, by te opiekujące się jej garderobą były młode i ładne.
-Emm… jaśnie pani ochmistrzyni wspomniała, że mam pomóc. Stopy rozmasować.- wymruczała cicho.
- Ach.. tak… - Basia odłożyła książkę. Oto w jej życiu pojawiał się kolejny rudzielec. - Dziękuję, że przyszłaś. - Uniosła nieco suknię odsłaniają obute w trzewiki stopy. - Czy mogłabyś mi pomóc?
- Tak.- mruknęła klękając i zdejmując trzewik z prawej stopy, by rozmasowywać ją długimi palcami powoli i starannie. W oczy rzucała się jej piękna suknia. Cóż… u bogaczy, nawet sługi mogą przyćmiewać bogactwem stroju. Musiała chyba fortunę odziedziczyć.
Basia oparła się wygodnie. Musiała przyznać, że było to bardzo przyjemne.
- Jak ci na imię? - Spytała przyglądając się dziewczynie.
- Ewka… pani.- mruknęła służka przykładając się do swojego zadania.
- Ścierpła mi jeszcze łydka. Czy mogłabyś? - Magnatka była ciekawa czy rzeczywiście była to jedna z dziewczyn, spoglądających na nią z “admiracją”. Skąd w ogóle Cosette wiedziała takie rzeczy?
- Tak… -palce zwinnie przesunęły się wyżej pieszcząc zachłannie i śmielej zgrabną nogę Basi.
Magnatka zamruczała z zadowolenia i przymknęła nieco oczy. - Yhym.. tak jest wspaniale.
- Cieszy mnie to wielce.- odparła dziewczyna niemal z czułością masując łydkę Basi. Cóż… nie tylko urodą mogły się poszczycić podwładne Cosette, ale i kompetencjami.
- Zajmij się też drugą. - Wyszeptała Basia, a gdy Ewa sięgnęła do jej drugiej stopy, pierwszą oparła delikatnie na ramieniu służącej. - Czy.. czy tak będzie dobrze?
- Tak będzie dobrze.- odparła Ewa ocierając się policzkiem o łydkę i łaskocząc skórę waroczykiem, gdy palce dziewczyny szybko uwolniły Basię od drugiego trzewika i zaczęły masować stopę.
- Masz śliczne włosy. - Basia uśmiechnęła i przesunęła nogę, ocierając się o policzek służącej.
- Dziękuję.- zamruczała cicho Ewa wędrując palcami wyżej, po stopie na łydkę i rozmasowując ją delikatnie.
Magnatka przymknęła oczy i poddała się nietypowym pieszczotom. Na dziś na pewno starczyło jej dręczenia dziewcząt. Jak widać po tym co miało miejsce z Agatą… najwyraźniej nie nadawała się do tego.
Było przyjemnie i błogo. Pozwalało to jej odpocząć i wyciszyć, choć… poczuła pieszczotę ust na swojej łydce. Przelotny pocałunek przez drogą pończoszkę.
- Gotowe pani. Ruszamy już.- szepnęła Ewa pospiesznie nakładając trzewiki na stopy Basi.
- Dziękuję Ewo. - Basia uśmiechnęła się ciepło do służącej. - Z przyjemnością powtórzyłabym te pieszczoty.
- Kiedy tylko panienka sobie życzy. Jestem na panienki rozkazy.- wyrzekła to wszystko na jednym oddechu rumieniąc się przy tym lekko.
- Będę pamiętać. - Magnatka usiadła już normalnie na siedzisku i sięgnęła po przerwaną lekturę, dając znak, że chciałaby zająć się czymś innym.
Ewa jeszcze dygnęła nim wyszła z karocy. A po chwili zjawiły się, roześmiana i ożywiona Agata oraz jak zwykle elegancka i subtelna Cosette. Dalsza podróż mijała spokojnie, choć lektura w której pogrążyła się Basia temu spokojowi nie sprzyjała. Wydarzenia i opisy z książki nadal były bezwstydnie pikantne i bardzo obrazowe. I łatwo sobie Basia mogła wyobrazić Cosette chwytającą ją tak w ramiona i zwiedzającą języczkiem jej ciało… nie mogła tylko się zdecydować czy miałaby to czynć w towarzystwie Agaty czy może Ewy… czy jakiejś innej białogłowy? Na szczęście gospoda którą przygotowano na jej przybycie była blisko, a zapadający zmrok maskował nieco rumieniec na licu szlachcianki.
Basia miała też w tym swój ukryty cel… było jej mokro… była podniecona. Miała nadzieję, że to nieco ułatwi jej wspólny wieczór z Michałem. Do tego mogła całkowicie skupić się na lekturze nie zważając na Agacie, a z jakiegoś powodu bardzo jej zależało na tym by pokazać dziewczynie iż zamierza ją trzymać na dystans. Trudno było powiedzieć na ile się to udało. Bowiem obecność Cosette, trzymała Agatę w ryzach. Rudowłosa dwórka co prawda wierciła się niecierpliwie zapewne woląc wierzchowca od kolaski, ale ogólnie była… grzeczna.
Karczmarz wyszedł z gospody osobiście powitać jaśnie panią i zapewniając, że przygotowana dla niej komnata jest wygodna i znajduje się z dala od komnat przeznaczonych dla jej służby.
- Nikt waćpani spokoju zagłuszał nie będzie. Gwarantuję.- rzekł kłaniając się w pas.
- Dziękuję. To była męcząca podróż i z przyjemnością odpocznę w swoim pokoju. - Basia rozejrzała się patrząc jak jej ludzie przygotowują się do noclegu. Czy Cosette miała pokój obok niej? Gdzie był pokój Agaty? Westchnęła ciężko i ruszyła w kierunku karczmy.
W towarzystwie karczmarza, który podążał wraz z nią wypytując ją o przebieg podróży, o kaprysy i życzenia. Pokazywał gdzie ma iść odpowiadając na wszystkie pytania. Pokój który miał być dla niej przygotowany okazał się być trzema pokojami wynajętymi dla niej specjalnie. Dając jej tym więcej miejsca i swobody. Izdebkę obok przeznaczono dla Cosette, a tę dla Agaty nieco dalej. Co więcej… ze swoich komnat Basia miała swobodny dostęp do ogrodu za karczmą, którego obrzeża pan Michał obstawił najemnikami dla bezpieczeństwa magnatki.
Basia skorzystała z tej możliwości i zachodzącego słońca i wyszła na zewnątrz by rozejrzeć się po ogrodzie. Wiedziała, że minie jeszcze chwila nim wniesione zostaną jej rzeczy i podana kolacja. Ogród nieco przypominał jej rodzinny dom…. ciekawe co z nim się teraz działo? Przez ślub i to co wydarzyło się chwilę po nim nie było nawet czasu by spytać… co się z nim teraz dzieje. Niby nadal był w jej rękach, zgodnie z umową zawartą z nieboszczykiem Żmigrodzkim, ale… co to właściwie znaczyło? Kto zawiadował dworkiem pod jej nieobecność? W końcu... tam się urodziła, tam zmarła jej matka. W zamyśleniu wędrowała pomiędzy grządkami, zapominając po co poświęciłą godziny podróży na lekturę.
Podczas tej wędrówki mrok zaczął zapadać. I pojawiła się Cosette, która z pewną niezgrabnością kroczyła pomiędzy grządkami kierując się ku Basi.
Magnatka uśmiechnęła się do Francuzki i niespiesznie ruszyła w jej stronę.
- Czy już wszystko rozpakowane? - Spytała gdy znalazły się na odległość głosu od siebie.
- Tak. Wszystko przygotowane.- odparła Cosette poprawiając swoją suknię. Jakoś nie czuła się pewnie w warzywnym ogródku, zbyt plebejskim na jej gusta.
- Dziękuję. Proszę dopilnuj by Agata nie zbliżała się do jeźdźców. Ostatnią rzeczą jakiej mi w tym momencie brakuje to jej dziecko z jednym ze sług. - Basia delikatnie ujęła Cosette pod ramię i ruszyła w kierunku karczmy, bardziej prowadząc kochankę niż się o nią opierając.
- Dobrze. Tak uczynię.- odparła spokojnie Cosette prowadząc Basię. - Dopilnuję by była kąskiem tylko dla ciebie.
Magnatka zaśmiała się cicho.
- Nie przesadzajmy. Jednak jak już kogoś uwodzi niech to chociaż będzie ktoś zamożny. Naprawdę… nie życzę jej źle. - Korzystając z ciemności ucałowała ochmistrzynię w policzek. - Mam nieco tremy.
- Za pierwszym razem może trochę boleć, ale pan Michał młodzikiem nie jest. Niewiasty już brał w posiadanie, a i temperament jego wiek przytępił. Dobry to start. Jeszcze się rozmiłujesz w męskim towarzystwie i mnie na bok odstawisz. Choćby dla tej służki co ci stopy masowała.- droczyła się teatralnym tonem Cosette.
- Och masz nadzieję, że zwolnię twe wieczory byś mogła się zająć panem miłym twemu sercu. - Basia spróbowała odpowiedzieć na żart. Skupić się na czymś innym niż to co ją za chwilę czekało.
- Może kiedyś pozwolę mu zaszczycić twoją alkowę, byśmy wspólnie skosztowały jego berła… lecz pewnie wtedy doświadczy tego z zawiązanym oczami.- wymruczała Cosette knując z lubieżnym uśmieszkiem, gdy weszły do sypialni Basi. Tam już stał stół z delikatną potrawką z zająca i karafką pełną czerwonego wina.
- Ach Cosette… gdzie mi do twojej namiętności. - Magnatka pokręciła z niedowierzaniem głową i puściwszy ochmistrzynię, podeszła do stolika. - Jest wszystko, tylko kochanka brak. - Dodała wyraźnie stremowana.
- Przyjdzie wkrótce. Usiądź i odpocznij.- ochmistrzyn zabrała za zaciąganie kotar w oknach. Po tym wszystkim podeszła do drzwi i rzekła.- Przyjdę rano… jakieś kaprysy mam spełnić o świcie?
Magnatka pokręciła tylko przecząco głową. Miast jednak siąść przy stoliku, którego widok ją tremował, przysiadła na łóżku i sięgnęła po szczotkę.
- To wszystko, dziękuję. - Powiedziała, zabierając się za rozplatanie włosów.


Minęło kilka nerwowych ruchów szczotką, nim Michał się zjawił. Szlachcic przyszedł bez szabli przy pasie i od progu skłonił się nisko.
- Chylę czoło przed waćpanny urodą.- rzekł na powitanie.
Basia uniosła się z łóżka i dygnęła przed mężczyzną. Nie wiedziała jak takie spotkanie miało wyglądać i liczyła na doświadczenia szlachcica. Jej pozostawało jedynie… starać się utrzymać ciekawość przed strachem.
- Cieszę się widząc cię w mych pokojach.
-Wiem, że dla waćpanny to może być trudne.- Michał podszedł do stołu i nalał wina do kielichów. Jeden z nich podał dziewczynie. - Tym bardziej, że nie jestem miłym oku młodzikiem. Dlatego też proponuję wygasić wszelkie świece i ukryć się pod kołderką. Położę się za waćpanną i zajmę wszystkim… co najwyżej prosząc waćpannę o pomoc.
Basia upiła nieco wina… czy.. czy tak to powinno wyglądać? Wiedziała, że nie. Michał nie był miły jej sercu. Jednak…. traktowanie go tak przedmiotowo.
- Skoro… skoro tak radzisz. - Magnatka oddała mu kielich. Czułą jak jej gardło zacisnęło się. Nie przełknęłaby w tej chwili nic. - Czy może zostawimy jedną świecę.. łatwiej będzie trafić do łoża?
- Waćpanna winna się rozebrać, ja winienem się rozebrać. A już ciało me nie robi takiego wrażenia jak w młodości.- podrapał się po czuprynie. - Głupio mi o to pytać, ale widzę że waćpanna przestraszona. Co ta lubieżna Francuzka robiła, by waćpanna się rozluźniła?
Basia zaśmiała się nerwowo.
- Całowała mnie. - Uśmiechnęła się niepewnie i ostrożnie sięgnęła do stroju Michała. - Widziałeś pewnie nie raz ciało mojego małżonka… ja… ja jakoś sobie poradzę. Chcę cię widzieć choć odrobinę.
- Jeśli waćpannie na tym zależy.- Michał oparł dłonie na jej ramionach i pocałował ją. Było to inne uczucie. Usta smakowały winem, skórę lekko drapała broda mężczyzny. A ciało pod strojem wydawało się twarde, choć oddech wyraźnie przyspieszył.
Basia nie przerywając pocałunku, zaczęła rozpinać troczki kontusza szlachcica. Pamiętała chwilę gdy przyjechał do niej by obwieścić wolę swego Pana, gdy zobaczyła portret Józefa. Jakże żałowała, że to nie z Michałem przyjdzie się jej żenić.
Dłonie mężczyzny osunęły się z jej ramion na pośladki, zacisnął mocno palce na jej pupie. Ścisnął je i docisnął ciało całując namiętnie jej usta i nie przerywając pieszczot.
Magnatka sięgnęła do jego pasa. Pamiętała, że ojciec nosił podobny… pijany, nawet nie był w stanie go zawiązać. Czuła jak strach nieco się wycofuje. Jak kolejne znajome elementy pozwalają ciekawości wyjść na przód. Niepewnie sięgnęła językiem do ust Michała, tak jak nieraz robiły to z Cosette. Szlachcic mocniej przylgnął ustami pozwalając językom na taniec. Basia poczuła jak jej suknia jest podciągana… jak pas, którym szata szlachcica był obwiązana, opada na ziemię.
Chciała go zobaczyć. Mężczyznę, który pozbawi ją wianka. Odchyliła się nieco w jego ramionach, starając się uśmiechnąć mimo nerwów.
- Rozbierzesz mnie? - Wyszeptała, rozpalonym nagle głosem.
- Ja… za bardzo się z tymi wszystkim hafkami, guzami i koronkami nie do końca radzę.- wyjaśnił rozbawionym tonem Michał.- Właściwie to pewnie rozerwałbym co nieco na tobie Barbaro.
Basia mimo tej całej sytuacji, zaśmiała się cicho. Poczuła nieco ulgi. Jednak było w tym momencie w czym była bardziej doświadczona. - Wobec tego pozwól. - Cofnęła się nieco i zaczęła rozwiązywać tasiemki trzymające suknię, spoglądając z zaciekawieniem na Michała.
Widziała jak spojrzenie pożądliwie podążało za jej palcami. Niewątpliwie mężczyzna nie czuł się specjalnie przymuszany do tej nocy. Raczej starał się, by była ona w miarę przyjemna dla niej. Jego wzrok nie odrywał się od jej ciała. Widziała, że im więcej odsłaniała tym bardziej pożądliwy był jego wzrok. Pragnął ją posiąść.
Basia pozwoliła sukni opaść, pozostając jedynie w lekko przejrzystej koszuli i bieliźnie. Nie miała odwagi by zdjąć więcej.
- Cosette.. chyba się nie obrazi jak to rozerwiesz. - Wyszeptała, czując nagle niesamowite podniecenie. Naprawdę… jej ciało naprawde budziło męskie pożądanie.
- Dobrze…- szlachcic podszedł do dziewczyny, chwycił za tkaninę dłońmi i szarpnął gwałtownie. Materiał nie wytrzymał rozrywając się na piersiach. Odsłoniwszy tak jej biust szlachcic zsunął z niej resztki jej koszuli odsłaniając jej ciało. Pochwycił za piersi ścisnął je drapieżnie ugniatając te dwie krągłości pod palcami.
Magnatka jęknęła cicho i chwyciła się ramion mężczyzny. A podobno Michałowi brakowało temperamentu? Czy.. czy sam akt będzie także tak gwałtowny? Nie chcąc dopuścić strachu do głosu, pochwyciła twarz Michała i docisnęła jego usta do swoich.
Michał całował ją namiętnie, równie namiętnie ściskając pochwycone skarby szlachcianki.
- Winnaś się już na łożu położyć.- rzekł po pocałunku.
- Dobrze. - Basia ostrożnie wyszła ze swojej sukni i ruszyła nago ku łóżku, cały czas zerkając na mężczyznę.
- Postaram się być delikatny Barbaro. - mężczyzna zabrał się za rozbieranie. Kontusz opadł na ziemię, buty zostały ściągnięte, potem koszula. Kiedyś Michał musiał być bardzo przystojny, bo nadal widać było ślady owej muskulatury i gęste włosie na torsie. Jak i lekki brzuszek.
- Połóż się waćpanna na boku.- zaproponował zabierając się za zdjęcie spodni.
Czy naprawde tego chciała? Czy powinna? Basia przysiadła na łóżku i drżącymi dłońmi odgarnęła włosy. Będzie bolało… wszystkie kobiety to mówiły. Ale była pewna, że powinna… jeśli chciała cieszyć się swoim życiem później.. musiała poświęcić przynajmniej tyle. Ostrożnie ułożyła się na boku spoglądając na mężczyznę, a już szczególnie na jego krocze.
Będzie bolało… gdy Michał odsłonił ten obszar, Basia mogła stwierdzić że tam się nie zestarzał. Czy to powinno być takie długie i takie duże?
Twarda szabla pana Michała świadczyła, że nie wszędzie sflaczał.
Ruszył ku niej i ku jej łożu. Basia chwyciła się kurczowo pościeli. To.. to tylko jeden raz. Cosette mówiła, że potem jest przyjemnie… Z całych sił starała się nie uciec.
Mężczyzna wdrapał się na łóżko i wsunął tuż za nią, tuląc się do jej pleców. Zaczął całować jej szyję i pochwyciwszy nogę Basi za udo począł ją unosić, by odsłonić ukryty między udami skarb kochanki. Magnatka przymknęła oczy starając się skupić na jego dotyku, pocałunkach, jego cieple. Jej dłonie kurczowo ściskały pościel.
Poczuła jak organ miłości kochanka ociera się o jej kwiat. Było to doświadczenie inne niż palce czy język. Na razie szlachcianka nie czuła bólu, ale też męskość nie zanurzyła się w jej ciele. Na razie Michał chyba ją oswajał z tym doznaniem, całując po szyi i uchu.
Gorące ciało ocierające się o jej rozpaloną kobiecość, wyrywało z jej ust coraz głośniejsze jęki. Szybko zasłoniła usta, nie chcąc by ktoś na korytarzu ją usłyszał... choć Cosette na pewno dopilnowała by mieli chwilę z Michałem tylko dla siebie.
- Zaczynamy. - szepnął cicho Michał i Basia poczuła, tą ingerencję w swoje ciało. Ten gorący sztych wypełniający jej intymny obszar twardą i ciepłą obecnością. Coraz głębiej i mocniej. Czuła jak jej ciało stawia opór temu intruzowi.
Magnatka z trudem zdławiła bolesny okrzyk swoimi dłońmi. Jej ciało chciało uciec, ale mężczyzna trzymał ją pewnie. Taki wielki! Jak on mógł być taki duży! To.. to się nie zmieści! Czuła łzy spływające po policzkach, starała się jednak nie wyrywać.
Michał trzymał udo dziewczyny mocno, ustami pieszcząc i kąsając szyję pochwyconej magnatki. Teraz za późno było na ucieczkę. Raz po raz napierał na kobiecość szlachcianki, by czuła go mocniej i głębiej. Ruchy bioder były powolne i leniwe, a oddech mężczyzny ciężki i głośny.
Basia puściła usta, bo miała problemy ze złapaniem oddechu. Jej ciało zaciskało się na wypełniającej ją goręcej obecności, jednak każdy ruch wywoływał ból, dopiero co przerwanego dziewictwa.
- Jeszcze troszeczkę Basiu, jeszcze troszeczkę.- dyszał jej do ucha napierając mocniej biodrami na ciało kochanki. Ruch twardego intruza w jej ciele lekko przyspieszył, acz Basia miała wrażenie, że Michał hamuje się i stara się pozbawienie jej dziewictwa uczynić jak najmniej bolesnym.
Blondynka wiła się w jego ramionach, łapiąc oddech niczym ryba wyrzucona na ląd. Czuła płynące po policzkach łzy, ale i.. coś jeszcze. Gdzieś za tym bólem czaiło się to o czym opowiadała Cosette, coś co wyrywało z ust tylu kobiet rozkoszne jęki. Czuła to, jednak nie mogła się na tym skupić. Szlachcic niewątpliwie czuł przyjemność płynącą z tego aktu miłosnego, jego usta pieściły jej szyję w zapamiętaniu, jego biodra napierały. Aż w końcu… poczuła jak kochanek drży i coś bardzo lepkiego w sobie. Michał dotarł na szczyt.
- To… koniec. Jeśli waćpanna życzy sobie popieścić swoje ciało, to ja postaram się z tym pomóc.- wyszeptał.
- T.. tak.. dotknij mnie… - Basia zaskomlała w jego ramionach, starając się zapanować nad łzami. Męskość Michała opuściła obolały teraz intymny obszar szlachcianki. Obrócił jej ciało na plecy i skupił się na jej biuście. Całował piersi dziewczyny, ugniatał, ocierał je o siebie. Obejmował wargami ich szczyty ssąc je lubieżnie. Nie była pierwszą w jego ramionach, choć pewnie Cosette mogłaby go nauczyć paru nowych sztuczek.
Basia jednak skupiła się na tych niewprawnych pieszczotach, starając się zapomnieć o bólu pomiędzy udami. Szlachcic nieco łaskotał jej skórę brodę, gdy skupiał się w swojej zabawie pieszcząc jej biust. Między udami ję piekło nieco i było mokro. Trudno było ocenić jak przyjemnie mogłoby być, gdyby nie bolało.
Basia pomrukiwała z zadowolenia czując na swoim ciele ciepłe wargi. Ta broda… o dziwo wydawała się nawet przyjemna. Czuła że coraz łatwiej złapać jej przyspieszony i rozpalony oddech.
- Jesteś bardzo śliczną i kuszącą niewiastą Barbaro.- wyszeptał mężczyzna i nie przerywając całowania jej biustu, pochwyciwszy jej dłoń nakierował palce na swoją męskość. Ów organ drżał pod jej palcami i… co ciekawsze, zdawał się unosić i rosnąć pod jej nieprawnym dotykiem.
- Och… - Basia była szczerze zaskoczona. Już? Jej palce z zaciekawieniem zaczęły wodzić po czymś, co niedawno gościło w jej ciele.
- Bardzo… kuszącą.- szeptał mężczyzna całując ją szyję i ściskając dłonią pierś. Dotyk Basi wyraźnie wprawiał jego ciało w drżenie.
- Ni… nie brak ci wigoru, Michale… - Magnatka z zaciekawieniem obserwowała jak ciało mężczyzny tężeje w jej dłoniach. Palcami badała każdą żyłkę, zgrubienie. - Co… co mogę zrobić?
- Nie chciałbym znów zmuszać cię do… jeszcze obolała jesteś. Cosette objęłaby ustami i ssać poczęła, ale tobie wystarczy jak wymasujesz paluszkami.- dyszał pod wpływem dotyku dziewczyny i prężył się pod palcami. I patrząc jej w oczy uśmiechnął się.- Waćpanna jest młoda, piękna i pachnąca…. dawnom miał okazję posmakować tak znamienity kąsek.
Basia zarumieniła się mocniej. D.. do ust… Cosette wzięłaby to… do ust? Magnatka zacisnęła delikatnie dłoń w piąstkę więżąc męskość Michała w uścisku. Czy… czy zmieściłby się… był tak… tak długi. Powoli przesuwała ręką od podstawy do końcówki, badając swoje szanse.
- Jest… taki duży… - Wyszeptała niedowierzając.
- Prawda to… nie mam się czego wstydzić.- dyszał rozpalony jej dotykiem mężczyzna. Oddychając ciężko pocałował dziewczynę namiętnie.- A twoje palce… czułe.
Bo i twardniał ów oręż, który dziewictwa Basię pozbawił.
- Nie… nie zmieściłby się… - Wyszeptała, nieco przyspieszając ruchy. Czy tak ją brał? Jak on się w niej zmieścił?
- Zdziwiłabyś się.- zaśmiałby się szlachcic, ale ruchy palców szlachcianki zdusił ten śmiech w zarodku zmieniając w cichy jęk i drżenie. Bo to coś pod palcami drżało, duże twarde i… mokre od śladów podboju. Bo przecież to gościło w jej ciele.
Basia widząc jego reakcję jeszcze zwiększyła tempo ruchów swej dłoni. Czy… czy to tak drżał nim..? Nim w niej doszedł? Odpowiedź była lepka i ciepła. Bo magnatka poczuła jak mężczyna brudzi palce jej dłoni, gdy ta pieszcząc go doprowadziła go do szczytu.
Michał opadł na plecy oddychając ciężko i rozkoszując się przyjemnością, którą mu sprawiła.
- Jak się waćpanna czuje? Teraz już niewiastą jesteś, nie dziewczęciem.- szepnął.
Basia przyjrzała się w słabym świetle swej dłoni, ubrudzonej nasieniem Michała.
- Obolała. - Wyszeptała, ale chwilę później uśmiechnęła się do swojego kochanka. - Dziękuję… że byłeś delikatny.
- Obiecałem, więc byłem.- odparł szlachcic wpatrując się w sufit i zamyślił się.- Chyba powinienem cię teraz opuścić. Pewnikiem chcesz wypocząć.
Magnatka przyglądała mu się przez chwilę, po czym ułożyła na pościeli tuż obok, wtulając głowę w nieco zapadniętą pierś Michała.
- Czy mógłbyś… gdy usnę? - Wyszeptała cicho, zamykając oczy.
- Oczywiście… jeśli waćpanna sobie tego życzy.- odparł uprzejmie szlachcic.
Basia przytaknęła ruchem głowy i wsłuchując się w rytm serca Michała spróbowała usnąć.
 
Aiko jest offline