- Co się stało? - Lex spytał, gdy dwoje wampirów zniknęło w przejściu na górę. - Już włączała się panika, że cię ktoś zdjął, jak Lew znalazł przypalone ubranie. - Holender stanął w drzwiach Nosferata i wzuł na siebie t-shirt.
- Zabiłem Ritę - powiedział grobowym tonem Adam, przysiadł na kanapie i wlepił spojrzenie w stół, jakby na nim były rozłożone wszystkie odpowiedzi.
- Tak, tę Ritę - dodał.
- Co? Ale czemu? - Lex wyglądał na kompletnie zszokowanego.
- Cokolwiek mnie dopadło dwa dni temu wydrenowało mnie z krwi. Nie byłem sobą. Byłem bestią. Potrzebowałem zaspokoić głód. Największą winą Rity było to, że przypadkiem znalazła się najbliżej - nie poruszył się. Nie miał odwagi podnieść wzroku i spojrzeć w twarz przyjaciela.
- Noż kurwa… - Holender aż usiadł na podłodze. - To nie może wyjść na zewnątrz… Jak się czu… - urwał, wiedząc jak głupie to pytanie.
- Taa… - podsumował temat Adam - jest jeszcze jedna sprawa - nosferatu zacisnął pięść i zagryzł zęby na samo wspomnienie. Adam położył na blat wydruk screenów z telefonu. Były one złożone, tak, żeby mieściły się w kieszeni. Przesunął je po blacie.
- Nie wiem kto mnie trzymał i jak. Ale wyraźnie się mną bawi.
Wydruki pokazywały otwartą stronę sklepu z zabawkami. Potwierdzenie zakupu. Jakiś pluszowy miś, na jakiś adres, który nic nie mówił Alexowi.
- Kupił pluszaka i wysłał na adres mojej córki… - urwał. Nie był w stanie powiedzieć więcej. Adam był najmłodszy z ekipy, choć jego osobliwa twarz nie zdradzała wieku. Był też relatywnie młodym wampirem. Nie czuł dotychczas potrzeby dzielenia się informacjami o swojej rodzinie z przyjaciółmi. Odcinał się od córki dla jej dobra. Po to tylko, żeby uniknąć właśnie takich sytuacji.
- No ja p…. - Lex ukrył twarz w dłoniach. - Czyli może to jednak nie hemofilia?
Adam podniósł głowę i popatrzył zaskoczony na Lexa. Zamrugał oczami i w końcu powiedział:
- Nie rozumiem… że ten, który mnie tak urządził miał niby związek z tymi morderstwami?
- Laska z Dojo, ta jebana Alice chciała nas zabić bo ktoś zamordował jej bliską osobę. Ty zabiłeś Ritę, bo ktoś chciał cie doprowadzić na skraj. - Lex podniósł się i spojrzał Adamowi w oczy. - Ktokolwiek Cie dopadł, mógł zajebać, ale zrobił coś innego. Tak do cholery ciężko dojść do tego, że to celowy, zorganizowany motyw? - Holender zbliżył się do Nosferata i położył mu dłoń na ramieniu. - Szeryf osobiście się tu pofatygował bo nagle zauważają problem gdy ktoś krwawo morduje laski. Serio? - Westchnął i lekko oklapł. - Naprawdę chciałbym, żeby to była paranoja związana z tym, że moja córka wybrała studia w Belgradzie. Fakty są… - Machnął ręką w kierunku monitora - takie, że hemofilia, hemofilią, ale ktoś na hard lub na soft uderza w osoby będące ważnymi dla nas i doprowadza do szału.
Adamowi coś nie pasowało w tej historii. Z drugiej strony nie potrafił przedstawić kontrargumentu. Nie znosił ludzi, którzy stosowali argument “nie, bo nie”. Dlatego teraz też podrapał się po szyi i powiedział:
- Może masz rację. To oznacza, że musimy uwzględnić, że potencjalny morderca zna mnie i Alice. I to dobrze zna.
- Masz jakiś pomysł jak go znaleźć? Kompletnie nie mam pojęcia jak się za to zabrać.
- Mam kilka nowych numerów w telefonie. Ktoś mi je wpisał, gdy leżałem martwy. Wierzę też, że algorytm, który napisałem i który weryfikuje nagrania z monitoringu kogoś wychwyci. Niestety tu jesteśmy zdani na ślepy los. Przejrzenie wszystkich nagrań zajmie mu kilka dni. Końcowe zestawienie będziemy mieć może jutro, a może dopiero pojutrze. Ale wcześniej może wypluje jakąś twarz. No i ta Cynthia…. - westchnął teatralnie z przyzwyczajenia.
- Nie jest jakaś mocno głupia, choć zgrywa naiwną. Ten pomysł z wystawieniem jej jako przynęty wydaje się rozsądny. Wiem jak łazić tak, żeby nie rzucać się w oczy. Lev też. Któryś z nas mógłby robić za jej ogon i wypatrywać drugiego ogona. A wtedy przycisnąć typa do ściany, pokazać jego czerwone oczy, albo moją facjatę i koleś sam opowie skąd się wziął, jak tylko skończy sikać po nogach. Wychodzi mi, że mamy więcej planów niż ludzi do wykonania.
- Okey, ja dziś zajmę się chłopakami i poszperam kwestii Skadi. Tej sprawy też nie można zostawić.
- Taa… nieszczęścia nie chodzą parami. Chodzą całymi gromadami. - Adam wstał z kanapy i ruszył do swojego pokoju. W progu jeszcze odwrócił się do Lexa i powiedział:
- Dzięki.
Potem pojawiły się plany wspólnego spaceru. Szybko wciągnął na siebie bluze z kapturem, inny szal i inne bojówki. Tym razem w kolorze znanym jako urban-camo. Do wszystkiego dołożył lekkie sportowe buty i słuchawkę w uchu. W kieszeń wepchnął jeszcze czapkę z daszkiem. Na moment odsunął szalik i na obu policzkach rozmazał pasy z czarnej pasty do kamuflażu.
Zbyt wiele wiedział o śledzeniu osób. W mieście były setki kamer. A policjantów już setek nie było. Dlatego poza kilkoma monitorującymi miasto w czasie rzeczywistym nikt nie weryfikował nagrań. Przynajmniej nie wtedy, gdy nic się nie działo. Systemy rozpoznawania twarzy w ich mieście to nie najnowszy system Apple. To stare algorytmy analizujące obraz 2D. Te same, które pracowały dla Adama w tej chwili. Algorytmy, które mierzyły proporcje odległości miedzy oczami w stosunku do cieni na policzku, czy cieni nosa. Algorytmy, które dwa paski farby na twarzy zmieniały w zagubione we mgle dzieci. Dziwny cień, czy kształt mógł zachwiać proporcje między innymi cieniami. Dzięki temu Adam z dziś, nie był Adamem z wczoraj.
Przez to wszystko Nosferatu ledwie zdążył do autobusu do którego wsiedli Lev i Cynthia.