Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2019, 19:03   #26
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Gdy tylko wszedł do środka, znalazł się w oszczędnie, ale gustownie umeblowanym pomieszczeniu. Nie było tu żadnych ozdób, toteż na pierwszy rzut oka sypialnia wyglądała na “męską”.


Dopiero zawartość dwóch koszy, w których trzymano czystą i brudną bieliznę była w stanie rozwiać co do tego faktu wątpliwości. Oprócz nich była w pomieszczeniu szafa na ubrania oraz komoda z szufladami, które choć nie miały zamków, to nijak nie poddawały się próbom otwierania. Poza tym po lewej stronie łoża znajdował się sekretarzyk z przyrządami do pisania, dwa krzesła i nieduży stolik, pod oknem zaś z prawej strony umiejscowiona została wielka, kamienna wanna i kolejna komoda - tym razem na przybory do kąpieli. Żadnych luster, żadnej broni, żadnego alkoholu i żadnych rzeczy osobistych, nie licząc bielizny. Tak żyła księżniczka Aurora.
Leith zabił czas oceniając każdy przedmiot, którym w tej małej przestrzeni można było zabić. Jak ciężka jest wanna, jak wytrzymałe są tkaniny, jak łatwo skoczyć z jednego miejsca w drugie. Gdzie można się uchylić, czym zasłonić. Mężczyzna wyjrzał przez okno, przeszedł się po gzymsie do miejsca, gdzie napotkał niewidoczną barierę - znów ta cholerna magia, później przyczaił się na futrynie nad wejściowymi drzwiami. Swojego czasu wspinał się po poziomych ścianach kopalni, zaprawdę, jego wprawione dłonie potrzebowały jedynie rysy by zaczepić się i utrzymać ciężar ciała. To właśnie tam, ponad wejściem do pokoju mężczyzna postanowił czekać na gospodynię.
Choć jego ciało było harde, czuł jak drętwieje. Musiał kilka razy zmienić pozycję, w końcu jednak zakończył się czas oczekiwania. Drzwi otworzyły się z łoskotem, a do pokoju weszła szybkim krokiem Aurora - taką, jaką ją zwykle widywał - w dopasowanej zbroi, z ogromnym mieczem na plecach i rozwianymi, jasnymi włosami. Skrzydlata zrobiła kilka kroków i przystanęła gwałtownie niemal dokładnie pod Leithem. Rozejrzała się szybko, szukając czegoś. Ewidentnie coś zdradziło jej obecność gościa, choć jeszcze go nie zlokalizowała.
To było małe pomieszczenie i ta mała zabawa musiała się skończyć niebawem. Leith nie zamierzał jednak kończyć tego szybciej niż musiał. Przestał oddychać, mrugać, nawet poruszać oczami.
A jednak sekundę później kobieta już go znalazłam. Spojrzała nań rozwścieczonym wzrokiem i choć Leith był gotów przysiądz, że poza tym nie wykonała żadnego ruchu, niewidzialna siła ściągnęła go błyskawicznie na ziemię i przygniotła do podłogi.
- Co tu robisz?! - wywarczała księżniczka, a nacisk nieznacznie nasilił się. Z pewnością bez problemu mogłaby zrobić z niego mokrą plamę na dywanie - i to samą siłą myśli.
- … Leżę na podłodzę przy pomocy magii skrzydlatej i z woli skrzydlatej. Wcześniej z znalazłem się w tym pomieszczeniu przy pomocy magii skrzydlatej i z woli skrzydlatej. - wydukał bo co niby innego miałby powiedzieć?
Nacisk niewidzialnej siły nagle ustąpił.
- Kto cię tu przysłał i dlaczego? - głos Aurory był ostry, a jej ciało napięte - czujne. To było ciało wojowniczki - nie tylko magini.
- Milena… - Leith zastanowił się chwile - Lady Milena? a po co? chyba żeby poprawić humor… tobie lub sobie.
Księżniczka skrzywiła się.
- Wynoś się. - Powiedziała tylko, wymijając leżącego na ziemi Bękarta.
- Jasne, żebym tylko jeszcze wiedział gdzie i jak. I nie żeby cię to obchodziło ale i tak będę musiał użerać się z którąś z was. Równie dobrze, możesz pochwalić się, dlaczego mam bardziej chcieć oberwać od rudej niż od ciebie? - powiedział zwlekając się z podłogi.
Aurora, która zdążyła rozpiąć uprząż podtrzymującą pochwę z mieczem, spojrzała teraz na Leitha bez sympatii.
- Powiedziała, że cię zabije, jeśli mnie nie uwiedziesz? - wydawało się, że Księżniczka nieźle łączy wątki. - Suka... - warknęła, po czym podeszła do Bękarta. Była wysoka, równa z nim wzrostem, choć węższa w barach o połowę.
- Więc jesteś jej pluskwą do podsłuchu. Daj mi jeden sensowny powód, by się ciebie nie pozbyć.
- Bo tego się właśnie spodziewa? - podsunął Leith - Chodzisz w tej skorupie nawet tutaj w strachu czy obrzydzeniu, że ktoś zauważy w tobie kobietę, nawet twoja niedoruchana krwawowłosa krewna nie podejrzewa chyba, że w tym momencie zrzucasz teraz tą blaszaną skórę. Wysłała mnie tu tylko dlatego, że chce się mnie pozbyć.
Aurora wydawała się poruszona słowami Bękarta.
- I co, proponujesz mi, że zostaniesz podwójnym agentem? - pytanie wydawało się mieć charakter raczej retoryczny, bo Skrzydlata mówiła dalej - Nie mam żadnych podstaw, żeby ci ufać, obcy, za to widziałam na własne oczy, że jesteś zdolny... do wszystkiego.
- Och naprawdę? - Leith przekrzywił głowę i uniósł brew - wgniatasz w podłogę samym spojrzeniem a mimo wszystko nie zdejmujesz zbroi nawet we własnej komnacie - nawet mój jedynie połowicznie ptasi móżdżek potrafi zauważyć, że nie masz żadnym powodób by ufać komukolwiek. - zwrócił uwagę bękart - Ja akurat jestem przewidywalny: Każdy kto kiedykolwiek próbował mnie zabić, umarł. Każdy wąż, każdy wilk, każdy pająk, każdy skorpion, każdy człowiek, każdy skrzydlaty. Potrzebowałem, potrzebuję i będę potrzebował tylko jednego podejścia, tylko jednego momentu. Jestem najbardziej logicznym potworem w tym koszmarze. Wasze królestwo, pozy, tytuły zupełnie nic dla mnie nie znaczą, tak samo jak nic nie znaczą dla zwierząt w lesie, morzu czy powietrzu. Tak jak z każdym zwierzęciem, możesz mnie do czegoś zmusić, tak jak na przykład Milena, ale wtedy nigdy nie możesz mi zaufać i kiedy tylko będę miał dobrą okazję zabiję cię, tak jak na przykład zabiję Milenę. Myślę, że masz każdy powód by mi w tym ufać, ale nie musisz, bo to akurat jest fakt.
Ale jest też inny sposób na dzikie zwierzęta: Można im coś dać, przekonać do siebie i wtedy są jedynymi istotami którym w ogóle można zaufać, przynajmniej na jakiś czas. Dlatego księżniczko, jeśli chcesz mi zaufać musisz mi dać to czego w tym momencie chcę najbardziej, to czego potrzebuję i po czym poczuję się lepiej, musisz mi to dać dobrze: daj mi jeden moment na zamordowanie Mileny a będziesz mogła mi zaufać.
Księżniczka przyglądała mu się z pozornym spokojem. Leith jednak znał tę pozę aż za dobrze - pozorne rozluźnienie, podczas gdy wszystkie mięśnie gotowe były to intensywnej pracy i tylko jeden impuls, jedna myśli dzieliła Aurorę, by ta nie rzuciła się do gardła Bękarta.
- Powinnam cię wyśmiać, a potem zabić za tę propozycję. Nie masz dość siły, by zagrozić komukolwiek z nas, Wysokich. Ci, których spotykałeś na polu walki, myślisz, że to byli najlepsi wojownicy? Powiem ci coś: jesteś zabawką. Nawet teraz na arenie, to nie są prawdziwi przeciwnicy. Nigdy nie starłeś się z naszym championem. Nigdy nie poczułeś prawdziwej potęgi, płynącej z tych kamieni, bo ona jest w stanie ruszyć posady tego świata. Słyszałeś o Dworze Snów, prawda? Ale pewnie nie wiesz jak ta kraina powstała, dlaczego nawet Skrzydlaci nie czują się tam... dobrze. Za wyjątkiem Królowej i jej dworu, oczywiście. - księżniczka mówiła, stojąc sztywno, ani na moment nie spuszczając Leitha z oczu - Pół milenium temu mieszkała tam pierwsza samozwańcza Królowa - Aja - skrzydlata tak potężna, że chciała rozbić strukturę dworów i uczynić wszystkich Szlachetnych swymi poddanymi. Nie przewidziała jednak, że Książęta i Księżne potrafią się zjednoczyć. Przeciwko niej. Ogromna, przepotężna armia ruszyła na Dwór Snów - krainę, łagodną w klimacie, nizinną i urodzajną. By ich powstrzymać dworzanie królowej zebrali wszystkie możliwe burzowe chmury i rzucili na armię. To spowolniło najeźdźców, którzy zamiast latać, musieli stąpać po ziemi, ale nie zatrzymało. I wtedy, wiedząc, że nie jest w stanie wygrać, Królowa Aja sięgnęła do posad ziemi. Użyła całej mocy swego czarnego kamienia, by niziny zamienić w najostrzejsze, najbardziej zdradliwe ostępy górskie. Ponad połowa armii pozostałych Dworów zginęła na miejscu, pochłonięta przez sięgające jądra ziemi rozpadliny. To była straszliwa potęga, której echo odbiło się chyba na wszystkich lądach, powodując zmiany klimatyczne i ekologiczne. Cena jednak była wysoka. Królowa oddała życie, by powstrzymać armię, której nigdy nie udało dotrzeć się do Dworu Snów. W ostatnich słowach Aja zapowiedziała powrót i zgubę całej rasy. Jak wiesz, mamy teraz kolejną samozwańczą Królową. Nie zamierzam więc ryzykować wojny domowej w imię pragnienia zemsty jakiegoś bękarta. Są wszak powody i układy sił, których dzika bestia nigdy nie ogarnie swym małym móżdżkiem. Żeby jednak nie było, doceniam szczerość, doceniam waleczne serce, dlatego uznam, że nigdy nie słyszałam twojej propozycji. A teraz wyjdź.
W głowie Leitha zaświtała myśl: “gdyby właśnie do takiego konfliktu doszło. To byłoby wspaniałe…”

- Nie mam trzech tysięcy lat, co nie oznacza, że nie jestem cierpliwy. Nie zostanie zabitym teraz i tu, to też jest korzyść. Ci którzy nie latają w chmurach… muszą chodzić po ziemi… - skłonił głowę i ruszył do drzwi.

 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline