Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2019, 23:49   #16
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Rozmawiajcie sobie - zachęciłam je. - Jestem po prostu zmęczona dzisiejszym dniem.

– No właśnie, my tu gadu, gadu, a nie za to nam gospodarz płaci. – Rzuciła bardka dopijając wino z kubka. – No dobra… skoro wy takie znawczynie, to wam z Gali pokażemy coś specjalnego, coś co zwykle tylko dobrze płacącym arystokratom płacimy. – Wstała z miejsca i zawołała jedną z dziewczyn.

– Przynieś no pięć jabłek. – Wydała polecenie. Niziołka uśmiechnęła się szeroko i zeskoczyła ze stołu, a potem zaczęła podskakiwać w miejscu dla rozgrzewki.

- Gospodarza stać na was? - zapytałam dosyć zdziwiona tym, bo zakładałam, że kobiety były tu przejazdem, a nie dla pracy.

– Nie, nie stać. Ale jak już gdzieś się zatrzymamy w podróży, to se dorabiamy. Może to niedużo ale zawsze – Poszła na środek sali. W czasie waszej rozmowy pomieszczenie zdążyło się zapełnić. Niziołka zaraz dołączyła do swojej pani, odebrawszy jabłka od służki.

- Ciekawe co zamierza zrobić z nimi - mruknęłam do Morrisany.

– Jeśli to naprawdę uczennica Arlena… zapewne coś ryzykownego.

– Moi drodzy. Zachwycone tutejszymi ziemiami i ludźmi, postanowiłyśmy pokazać wam coś niezwykłego… sztuka okupiona krwią i życiem wielu moich poprzednich służących! – Zawołała na cały głos Evi, zaś Gali zaczęła żonglować jabłkami. – Ostrzegam, że najmniejszy błąd z mojej strony, najmniejsze omsknięcie dłoni, zakończy jej życie, więc nie jest to sztuka dla o słabych sercach.

- Chyba wiem co zrobi - wyprostowałam się. - Jako dziecko widziałam pokaz. Położyli damie na głowie jabłko. I strzelili do niej. Znaczy nie w nią, tylko w jabłko z kuszy.

– Gali… jesteś, jabłonią… – Powiedziała wysoka kobieta i wyciągnęła pięć noży. W tym czasie niziołka przestała żonglować i stanęła na jednej dłoni, wyginając się tak, żeby nogi mieć nad głową. W zębach za ogonek trzymała jedno jabłko, palcami prawej stopy drugie tak by zwisało nad jej głową, trzecie jabłko położyła na spodzie lewej stopy i utrzymała, tak aby nie spadło. Czwarte jabłko chwyciła za ogonek dłonią i zamarła w tej pozycji. Piąte jabłko zostało na ziemi.

Evi ruszyła kilka kroków przed siebie. A potem bez ostrzeżenia odwróciła się i rzuciła nożem trafiając jabłko trzymane przez niziołkę w dłoni, nóż wraz z przebitym jabłkiem utkwił w ścianie, tłum zaczął bić brawo, ale zaraz ucichł. Kobieta znów stała tyłem do swojej partnerki, teraz jednak trzymała gotowe dwa noże.

Odwróciła się momentalnie, dwa noże niemal jednocześnie wbiły się w dwa jabłka na stopach Gali, a potem w ścianę.

Teraz Evi znów podrzucała w dłoni jeden nóż. Chwyciła go i odwróciła się gdy nagle jakiś dowcipniś wrzasnął, nóż jednak poleciał idealnie w kierunku jabłka trzymanego w zębach przez niziołkę.

Evi znów się odwróciła, a Gali stanęła na nogach i podbiła ostatnie jabłko nogą, chwyciła je w dłoń i się w nie wgryzła. W tym czasie wszyscy wiwatowali, tylko kilku cwaniaków marudziło, że nie polała się krew.

Nim jednak ktokolwiek zdążył zareagować, bardka rzuciła ostatnim nożem, który trafił centralnie w jabłko jedzone przez dziewczynę, kładąc ją na ziemię.

Wszyscy zamarli. Niziołka przestała się ruszać, a bardka wyglądała na przerażoną.

Natychmiast poderwałam się z miejsca i niewiele myśląc pobiegłam do niziołki z nadzieją, że będę w stanie jej jakkolwiek pomóc.

Gdy tylko się zblizyłaś ujrzałaś, że dziewczyna żyje, była to tylko część występu, zaraz potem Gali usiadła unosząc nadgryzione jabłko z wbitym nożem w górę. Evi wybuchnęła śmiechem, a cała sala zaczęła na stojąco bić brawo. Bardka zaczęła się kłaniać publiczności. Niziołka uśmiechnęła się szeroko do ciebie i wstała.

Pokręciłam głową w dezaprobacie na to, że dałam się tak podpuścić. Odwróciłam się i wróciłam do stołu.
- Jeśli pozwolisz to wrócę do twojej chaty - powiedziałam do Morrisany i skierowałam się do wyjścia.

– Czujesz się ośmieszona? – Zapytała Morrisana z troską w głosie.

Zatrzymałam się wpół kroku.
- Już mówiłam. Jestem zmęczona - odpowiedziałam jej i poszłam dalej. Nie oglądając się wyszłam z karczmy. Skierowałam się prosto do chaty na uboczu, gdzie mieszkała starsza kapłanka.

Gdy do niej dotarłaś było już całkiem ciemno.

Przed chatą, przy ognisku siedział wilczy kieł. Spojrzał na ciebie pytająco.

– Nie spodobała ci się wizyta w gospodzie? – Zapytał. Zauważyłaś, że na ogniu opieka upolowanego zająca.

- Nie szczególnie przypadły mi do gustu tamtejsze rozrywki - przyznałam. - Idę spać. Dobrej nocy - dodałam i weszłam do chaty. Podeszłam do kąta gdzie leżały moje rzeczy i wyjęłam z plecaka zwijane posłanie. Rozłożyłam je i usiadłam na nim w klęczki. Złożyłam dłonie do modlitwy, trzymając między nimi medalion i zaczęłam szeptać słowa, kierując je do mojego boga. Po zmówieniu ogólnych modlitw, przeszłam do tych szczegółowych za konkretne osoby. Wpierw za pomyślność dla Cesarza, a po tym w intencji niewolnicy, która mnie o to prosiła tego dnia.

Nie pamiętałaś nawet kiedy zmorzył cię sen. Obudziła cię natomiast potrzeba ciała, na którą nie miałaś czasu w ciągu dnia. Oczywiście byłaś przyzwyczajona do skromnego życia, więc potrzebą tą nie był głód, mimo, że poszłaś spać bez kolacji.

W chacie było cicho i ciemno.

Powoli wstałam z posłania, w międzyczasie starając się przyzwyczaić wzrok do ciemności, żeby dostrzec w niej choćby kontury, które pozwolą mi poruszać się po chacie. Ostrożnie stawiałam kroki, kierując się do wyjścia.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline