Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2019, 15:08   #264
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Już mówiłam - odparła Kimberly, na oczach Johna, Jaxa i Sonyi jej rany powoli zasklepiły się. - Miałam za zadanie was chronić przed Lin Kuei. Większy priorytet miało tylko zniszczenie Kreeyanek.
Z boku dało się słyszeć pojedyncze brawa. Starucha siedząca na tronie wyglądała na zadowoloną.
- Obrońcy ziemi nie zawiedli. Rayden będzie z was dumny. Tak jak mówiłam wcześniej, nie będziecie zatrzymywani. Możecie odejść w pokoju. Ale zachowajcie w tajemnicy to miejsce. My nie mieszamy się do spraw królestwa ziemi, a królestwo ziemi nie miesza się do naszych spraw.
Wstała odrzucając płaszcz z ramion w tył. Chuda i pomarszczona z sześcioma ramionami wyglądała jak knująca pajęczyca.
- Jedyne na co możecie liczyć z naszej strony, to że będziemy walczyć z Kreeyjankami. Ziemia to także nasz dom i będziemy go bronić.

Raf poklepywany po twarzy przez Sonię jęknął i powoli wstał. rana na boku paliła, ale najwyraźniej nie była śmiertelna.
Fowler tymczasem zamieszał po raz ostatni w kociołku i zdjął go z ogniska by mikstura ostygła. Zastanawiał się, czy jego niedawni kompani wciąż żyją. Dotarcie do obozowiska i znalezienie ziół zajęło mu trochę czasu. Ale teraz był gotów. Korzystając z czasu przerobił kilka obozowych akcesoriów na brakujące mu uzbrojenie. Spojrzał w bok, na leżącą na liściu pastę. Jeszcze chwila i będzie można nią pokryć ostrza.
 
Mike jest offline