- Kim jestem i jakie mam zadanie to to samo. To nie jest miejsce na wyznania. - odparła Kimberly - Teraz mamy inne problemy. - skinęła głową w kierunku leżących - One znają lokalizację siedziby królowej. Ale nawet tortury nie zmusza ich do wyjawienia prawdy. A tylko zabijając królową obronimy ziemię. - Oo, na to są sposoby - odezwał się skrzeczącym głosem starucha. Krok za krokiem schodziła ze schodów wiodących na podwyższenie gdzie stal tron. Jej strażnicy zostali na miejscach, nieruchomi niczym posągi. - We dwójkę z pewnością damy radę coś z nich wyciągnąć- spojrzała na wstającego Rafa. |