Cuda, panie, czary i magia! I to wszystko w jednym miejscu.
Gie nie zdążył nawet pomyśleć o wypowiedzeniu życzenia powrotu w szeregi strażników miasteczkowych, gdy już pojawił się na nim mundur, a na mundurze jakaś mało gustowna ozdóbka. Pojawienia się cudoków nikt sobie nie życzył, ale oto byli. I Belka też jakoś tu dotarł. I Jagoda, znowu żywa. Cuda, panie!
W świątyni robiło się ciasno, ktoś musiał wyjść, bo brakowało już powietrza świeżego do oddychania i składania próśb błagalnych. Nichtmachen miał już tego dość. Co otwierał usta, żeby przekazać swoje życzenie, ktoś mu przerywał.
- Ej, to myśmy przynieśli i złożyli ofiary tej pani dobrej i łaskawej. A ona skora do gniewu, więc się uciszcie! Bo jak nie, to pani was stąd wyrzuci, a potrafi to zrobić w ułamku... – Georg nie wiedział, co to ułamek. – No, szybko potrafi.
Skoro wcześniejsze bezładne krzyki strażników skończyły się wyrzuceniem ich na zewnątrz, to ciekawe czym skończą się hałasy cyrkowców i nazywanie tych, którzy złożyli ofiary kultystami.