Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2019, 08:05   #14
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Nie wiedziała co się z nią dzieje. Dlaczego spojrzenie wyszukuje charakterystyczne kobiece zaokrąglenia? Czemu tak kusi ją by dotknąć.. posmakować? Widząc rozmawiającego Michała musiała się bardzo starać by nie spoglądać na jego krocze. Na szczęście lub niestety, kontusz maskował ten obszar męskiego ciała doskonale.

Była ciekawa o czym rozmawiają mężczyźni ale uznała, że niestosownym byłoby w tej chwili podejść bliżej. Spokojnym krokiem ruszyła między wozami by wyłapać ich rozmowę.
- … z dwie dłonie panie.- mruczał chrapliwie starszy z zarośniętych “zbójów”. - Największe warchoły jakie siedzą w okolicy.
Magnatka zatrzymała się niby podziwiając jednego z koni i nasłuchując.
- Gdzie ich zebrał?- zapytał pan Michał.
- Ni wiem panie… nie usłyszałem… a tropić konnych na piechotę, ciężko.- odpowiadał zbój.
Pierwsze co przyszło Basi do głowy to ryzyko, o którym opowiedziała jej Cosette. Ryzyko że Stadniccy będą chcieli ją porwać. Stojąc nadal w miejscu zerknęła na Agatę.
A ta przytuliła się do Basieńki od tyłu, by lepiej przysłuchiwać się rozmowie. Dociskała swoje ciało do niej z ekscytacją na twarzy. Ją ta wizja zbójów na drodze nie przerażała.
- Ile sług?- zapytał pan Michał.
- Będzie z tuzin. Tylem widział. Hajducy… o swe prawa z nimi chce cię upominać.- wyjaśnił zbój.
- Jakie tam prawa. Dziewkę porwać chce i siłą do łoża zaciągnąć, a potem przed ołtarz. Albo na odwrót. Lepiej małżeństwem wszystko zagarnąć, nić kruczkami prawnymi jeden zamek.- burknął Michał.
- Przecze szone jusz ma.- odezwał się Evan.
- Protestancko poślubioną. Jak wiarę zmieni, to ślub nieważny będzie.- sarknął gniewnie Michał.- Paryż wart jest mszy.
- Co?- spytał najemnik.
- Nieważne.- mruknął Michał.
- Chodźmy. - Basia mruknęła cicho i spróbowała się oswobodzić z ramion Agaty.
- Już?- Agata była ciekawa co panowie szlachta mówią. Niemniej uwolniła Barbarę ze swoim objęć i podążając za magnatką szeptała.- Może powinnyśmy szabel dla nas zażądać, albo łuków, albo pistoletów.
- To na mnie polują… - Basia zamyśliła się i rozejrzała za jakąś służącą.
- Dyć nie trza się gwałtownika bać, ino im nos utrzeć… albo obciąć.- odparła bojowo Agata, gdy Basia dostrzegła jakąś młodą służkę zanoszącą skrzynię z jej strojami do karczmy.
Magnatka podeszła do niej.
- Gdy to zaniesiesz udaj się do Pana Michała i Lanoire i poproś ich do mojego pokoju. - Starała się zwrócić do dziewczyny tonem nie znoszącym sprzeciwu, takim jaki często słyszała u Francuzki. Dopiero gdy służka odeszła zwróciła się do Agaty. - Nie wątpię że posiadasz talenta, które umożliwią ci walkę, ja jednak nie, a zależy mi głównie na tym by ani tobi, ani nikomu w mym orszaku nie stała się krzywda.
- Tak pani.- odparła pospiesznie służka, a Agata westchnęła ciężko, acz kiwnęła głową posłusznie.
- Chcesz mi towarzyszyć czy udasz się znów oglądać konie i stajennych? - Basia zerknęła na swą dwórkę. Chciała się zaszyć w ciszy swojego pokoju.
- A w czym mam ci towarzyszyć waćpani?- zapytała z zaciekawioną miną Agata.
- Ja udaję się do swego pokoju odpocząć po podróży, zapewne zjeść nieco i zaczekać na Michała i Lanoire. - Basia zerknęła na karczmę z powątpiewaniem. Tym razem nie będzie miała zapewne ogrodu do spacerów.
- Nie jestem aż tak głodna.- stwierdziła Agata w zamyśleniu.- Niemniej jeśli waćpani zależy na moim towarzystwie przy posiłku?
- Chciałabym byś w spokoju nauczyła się zasad zachowania przy stole. - Basia wzruszyła ramionami i ruszyła w kierunku karczmy. Czy jej zależało? Miała Ewę, Lanoire… pewnie nawet Michał skorzystałby z okazji, by spędzić z nią jeszcze jedną noc. Dzika Agata mogła robić to na co miała ochotę.
- Dobrze. Niech tak będzie.- mruknęła Agata podążając za szlachcianką z miną skazańca podążającego na szafot. Nauka manier niespecjalnie ją kusiła, ale była tutaj po to by stać się wielką damą.
Magnatka poprosiła służbę w karczmie by wskazano jej pokój i przyniesiono posiłek dla dwóch osób.
Izdebka była mała, acz postarano się by wygodna była. Łoże miało świeży siennik. Do topornie zbitego stolika dostawione lepsze krzesła. Niewiele światła wpadało, przez stare świetliki, oszklone zapewne niedawno. Była to bardziej chłopska izba niż szlachecka komnata.
- Ciasno tu…- mruknęła Agata gdy usiadły, a ich stopy i łydki ocierały się o siebie. Nie miały zresztą innej możliwości. Malutki stolik ledwie oddzielał dwie niewiasty od siebie.
- Ale sucho i jest tu jedzenie. - Basia z całych sił starała się by i tym razem nie wykorzystać sytuacji, choć nogi dziewczyny kusiły. - Niebawem będziemy w zamku.
- Ponoć duży i na szczycie góry zbudowany. Widoki z niego muszą być piękne. Ale dojście do niego… dobrze że kolaską jedziemy.- odparła z figlarnym uśmiechem dwórka nieświadoma myśli swojej pani. A może i świadoma?
- Cóż… miało to być miejsce, w którym ród się krył.. niewskazane by było, by był łatwo dostępny. - Basia oparła się łokciami o stół i zaplotła palce dłoni by oprzeć na nich podbródek. Miała nadzieję, że niebawem ktoś przyniesie posiłek… a przede wszystkim wino do niego.
- I pewnie też ciasny będzie.- zażartowała Agata ocierając się kostką o łydkę Basi. Tym razem na pewno z premedytacją! No cóż… dziewczyna pamiętała nauki jakie jej magnatka udzieliła ostatnio. Zanim jednak szlachcianka zdołała odpowiedzieć jakoś na tę napaść, zjawiła się służka z posiłkiem i winem do niego. Posiłek był miejscowy, więc nic wyrafinowanego. Ale wino już doskonałe, bo przywiezione tutaj z Krakowa.
- Myśli waćpani, że będzie tam na co polować?- zapytała Agata, odpuszczając sobie figle na łydce Basi, bo posiłek i wino przyciągnęły jej uwagę.
- Jak nie przy samym zamku to w jednym z dworków. - Basia westchnęła ciężko i nałożyła sobie nieco jedzenia, starając się ignorować dotyk drugiej kobiety. - W moich rodzinnych stronach wiele było zwierzyny.
- U tatki też jest jej sporo. Całe dnie spędzałam na łowach.- odparła Agata na szczęście zbyt zajęta jedzeniem, by prowokować jasnowłosą swoimi figlami.
- Wyprostuj się… nieś jedzenie na sztućcu do ust, a nie zanurzaj twarz w talerzu. - Basia skorygowała postawę dziewczyny i sama zabrała się za jedzenie. - Nie chcę ci bronić udziału w polowaniach, ale chciałabym byś zachowywała się podczas ich stosownie.
- A jakież to jest te stosowne zachowanie na polowaniach? - zapytała Agata niechętnie prostując sylwetkę i naśladując Basię.
- By jechać w odpowiednim dla swego statusu miejscu, by zaczekać nim wyżsi rangą oddadzą pierwsi strzał. - Magnatka upiła nieco wina, dziękując teraz Cosette za to iż zapewniła im zapasy. - Siedzieć w siodle jak dama i zwracać się do pozostałych członków polowania z odpowiednią kurtuazją.
- I to jest… wedle waćpanny zabawa na polowaniu? - zapytała z ironicznym uśmiechem Agata i dodała z entuzjazmem.- Ja bym waćpani pokazała jak się bawić… na polowaniu.
Jej stopa przypadkowo musnęła łydkę Basi po całej długości.
- Nie zabawa lecz udział w polowaniu. - Magnatka cofnęła nogę, ukrywając ją w połach sukni. - Widziałam bardziej plebejskie łowy, jednak to nie tego mam cię uczyć.
- Są więc jakieś zabawy… dla bogaczy, czy wszystko to sztywna postawa i sztuczne uśmiechy jak u matki?- zapytała Agata sama upijając nieco wina.
- Sarmaci bawią się chętniej i huczniej niżeli chłopi. Ważnym pytaniem jest kim ty chcesz być podczas tych zabaw. - Basia oderwała wzrok od jedzenia spoglądając na swoją dwórkę. - Dziewką, taką jak inne służącą.. łatwą do zdobycia i posiądnięcia, czy damą, o której względy trzeba zabiegać. Niestety by osiągnąć to drugie potrzebna jest i sztywna postawa i sztuczne uśmiechy.
- Och… o takich zabawach mówimy?- upiła nieco wina Agata i nachyliła się ku Basi z łobuzerskim uśmiechem.- To zależy jak gładki na liczku będzie ów kawaler, nieprawdaż? Są tacy na widok których kiecka sama się podwija.
- Miałaś nieco do czynienia ze swą matką. Całe życie dworskie sprowadzić można do gry kto kogo uwiedzie i jakie będzie miał z tego korzyści. - Basia westchnęła ciężko. - A to że kawaler jest gładki… obawiam się, że nie jest naistotniejszą z jego cech.
- Jak brzydki to niech się stara. Czy to upominkami, czy w inny sposób. Nie jestem głupią gąską.- odparła dumnie Agata.- Matka nie miała czasu trzymać mnie krótko przy sobie, więc widziałam to i owo.
- Nie jesteś, ale swoim sposobem wypowiedzi i zachowaniem pokazujesz jakbyś była. - Basia skupiła się ponownie na posiłku. Musiała przyznać, że podobała się i pewność siebie Agaty i nawet ten jej nieco dziecinny sposób zachowywania się. Jednak dwórka nie musiała o tym wiedzieć.
- No dobrze… mogę… nieco się naginać pod twój przykład w towarzystwie. Ale… czy ciebie nie kusi… swoboda? Gdy nie ma nikogo wokół? Pognać boso po rosie w letni poranek, zanurzyć się nago w jeziorze? - zapytała z uśmiechem Agata popijając wino.- Zedrzeć z siebie ten gorset?
Magnatka zaśmiała się.
- Biegałam już boso i zanurzałam się nago w jeziorze. - Uśmiechnęła się do dziewczyny ciepło. - Boso gdy zabrakło pieniędzy na buty, a nago gdy trzeba było pranie zrobić. Uwierz mi wolę gorset i balię pełną ciepłej wody.
- Oj myślę, że przekonałabym cię jeszcze do zimnej wody w jeziorze.- wymruczała Agata wypijając nieco wina.- Nie jesteś znów tak bardzo starsza ode mnie. Po kąpieli byśmy się przytuliły i byś się szybciej ogrzała.
- Odniosła wrażenie, że nie miłe jest ci tulenie się do mnie. - Basia parsknęła. - Wierzę jednak że masz atrybuty, by takie zabawy zaoferować dowolnemu mężczyźnie.
-Nie całowałabym cię w powozie… - odparła wystawiając język Agata.- Gdyby nie było to miłe, a co do tulenia… takiego…- zaczerwieniła się wpatrując w stół.-... to… akurat z młodzikiem się już tuliłem. Z niewiastą. Nie.
- Twoja matka wie? Wiesz jak istotnym jest by to przy zamążpójściu… - Basia westchnęła. - Nieistotne.
- Nie… Ona nie wie.- odparła cicho Agata zawstydzona.- Nic to jednak. Tak biedaka zbałamucę w noc poślubną, że nie zauważy. Wystarczy się na takiego rzucić i całować i pieścić aż do utraty tchu.
Odparła zerkając na dekolt sukni Basi.- Z niewiastą chyba podobnie, co?
- Jak wiesz już kobiety nie posiadają pewnych atrybutów.. więc podobnie ale nie do końca. - Basia spróbowała uśmiechem zakryć własną niepewność. Bo jak było z innymi mężczyznami? Jak było z innymi kobietami. Nie była Cosette z jej bagażem doświadczeń.
- Wiem jak przyjemność sobie sprawić.- Agata wstała od stolika i podeszła do drzwi. Sprawdziła czy nikogo nie ma korytarzu.- Więc to tylko pewnie… trzeba na innym ciele poczynić to samo. A i waćpani była gorliwa w kolasce do spróbowania. Tu jesteśmy same.
- Owszem, lecz niebawem powinni się pojawić Lanoire i Pan Michał. - Basia nie ruszyła się od stolika, choć kusiło ją potwornie sprawdzić jak to by było znaleźć się w ramionach Agaty.
- No… tak… -speszyła się Agata słysząc jej słowa. Podeszła do siedzącej kobiety od tyłu, kucnęła. Bezczelnie chwyciła ją za biust ściskając mocno krągłości ukryte pod gorsetem.
- Lubiłam jak mnie tak obłapiał. Przyjemne to dla waćpani?- zapytała ściskając mocniej i muskając ustami szyję magnatki.
- Tak. Choć wolę gdy nie ociera mnie materiał sukni. - Basia z trudem panowała nad głosem. Oparła dłonie o stół poddając się dotykowi dwórki.
- Wyswobodzę je…- mruczała Agata całując szyję jasnowłosej.- Acz nie teraz. Jestem też ciekawa czy są tak miękkie i miłe w dotyku jak moje.
- Jeśli zasłużysz. - Magnatka odchyliła głowę do tyłu opierając ją o ramię dwórki.
- Jeśli zasłużę?- zamruczała Agata i pocałowała kącik ust Basi. - Zobaczymy czy…-
Nie dokończyła. Oboje usłyszały coraz głośniejsze kroki. Kto się zbliżał do izdebki Basi i Agata pospiesznie puściła kochankę wstając i nerwowo poprawiając suknię.
Magnatka odetchnęła. Czuła rumieniec zaczynający palić jej policzki. Jak długo była w stanie grać? Kiedy nie miałaby już sił się opierać? Powoli poprawiła gorset nie podnosząc się od stołu.
Tymczasem do jej izdebki weszli oboje. I pan Michał i ochmistrzyni. Stary szlachcic pokłonił się młodej wdowie i rzekł.
- Wzywałaś nas pani.
Magnatka podniosła się z krzesła i zwróciła do swojej dwórki.
- Zostaw nas Agato. - Zaczekała aż dziewczyna opuści pokój i dopiero wtedy odezwała się do Michała i Cosette. - Czyi hajducy zbierają się w lasach?
Cosette była wyraźnie zdziwiona słowami Basi i spojrzała zaskoczona na pana Michała. Stary szlachcic zaś zasępił się wpatrując w twarz jasnowłosej dziewczyny. - Nikogo ważnego waćpani.
- Jeśli dobrze usłyszałam. Mężczyzny, który planuje porwać i siłą zmusić jedną z obecnych w orszaku kobiet do zamążpójścia. - Magnatka westchnęła i opadła ciężko na krzesło. - Czemu mam obawę, że chodzi o Stadnickiego i moją osobę?
- Waćpani nic nie grozi.- odparł stanowczo pan Michał.- Żmigrodzcy to za wysokie progi dla Stadnickich. Nieważne ile gołoty zaciągnie pod swoje sztandary. Szaraczki z szabliskami na rapciach jego to za mało, by poradzić sobie z ludźmi oddanymi po twoje rozkazy.
Choć właściwie powinien rzec, iż pod jego rozkazami byli.
- Nie chcę by ktokolwiek niepotrzebnie przeze mnie ginął. - Basia posmutniała i zacisnęła dłonie w pięści tak, że pobielały jej knykcie.
- To da się waćpani porwać, do małżeństwa przymusić i dać się zamknąć w jakimś dworku niczym pustelniczkę?- zapytał retorycznie pan Michał.
- Wolałabym nie jednak… może mogłabym się przemknąć konno? - Basia spojrzała niepewnie na swoją ochmistrzynię i opiekuna.
- Nie dość że naraziłabyś na niepotrzebne niebezpieczeństwo, to jeszcze nikogo byś nie uchroniła, bo Stadnicki i tak by zaatakował nasz orszak licząc, że ty w przebywasz w nim.- podsumował jej plan stary szlachcic.
Basia westchnęła ciężko i przytaknęła.
- Czy ci ludzie powiedzieli ilu zebrał? Kto to w ogóle był?
- Zembrowski Maciej. Infamis skazany za morderstwo szlachcica. Szabla do wynajęcia, dla każdego kto ma pieniądze i nie ma skrupułów. Nawet potomki Diabła wiedzą że nie mogą na dziedziczkę Żmigrodzką ruszyć z otwartą przyłbicą, toteż… tego gada opłacili.- wyjaśnił Michał.- Dużo luda zebrał, ale nie dość by nas pokonać.
- Zdaję się na twą ocenę. Agata… podobno szablą i pistoletem włada. - Basia zawahała się. - Może by było bezpieczniej by była uzbrojona.
- Może… gdyby chłopi z widłami byli, ale przeciw szlachcicom lepiej nie wypuszczać z kolasy uzbrojoną w szabelkę. Acz pistolety możemy jej dać.- ocenił po namyśle Michał wodząc dłonią po brodzie.
- Mam nadzieję, że żadnej z nas nie przyjdzie opuścić kolasy. - Basia przyglądała się uważnie Michałowi. Chwile wędrowała wzrokiem po jego ustach. - Proszę.. nie ukrywaj takich rzeczy przede mną.
- Nie ma co kłopotać twojej ślicznej główki takimi detalami. Zbóje na traktach to nie nowina. Zawsze na takich trafić możemy.- odparł szlachcic z uśmiechem.
- Jednak większość z nich jedynie nas obrabuje… chyba że potraktujemy mnie jak przedmiot, który także można ukraść, wtedy rzeczywiście nie ma co mnie kłopotać. - basia zirytowała się lekko. Chciała wiedzieć o takich rzeczach. Chciała móc sama zadbać o swe bezpieczeństwo i chyba w jej głowie rodził się plan jak to zrealizować. Muszą tylko dotrzeć do zamku.
- Nie. Wszyscy ci głupcy zginą jeśli spróbują choć tknąć waćpani.- odparł spokojnie pan Michał.
- Chcę jednak wiedzieć gdy jest takie ryzyko, dobrze? - Basia skupiła swoje spojrzenie na oczach mężczyzny.
- Zgodnie z życzeniem waćpani.- odparł uprzejmie szlachcic kłaniając się dziewczynie. Przez co jego oczy umknęły spojrzeniu Basi.- Czy to wszystko, czego pragniesz?
- Tak. Dziękuję, że znaleźliście dla mnie czas. - Magnatka opuściła głowę.
Szlachcic ponownie się skłonił i opuścił komnatę. Cosette jednak została i przyglądała się Basi w milczeniu.
- Co cię martwi?- spytała wprost.
- Stadnicki. To że nie mam żadnego wpływu na swoje bezpieczeństwo. - Magnatka podniosła wzrok i spróbowała się uśmiechnąć.
- Taki jest los niewiasty w tych ciężkich czasach.- westchnęła ironicznie Cosette.- Musi polegać na silnych mężczyznach dookoła siebie. Albo na swojej urodzie. -
Spojrzała za siebie dodając.- Jestem pewna, że Michał wciąż myśli o spędzonej z tobą nocy.
- Ja też o niej myślę. - Basia westchnęła. - To coś zupełnie innego znaleźć się w męskich ramionach.
- Z pewnością. Nie odszedł jeszcze daleko, więc…- zażartowała Cosette splatając swoje ramiona razem. Po czym dodała poważniej.- Jesteś teraz magnatką Basiu. Wokół ciebie zawsze będą ludzie którzy gotowi będą zginąć w twojej obroni, jak i ludzie chcący zdobyć twój majątek. Takie jest brzemię bogactwa.
- Ale czy nie uważasz, że jeśli będę uprzedzona, będę mogła choćby zachowywać się ostrożniej? Szczególnie w takiej sytuacji? - Basia sięgnęła po kielich z winem i upiła odrobinę. Nie mam doświadczenia to wszystko jest dla mnie tak nowe… nie łudzę się jednak, że nagle stałam się wojownikiem i zacznę walczyć w swej obronie.
-Bandyci na drodze nie są żadnym zagrożeniem dla ciebie. To węży na dworach magnackich i dworze królewskim powinnaś się wystrzegać. Nie szablą winnaś nauczyć się walczyć, a językiem.- stwierdziła Cosette i wzruszając ramionami dodała.- A z Agatką… czyżbyś przegrywała? Niełatwa to klacz do okiełznania, nieprawdaż?
- Ma jednak odrobinę rozsądku i się do niego odwołuję oraz… chyba chce mi zaufać. - Magnatka dopiła zawartość kielicha. - Naprawde Cosette nie chcę walczyć z rabusiami, ale nie wierzę, że niemożliwym jest dla mnie zachowywać się ostrożniej lub… opłacić wieśniaków, by nie ruszyli z przeciwnikiem.
- Za bardzo się tym przejmujesz i zupełnie niepotrzebnie.- stwierdziła Francuzka czule.
- Jedyne co mi zagrażało do tej pory to śmierć z głodu lub zamarznięcia. - Basia westchnęła. - Nie jestem nawykła do tego, że ktoś może chcieć mnie zaatakować.
- Ale już chyba nawykłaś do tego, że ktoś chce cię zdobyć. Agata nie jest nieśmiałym dziewczątkiem.- odparła ochmistrzyni podchodząc do siedzącej szlachcianki.
- Mniej śmiałym niż ty. No i dużo mniej doświadczonym. - Wzrok magnatki przesunął się po ciele ochmistrzyni.
- Doprawdy?- zapytała kobieta siadając na stoliku.- Byłaś zarumieniona gdy wchodziliśmy, a i Agatka też. Czyżbyśmy w czymś przeszkodzili?
- Agata sprawdzała czy spodoba mi się w sposób w jaki mężczyźni obłapiali jej piersi. - Basia oparła głowę o kolana Cosette. - Było przyjemne. - Dodała dużo ciszej.
- Z pewnością to powtórzy, gdy będzie miała okazję.- odparła jej kochanka głaszcząc dłonią jasne pukle.- Chwyci za nie mocno… ściskać będzie… całować.
Magnatka poczuła jak zaczyna się jej robi przyjemnie ciepło.
- Ja… nie wiem czy.. się oprę. - Westchnęła ciężko chowając głowę w połach sukni Cosette.
- Och… doprawdy? Czemu mnie to nie dziwi?- zachichotała Cosette nadal głaszcząc włosy Basi. - Mam wezwać Ewkę, by cię wymasowała?
Szlachcianka chciała spytać ochmistrzynię czy ona nie chciałaby tego zrobić, ale ugryzła się w język. Gdyby Cosette miała na nią ochotę po prostu wykonałaby krok, a ona… cóż chyba przyjdzie się jej pogodzić z faktem, że jest tylko jedną z kochanków.
- Tak. - Wyszeptała. - Niech ktoś przygotuje kąpiel.
- Dobrze moja pani. I… nie mogę się doczekać wieczoru.- wymruczała Cosette przypominając o ich planach na noc.
- Ja również. - Basia cofnęła się uwalniając ochmistrzynię i uśmiechnęła się do kobiety. - Dzięki tobie nie mam czasu się martwić.
- Oui…- Cosette wstała i poprawiła suknię.- W zamku będę miała więcej czasu na spełnianie twoich kaprysów. Lub ty… moich.
Odparła uśmiechając się lubieżnie i zerkając na Basię. Następnie ruszyła do wyjścia z jej małej komnatki.
Basia odprowadziła ją wzrokiem, starając się dojrzeć pod połami sukni kołyszące się biodra ochmistrzyni. Cosette naprawde potrawiła sprawić, że troski uciekały gdzieś w kąt.

Minęło kilka chwil, nim dwie miejscowe chłopki wtargały do izdebki balię i zaczęły wypełniać ją gorącą wodą. Wkrótce też zjawiła się Ewa z włosami znów splecionymi w dwa warkoczyki. Zarumieniona na widok Basi dygnęła pospiesznie i zaczęła rozkładać ręczniki oraz mydło na stoliku.
- Pomóc mi. - Basia obróciła się na krześle tyłem do służącej by ułatwić jej rozplecienie własnych włosów. Ewka zabrała się za rozplatanie włosów Basi, podczas gdy chłopki wypełniały jej balię. Słyszała za sobą ich chichot i ciche rozmowy. Oj wpadł im Evan w oko i szeptały o tym, co by mu dały odsłonić na sianie w stajni. Tymczasem palce Ewy pieszczotliwie zajęły się puklami Basieńki.
Rozumiała dziewczyny i jej Evan wpadł w oko, choć myślenie o nim w sposób bardziej… romantyczny… byłoby dziwne po tym jak zobaczyła go z Cosette. Sama odchyliła nieco głowę do tyłu i uśmiechnęła się do Ewy. Ta odpowiedziała nieśmiałym uśmiechem i czerwonym rumieńcem na policzkach. Jej palce zsunęły się z włosów na szyję Basi pieszcząc ją dotykiem. Magnatka przymknęła oczy i rozchyliła delikatnie usta czując na sobie dłonie służącej. Nasłuchiwała czy chłopki już skończyły.
Jeszcze chwilę plotkowały, po czym wyszły i zamknęły za sobą drzwi. Basia została sam na sam ze swoją rudowłosą służką, zajmującą się pieszczotą jej szyi i muskającą palcami usta.
Basia ucałowała jeden z palców Ewy i odezwała się cicho.
- Rozbierz mnie. - Otworzyła oczy by przyjrzeć się służącej.
- Tak pani.- odparła czerwona na twarzy służka i drżącymi palcami sięgnęła do wiązań sukni pospiesznie je rozplątując. Jej oddech wyraźnie przyspieszał, gdy luzowała tasiemki sukni Basi.
- Będzie ci wygodniej masować mnie będąc ze mną w balii czy stojąc obok? - Basia wzięła głębszy wdech gdy Ewa uwolniła jej piersi z okowów gorsetu.
- Gdy waćpani na łożu leży.- wydukała Ewa, której palce wodziły delikatnie i czule po krągłościach Basi. Szlachcianka jednak… łatwo sobie mogła wyobrazić inne palce, namiętnie ściskające jej biust. Dłonie Agaty… albo męskie dłonie.
- Wobec tego pomóż mi się wymyć i z przyjemnością oddam się w twe ręce na łożu. - Basia uśmiechnęła się do służki. Czuła jak jej ciało zadrżało na samą myśl o tym, że ktoś mógłby je brutalnie docisnąć do ściany. Musiała zwalczyć u siebie ten odruch, bo toż czy za siłą może kryć się coś ponad namiętność ? Bo była niemal pewna, że nie tylko na namiętności jej w życiu zależy.
- Zrobię co panienka sobie zażyczy. -szepnęła żarliwie Ewa pomagając jasnowłose zsunąć z siebie resztę garderoby. Jej palce z uwielbieniem wodziły po skórze jej pleców, ud i pupy.
- Wobec tego wymyj mnie dokładnie. - Magnatka powoli ruszyła w stronę balii chcąc się w niej zanurzyć.
Gdy tam weszła, dłonie Ewki zanurzyły się w balii namydlając jej ramiona i od razu schodząc na piersi, by silnymi ruchami je myć i pieścić. Cofnęły się jednak szybko na ramiona, gdy do izdebki wtargnęła Agata i rzekła pospiesznie. - Cosette kazała ci powiedzieć, że miejscowy szlachcic zajechał wraz z synem przed karczmę.
- Po kąpieli z przyjemnością się z nim spotkam. - Basia jedynie zerknęła na Agatę. Było jej dobrze w balii pod opieką Ewy. - Czy mogłabyś na przyszłość zapukać?
- Czy powinnam? Nie jest tak, żem nie widziała niewiasty w balii.- odparła z łobuzerskim uśmiechem Agata spojrzeniem wodząc bezczelnie po nagim ciele magnatki prężącej się pod dotykiem Ewy.
- Nie wątpię, jednak mogłabym spędzać czas inaczej niż w kąpieli, a korytarzem mógłby przechodzić ktoś kto nie chciałabym by oglądał mnie nago. - Basia odgarnęła włosy eksponując przed Agatą swoje ciało w pełnej okazałości. - Przekaż Cosette, że niebawem się pojawię.
- Dobrze.- odparła z uśmiechem dwórka wodząc wzrokiem po całym ciele szlachcianki. Dygnęła odruchowo i wyszła z izdebki.
Basia uśmiechnęła się do Ewy.
- Kontynuujemy? - Wyszeptała i pochyliła się całując czoło służącej.
- Tak pani.- mruknęła wstydliwie służka i zabrała się za dalsze mycie ciała, skupiając się na biuście, a potem schodząc na brzuch Basi. Magnatka nie powstrzymywała cichych jęków wyrywających się przy każdym dotyku z jej ust. Wpatrywała się w Ewę rozpalonym wzrokiem szybko łapiąc oddech przez delikatnie rozwarte usta.
Służka palcami zeszła między uda Basi i tam ten masaż zrobił się intymny. Ewka z oddaniem pieściła palcami kwiat kobiecości swojej pani, a potem nieśmiało zaczęła całować jej szyi. Oddech służki był gorący, a pocałunki delikatne.
Basia musiała oprzeć się o ramiona Ewy nie chcąc upaść w bali. Powoli ujęła w dłonie twarz służącej i pocałowała ją namiętnie. Jej rudowłosa kochanka drżała pod pocałunkiem, nieśmiało muskając języczkiem wargi Basi, a palcami sięgając w głąb kwiatu jasnowłosej i poruszając nimi leniwie. Magnatka z całych sił starała się nie przywrzeć ciałem do Ewy nie chcąc zmoczyć jej sukni. Docisnęła mocniej usta służącej do swoich dochodząc w jej ramionach.
Ewka jeszcze przez chwilę pieściła delikatnym zakątek jej pani, a potem zabrała się obmywanie jej zgrabnych nóg. Skupiona na swoim zadaniu, jedynie rumieńcem i pospiesznym oddechem pokazując buzujące w niej emocje i pragnienia.
- Obawiam się, że masaż znów będzie musiał poczekać skoro mam gości. - Wyszeptała Basia przyglądając się rudej dziewczynie.
- Ja tylko spełniam polecenia.- odparła cichutko i nieśmiało służka nie mając śmiałości by spojrzeć szlachciance prosto w twarz.
- A co byś zrobiła, gdybym poprosiła byś zrobiła to na co masz ochotę? - Basia wyszła z bali pozwalając Ewie się wytrzeć.
- Nie śmiem… odpowiedzieć na to pytanie.- wydusiła z siebie służka wkładając w wycieranie ciała Basi dużo energii.
- Nie musisz. Na pewno kiedyś cię o to poproszę i wtedy się przekonam, czyż nie? - Magnatka ponownie pocałowała służącą, teraz jednak tylko na chwilę.
- Tak pani.- pisnęła cichutko zawstydzona służka.
- Pomóż mi założyć tą czarną suknię obszytą perłami. - Basia wskazała na jedna z przyniesionych skrzyń do której jak zapamiętała odłożono naszykowane przez Cosette stroje żałobne.
- Tak… już się za to biorę.- pochylona Ewka zabrała się za przeszukiwanie skrzyni, by wyjąć ów strój.
Magnatka przyglądała się dziewczynie i jej wypiętej pupie.
- Jak dotarłaś na zamek?
- Mieszkałam w Krakowie. Byłam córką krawca… ale nie był on członkiem gildii. I… został za to ukarany, a ja… znalazłam się na ulicy. I tam pani Lanoire mnie znalazła i przygarnęła i… zajęła się mną.- wydukała cicho Ewka.
- A gdzie nauczyłaś się masować? - Basia podeszła nago do stolika i nalała sobie nieco wina.
- Pani Lanoire mnie nauczyła.- wymruczała wstydliwie Ewka już wyjąwszy suknię ze skrzyni. Zabrała się teraz za szukanie bielizny i innych części garderoby odpowiednich do niej.
- Bardzo się cieszę, że cię przygarnęła. Będę jej musiała podziękować. - Magnatka upiła nieco wina. Lanoire okazywała się być na swój nietypowy sposób bardzo dobrą osobą.
- Nie trzeba chyba. Jestem tylko służką.- odparła Ewka, by delikatne giezło założyć na jej ciało.
- Ale za to bardzo mi miłą. - Basia uśmiechnęła się do niej ciepło.
- Dzię.. dź… dziękuję za te słowa.- szepnęła rudowłosa wstydliwie ubierając swoją panią.
- Upnij włosy w siateczkę, dobrze? - Magnatka przymknęła oczy odpoczywając.
- Postaram się pani.- mruknęła cicho służka zabierając się za to zadanie. Jej palce pieszczotliwie wodziły po głowie szlachcianki.
Basia uśmiechnęła się. Będzie musiała poprosić Cosette by uczyniła Ewę jej garderobianą. Najwyżej dziewczyne się doszkoli. W końcu Ewka skończyła ubierać Basię i mruknęła cicho.
- Gotowe.- uśmiechnęła się promiennie przyglądając się swojemu dziełu.
- Wspaniale. - Magnatka obróciła się do służki i ucałowała ją jeszcze raz w usta. - Niech ktoś posprząta po kąpieli, dobrze?
- Tak pani. - rzekła Ewka dygając.
Basia opuściła komnatę i ruszyła na poszukiwanie Cosette i ich gości.
 
Aiko jest offline