Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2019, 08:25   #64
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Adam bez zastanowienia objął Cynthię i razem z nią przeskoczył mur okalający cmentarz. Rzeczywiście był wyjątkowo blisko przystanku. Gdy znów wylądowali bezpiecznie na ziemi to postawił zszokowaną wampirzycę i pociągnął ją za sobą w stronę autobusu.

Lew natomiast obrócił się jak idiota na pięcie i ruszył w kierunku przystanku, nieco przy tym przyspieszając. Dla kogoś postronnego jego ciągłe zrywy i zmiany tempa, jak i kierunku biegu musiały wyglądać albo komicznie, albo debilnie.

Jeszcze nim ostatni spokrewnieni wsiedli do autobusu, pierwsze policyjne samochody zaparkowały na ulicy obok, nikt jednak nie pofatygował się zatrzymać laz’a.

“Pani kierowca” rzuciła spojrzenie na swoich nowych pasażerów.
- Pies bez kagańca, nikt nie ma biletu, normalnie “anarchiści”... - zaśmiała się. - macie wyjebane na prawo co nie?

Gangrel wzruszył ramionami i kucnął by poklepać Cienia po boku. Pies zamerdał ogonem i polizał w odpowiedzi dłoń wampira.
- Do pewnego stopnia. Jest pewne minimum poniżej którego brak prawa zaczyna bardziej zawadzać niż pomagać. - wampir podniósł się - Lew. A ty to?
- Możesz mi mówić Mysza, zwierzaku… możesz też krzyczeć -
powiedziała kobieta po czym wystawiła wulgarnie długi język, który był cały ciemnoniebieski. Lew poczuł z ust kierowcy silną woń jagód. Zapewne smak gumy którą żuła.
Nosferatu rozejrzał się spod kaptura po pozostałych zebranych w nocnym autobusie. Nie było nikogo poza nimi... Puścił Cynthię. Dziwnie wyglądali razem. Ona pełna elegancji, nawet z butami niesionymi w rękach. On w obszarpanych ciuchach, kojarzących się z bezdomnym dresiarzem.

Nosferatu przeszedł bliżej prowadzącej pojazd.
- Myszka - zaczął swoim niskim głosem, - weź mi kurwa wyjaśnij o co w tym wszystkim biega.
- Chujowa przejażdżka, nie ma już jak wysiąść... Teraz można już tylko jechać na końcowy… -
Myszka uśmiechnęła się do Adama szeroko tak, że jej plastikowe kły aż się przekrzywiły. Adam zdał sobie sprawę, że od bardzo dawna nikt nie patrzył się na niego w tak beztroski sposób jak kierowca autobusu. Nawet inni spokrewnieni odczuwali pewien dyskomfort śledząc fizjonomię Nosferatu. Ale nie Mysza.

Nosferatu przez moment zastanawiał się nad słowami dziewczyny. Jakoś nawet na chwilę nie pomyślał, że może mówić wprost. To była jakaś pokręcona przenośnia. Usiadł w końcu bez słowa na miejscu najbliżej kierowcy i dość blisko drzwi. Pod powiekami nadal miał widok drzewa obwieszonego głowami. Nie ufał tej całej Myszcze ani trochę. Przez moment myślał nawet, że to ona go przetrzymywała dwie noce temu. Ale nie mógł jednoznacznie tego stwierdzić. Tylko to powstrzymało go od próby wyrwania jej rąk i nóg.

Gangrel obserwował tą wymianę zdań z niemałą dozą ciekawości. Musiał przyznać że ta… dziewczyna była zupełnie inna od innych wampirów które znał i ciężko było mu uchwycić jej związek z kobietą którą poznał w kanałach.
- Myszka? Jedyna Mysz którą ja kojarzę to ta wielka i biała. Nie znacie się przypadkiem? - spytał, starając się wybadać teren - No i oczywiście Szczury, ale tych ostatnio w mieście mniej.
- Tego kwiatu jest pół światu -
Myszka machnęła lekceważąco ręką. - skupmy się na “naszych” problemach okej? - autobus jechał dość szybko i bez zatrzymywania się na przystankach na życzenie. Po kilkunastu minutach dojechał na zajezdnię, ale zamiast tam się zatrzymać pojechał kilkaset metrów dalej, na parking obok starego magazynu. Myszka wyłączyła silnik i obróciła się tak by móc spojrzeć na swoich pasażerów.
- Belgradczycy siedzą w swoim “małym pokoiku” i nie kiwną palcem na takie kleszcze jak wy. Narobiło się trochę chlewu, i będzie na was. Już jest na was. Do tego jeszcze trzoda z pochodniami. Słowem, przydałoby się wam, żeby te wszystkie problemy przycichły, to się da załatwić.
Adam wstał. Przechylił lekko głowę. Autobusy były projektowane z myślą o przeciętnych ludziach, a wzrost wampira nieco wykraczał ponad przeciętne wartości. Sam Adam nigdy nie próbował udawać, że pochodzi z dobrej rodziny, czy choćby z dobrej dzielnicy. Stał z rękami w kieszeni i bez zbędnych wstępów zapytał:
- Ile nas to będzie kosztować? I komu będziemy płacić?
- To kosztuje przysługę, każdego z was osobna, bo wszystkim to ratuje dupę. Ja mogę tą przysługę wykorzystać tak jak uważam za stosowne, nawet oddać komuś innemu.

Adam zdjął kaptur i chwilę pogładził się po łysej głowie.
- Wiem, że nie wyglądam, ale nie jestem tak do końca tępy. Domyślałem się, że nie chodzi o gotówkę - potoczył wzrokiem po swoich towarzyszach. W końcu wrócił do Myszki i zapytał:
- Powiedz więcej. Co dokładnie dla nas zrobisz? I czego możemy spodziewać się w zamian?
- Nie lubię wystawiać checków bez wartości na nich. -
zawtórował Adamowi Lew. - Musimy wiedzieć coś więcej.
- Mam dla was “wampira z Belgradu” wszystko się zgadza, sam się przyzna… jeśli przeżyje. Dowody, odciski palców, poszlaki, i takie tam. Pełen pakiet. I co może nawet lepsze: morderstwa się skończą. -
wyjaśniła Mysza po czym kontynuowała, zakładając nogę na nogę i przeciągając się. Mysza była nieprzyjemnie chuda, gdyby nie jej wigor można by po prostu przykleić jej łatkę emo anorektyczki. - dobra, widzę, że nikt wam jeszcze tego nie wytłumaczył: pieniądze są chuja warte, gówno mnie obchodzą, owszem czasem coś tam można z nimi zrobić, rzucić na zanętę choćby, ale widział ktoś, żeby rybacy liczyli się między sobą w haczykach, żyłkach czy kurwa glizdach? Oko za oko, ratuję wam dupę więc wymagam, spłaty dla której tymi dupami zaryzykujecie. Mogę odezwać się jutro, mogę odezwać się za sto lat. Mogę też przekazać wasz dług w tej samej formie innemu, zasady będą te same. To jest nasza waluta, przysługi. Tu nie ma żadnych podpisów, pieczątek, polis. Wiem kto mi co wisi i potrafię ściągnąć, tym się nie martwcie.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline