Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2019, 20:07   #2
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Powrót do jaskiń był, pomimo zdobycznego ekwipunku, lżejszy niż droga do obozowiska Żelaznych Kłów. W tę stronę Phaendarczyków i uwolnionych więźniów przepełniała głównie radość. Zmęczenie i radość, satysfakcja i duma. Uczucia te udzielały się wszystkim i nawet pełen wąpliwości i troski o los rodziców Jace zaraził się optymizmem reszty.
Do jaskiń przynieśli więc dobre nowiny, nowe twarze do wykarmienia, ale także mnóstwo przydatnego sprzętu. Psionik upierał się, żeby zabrać wszystkie prycze, namioty, skrzynie i skrzynki. Nawet nieporęczne dębowe biurko znalazło się w bagażu jaki zabrali ze sobą. Nie wszystko znajdzie swoje pierwotne zastosowanie, ale większość zyska nowe życie pod okiem Phaendarskich rzemieślników.

Gdy wrócili do jaskiń mogli wreszcie pochwalić się jeszcze jednym sukcesem - mogli oddać prawowitym właścicielom część z rzeczy jakie ci zostawili uciekając z płonącego miasteczka.
- Dobrze widzieć choć tę część rzeczy wracającą do prawowitych rąk - odezwał się Tezzeret patrząc na radość mieszkańców jaskiń. Jace przytaknął w zamyśleniu, po czym skinął głową w bok dając sygnał bratu do wycofania się.
- Co tam? - spytał Tez, gdy znaleźli się sami w lesie.
- Znalazłem coś jeszcze. - powiedział psionik wyciągając złoty pierścień z dużym błękitnym topazem.
Obaj przez chwilę wpatrywali się w rodowy sygnet w milczeniu.
- Nie wyczułem, żeby zabrali go z martwego ciała taty, ale aura była dziwna, jakby coś w nim umarło wraz z tym pierścieniem. - powiedział w końcu Jace.
- Karl?
- Albo mama. -
znów milczenie.
- Kto jeszcze o tym wie?
- Kharrick.
- Zamierzasz....
- Jeszcze nie. Yan z Klarą pójdą niedługo na zwiad, nie chcę żeby niepotrzebnie ryzykowali...
- A może nie będą? Nie wiesz tego. Może sobie poradzą lepiej niż przypuszczamy?
- Może masz rację... -
odpowiedział po dłuższej chwili Jace. - Po prostu się o nich martwię. Straciliśmy dom, być może Karla i rodziców...
- Oni to doskonale wiedzą. Są zaradni, leśne życie wymusiło na nich dorosłość w przeciwieństwie do miejskich wygód jakie miałeś ty.
- Przyroda potrafi być brutalna, nie wybacza. Zabij, albo zostaniesz zabity. Czuję porywczość Klary, jej chęć zemsty.
- Dobrze, ale powiemy im zaraz po ich powrocie. -
Jace skinął głową potwierdzająco.
- I przestaniesz ich chronić. - westchnienie i niechętne ponowne skinięcie.
- Dobrze. Czasem zastanawiam się, czy ty na pewno jesteś starszym bratem - Tezzeret uśmiechnął się.
- Co z Marią?
- Pokażę jej i powiem, że żyją. -
Tym razem to Tezzeret skinął głową.
Wrócili do świętujących tak niepostrzeżenie jak wyszli.

* * *

Kolejne dni upłynęły Jace'owi na zagospodarowywaniu zdobytych fantów. Jako bohaterowie Phaendar i zwyciężcy walki w obozie Kłów przysługiwało im pierwszeństwo w szabrze. Psionik nadal brzydził się praktyką, ale prawda była taka, że był to bardzo dobry sprzęt. Sam wziął dla siebie jedynie delikatną opaskę z dziwnego drewna. Magia tego przedmiotu poprawiała skupienie i myśli. Co prawda prawie pokłócił się o nią z wiedźmą, która również upatrzyła sobie przedmiot, ale tym razem chłopak się nie ugiął. Nie pomogło to w ich napiętej relacji i to pomimo tego, że zdawkowo powiedział o sygnecie, toteż chłopak starał się nie wchodzić jej w drogę zajmując się treningami. Patrząc jak inni radzą sobie z mocami odkrytymi przez Jace'a, chłopak zmienił swoje nastawienie do siebie i swojego daru.
Nadal stawiał mur w głowie oddzielając siebie od umysłów innych, jednak starał się widzieć pozytywy i korzystać z nich z radością, jaką czuł Rufus, czy Erasena.

 
psionik jest offline