Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2019, 00:06   #5
Marduc
 
Marduc's Avatar
 
Reputacja: 1 Marduc ma wspaniałą reputacjęMarduc ma wspaniałą reputacjęMarduc ma wspaniałą reputacjęMarduc ma wspaniałą reputacjęMarduc ma wspaniałą reputacjęMarduc ma wspaniałą reputacjęMarduc ma wspaniałą reputacjęMarduc ma wspaniałą reputacjęMarduc ma wspaniałą reputacjęMarduc ma wspaniałą reputacjęMarduc ma wspaniałą reputację


Spotkanie w Pałacu vol. 2

Na dźwięk tłuczonej porcelany bardka gwałtownie obróciła głowę w stronę drzwi.
"Dziewczyno co ty robisz?" skomentowała w myślach zamieszanie, które odprowadzana tabaxi wywołała za ścianami pokoju. Eladrinka westchnęła ciężko, zamykając oczy i rozmasowując skronia, jakby cała ta przykra i żenująca sytuacja wywołała u niej ból głowy.
Postanowiła, że po zakończeniu rozmowy poprosi Wezyra o możliwość widzenia z przyjaciółką i spróbuję przetłumaczyć jej, że przy osobach dużo wyżej postawionych, dla własnego dobra powinna ugryźć się w swój szorstki koci język i okazać trochę pokory. Nawet kiedy jej zdanie jest inne.

- Hmm….porażający pokaz bezczelności - Orryn zasmucony patrzył na wyprowadzaną z komnaty tabaxi po czym uśmiechnął się zagadkowo.
- Ale te Serce Niebios nie jest mi całkiem nieznane. Rzekomo był to artefakt o potężnej, niebiańskiej wręcz mocy, mogącej uzdrowić i przełamać każdą klątwę, co już wiecie. Niektóre legendy są jednak nieco bardziej precyzyjne. Pisze się o leczeniu, bardzo szybkim, w obecności artefaktu. Sam artefakt jest kamieniem szlachetnym wielkości pięści, więc ciężko będzie go przegapić. Szczególnie, że to szafir, więc doskonale odróżnia się spośród innych. Problem z tym artefaktem jest jednak innej natury. Bogowie, lub może inni twórcy tego potężnego przedmiotu skonstruowali w nim pewne zabezpieczenie, aby śmiertelników nie deprawować jego mocą, lub aby nie używać go zbyt często w niecnych celach. Artefakt znika, i przenosi się w jakieś nieznane miejsce, po każdym użyciu jego mocy, co czyni jego poszukiwania nieco trudniejszym, niż się początkowo wydaje

Gnom poprawił okulary na swoim nosie kończąc chwilowo referowanie wezyrowi swoich spostrzeżeń.

- Jest pewien sposób. Choć przyznam się, że musiałbym być na miejscu ostatniego jego użycia. Zawsze zostaje eksploracja Morroc. - Wzruszył ramionami.

- Twoja wiedza na ten temat jest wręcz zadziwiająca, Panie Orrynie. Skąd tyle wiesz o tym artefakcie? - Powiedziała z uznaniem bardka.

- Uczeni spisują wyniki badań, aby takie tragedie jaka przydarzyła się potomkom sułtana nie powtórzyła się nikomu innemu. Oczywiście, o ile ktoś zada sobie nieco trudu aby poczytać co nieco w bibliotece - Odparł dumnie Orryn
- Mam pewien plan, ale będę potrzebować naszej krnąbrnej towarzyszki również, choć martwi mnie jej zdanie na temat klątwy, jednak nie da się ukryć, że w sprawach religijnych może być mi pomocna. Ufam, panie, że kara nie będzie zbyt dotkliwa? - Orryn zapytał grzecznie wezyra.

- Me troski zaczynają zanikać, wiedząc że wesprzesz tę wyprawę swą mądrością Mistrzu Hemanostramusie. Jeśli chodzi o pannę Yasumrae, to musimy rozpatrzyć kilka kwestii takich jak jej dotychczasowa służba, opinia kościoła Bastet oraz jej udział w tej wyprawie. Nie ukrywam, że magia kapłańska może się okazać niezbędna w powodzeniu tej misji. Co do twoich propozycji, to chętnie wysłucham ich szczegółów, lecz wiedz, że mamy już pewien plan, w jaki sposób poznać lokalizację Serca Niebios.

-Będę wdzięczny, jeśli poznam również wasz pomysł w tej kwestii. Im szybciej zaczniemy badania i poszukiwania, tym lepiej. Gnomy są istotami długowiecznymi i mamy czas, ale ludzie….cóż - Orryn zakończył temat wskazując na pośpiech.

- Słusznie prawisz Mistrzu gnomie. Czas nagli. - powiedział tajemniczy mężczyzna, po czym umilkł, uciszony gestem dłoni Wezyra.
- Fortuna wydaje się łaskawym okiem spoglądać na tę misję - rzekł Khusebek - Raz na dwadzieścia lat, w miasteczku Dumatat siedem dni drogi na południe od stolicy, pojawia się jedna z klanu wielkich wieszczek. Pomaga ona znaleźć odpowiedź na jedno zadane pytanie. Tak się składa, że owa data wypada za dwanaście dni.

- Sprawa wydaje się więc prosta i nie ma sensu jej komplikować - odrzekł Orryn - pozostaje znaleźć przewodnika do Dumatat i ufać, że dotrzemy tam akurat na czas, aby spotkać się z wieszczką.

- Miejmy nadzieję, że ta cała wieszczka będzie w stanie nam coś zaoferować ponad wiedzę która dysponuje mistrz Orryn albo ty czcigodny Wezyrze…najwyraźniej niedługo się przekonamy- Wtrącił sceptycznie Rashad, który nie był przekonany do tej historii o wieszczce, większe wrażenie robiła na nim wiedza Orryna.

Farshid siedział wygodnie na jednej z wielkich poduch tak gościnnie ułożonych dla odwiedzających Wezyra trzymając palce splecione w piramidkę. Był tu raz czy drugi z błahych powodów starając się wkraść w łaski koterii Wezyra ale pierwszy raz widział taki wystrój. Petentom zazwyczaj kazano stać. Milczał przez całe spotkanie obserwując uważnie niczym pustynny wąż z głębi swojej norki. Kapłanka zrobiła na nim wrażenie tylko nie potrafił jeszcze odgadnąć jakie. Niewielu miało tak światłe podejście by kwestionować posunięcia tyrana ale większość miała wystarczająco dużo rozumu by nie wygłaszać tych zahaczających o zdradę stanu rewelacji w towarzystwie samego Wezyra. Będzie musiał rozmówić się z kocicą w cztery oczy, mogłaby być cennym sojusznikiem, jeśli jej nie zetną.
Starał się nie wychylać kiedy gnom dawał swój wykład, przez ostatnie lata dość dobrze opanował sztukę udawania znawcy sztuk tajemnych ale mimo imponujących zdolności wiedział bardzo dobrze że nie idzie za nimi równie imponująca wiedza.
Khusebek zwrócił swe oblicze w stronę Farshida i zaczął go analizować tym niekomfortowym spojrzeniem. W pewnym momencie mężczyzna usłyszał w swej głowie napływ myśli dobiegający od Wezyra.

- ”Wiem kim jesteś i z czym jesteś związany. Przed tymi oczami nic się nie ukryje. Bądź jednak spokojny, gdyż nie zdradzę twych tajemnic. Moc którą posiadasz z pewnością będzie dla nas przydatna. O ile oczywiście zechcesz… przepraszam... zechcecie współpracować.”

Mężczyźnie drgnął kącik ust kiedy usłyszał głos w swojej głowie. Zaraz odzyskał opanowanie ale pierwsze wrażenie było więcej niż niepokojące. Wysłuchał co też szara eminencja ma do powiedzenia i skinął nieznacznie głową na znak zgody. Za gestem tym kryło się wiele znaczeń. Tak rozumiem że masz mnie na widelcu. Jak i rozumiem że możemy sobie wzajemnie pomóc.
Cała "konwersacja" przeszła bez echa dla reszty gości pozostając jedynie budującą napięcie pauzą. Pierwsza ciszy nie wytrzymała gadatliwa elfka z dalekich krain.

- Chciałabym poruszyć jeszcze jedną kwestię, szanowny Panie. - Eladrinka zwróciła się w stronę Wezyra.
- Domyślam się, że nasza wyprawa będzie długa. Czy znasz może miejsce w którym moglibyśmy zaopatrzyć się w wierzchowce i przykładowo wóz, abyśmy nie musieli przebywać całej drogi o własnych nogach z zaopatrzeniem na plecach? - Spytała grzecznym tonem.

- O to nie musicie się martwić. Pałac przygotuje odpowiednie zaopatrzenie oraz zwierzęta, niezbędne w podróży przez nasze ziemie. Jeśli jednak potrzebujesz coś konkretnego, to przydzielę ci jednego ze sług pałacowych, aby służył ci radą i swoją wiedzą.

- Dziękuję ci wielce, Panie. Jak zapewne doskonale po mnie widać, nie jestem z tych stron i będę rada móc skorzystać z pomocy jednego z waszych sług. To wszystko co chciałam wiedzieć. Bardka podziękowała skinając z szacunkiem głową.
 

Ostatnio edytowane przez Marduc : 07-07-2019 o 00:39.
Marduc jest offline