Aza podróżowała lekko, bez torb, pakunków i butów na nogach. Owinięta była w za dużą brązową szatę z kapturem wiecznie zarzuconym na głowę. Szatę zdobił złocony pasek obszyty wokół jej krawędzi. Przy gwałtownych powiewach wiatru zawsze łapała kaptur i naciągała go mocniej na głowę, czasem dało się zauważyć bladą cerę i brązowe oczy, czasem czarny bardzo stylowy skórzany pancerz i doczepione do niego gwiaździste noże oraz lekką kuszę.
Gdy Manea podeszła z nią porozmawiać niziołka odruchowo była gotowa zejść jej z drogi, jak większości wyższych od siebie postaci. Gdy ma się zaledwie 70 cm wzrostu mało kto zwraca na ciebie uwagę, a ci co zwrócą spodziewają się bezbronnej ofiary i łatwego zysku. Aza nie miała zamiaru nigdy więcej poczuć się tak przeraźliwie bezradna jak w przeszłości.
Elfka okazała się sympatyczna i żywiołowa czym rozładowała spiętą Azę, która początkowo próbowała zbyć kobietę prostymi odpowiedziami, ale w miarę toczących się rozmów zaczęła sklejać dłuższe odpowiedzi w milszym tonie.
Niziołka zabijała czas zwijając i naprawiając liny oraz żagle, łapała się też za szorowanie pokładu, a ukradkiem rozmawiała ze szczurami i ptactwem rozsypując im okruchy.
Schodząc na ląd nie wiedziała, który obrać kierunek i bez większego namysłu ruszyła za pozostałymi pasażerami. Co rusz rozbawieni mężczyźni i kobiety nadeptywali na jej szaty lub potrącali ją kolanami. Dziewczyna nie miała im tego za złe, spoglądała wysoko na ich porcelanowe twarze, które się uśmiechały, wesoło rozmawiały i śpiewały. Aza w cieniu swojego kaptura także się uśmiechnęła, prawie już zapomniała jak się to robi. Czuła się dziwnie, po części nieswojo, a w drugiej części dziwnie na miejscu.
Gdy pojawił się mężczyzna i rozdawał twarze za darmo Aza podekscytowana darmowym prezentem szybko złapała go w ręce i kciukami zaczęła gładzić twarde zmarszczki na policzkach z dziecięcym zachwytem.
Po chwili szybko nasunęła twarz uszczelniając brzegi kapturem i zachichotała. Była teraz mieszkańcem Lilywhite, była taka sama jak wszyscy wokół.
Z podekscytowania wyrwały ją dopiero słowa Maney, która nie tylko pamiętała jej imię, ale ją najwidoczniej zauważyła. Słysząc jej pytanie wtrąciła również swoje.
- O albo wiesz gdzie jest załoga "Szczęśliwego Łotra" ? Szukam krewnego, który jest całkiem słynny.
Aza ruszyła z resztą podróżników do tawerny rozglądając się za kuzynami ze swojej rasy w celu zdobycia plotek o krewniaku.