Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2019, 17:32   #9
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
"Nie czekają was tu żadne przykre incydenty, tylko zabawa i dobrzy ludzie, którzy chcą miło spędzić czas."
Te słowa Anyabwile'a przez dłuższą chwilę dźwięczały w uszach Darvana. I chociaż tego nie powiedział na głos, to zakinacz za grosz nawet nie wierzył w te słowa. Tam, gdzie alkohol lał się strumieniami, zawsze prędzej czy później nadchodził moment, w którym w głowach miłośników trunków pojęcie "zabawa" nabierała całkiem innego znaczenia, każde rzucone słowo mogło stać się zarzewiem konfliktu zaś dobrzy ludzie (i nieludzie) zaczynali się prać po pyskach czy z byle powodu sięgali po oręż.
Brak wiary nie oznaczał jednak, że Darvan miałby zamiar zaszyć się w swym pokoju i ograniczyć się do wypicia czegoś tam, tudzież wsłuchiwania się w odgłosy zabawy.
Przyjął maskę, lecz jej założenie odłożył na później, chwilowo ograniczając się do wysłuchania tego, co Anyabwile miał do powiedzenia na temat historii Festiwalu.

Jak się okazało, "Baryłka" zaoferowała im nie tyko dobre jadło, ale i możliwość spędzenia tu nocy, dzięki czemu nie musieli nocować pod chmurką... lub na pokładzie "Grzesznika". Tawerna zaoferowała również możliwość udziału w najsłynniejszym (w okolicy) konkursie picia.
Tym jednak Darvan nie był zainteresowany.
- Żartujesz chyba. - Spojrzał z uśmiechem na Maneę. - Pijany mag, władający ogniem, to proszenie się o kłopoty. Pamiętam jak dziś co się stało, gdy mój mistrz balował w większej kompanii. Przez miesiąc nie mieliśmy dachu nad głową.
- Och, chciałam cię tylko sprowokować, zaklinaczu, wyglądasz mi trochę na takiego, co nie za wielu uciech w życiu doświadczył. - Manea uśmiechała się do niego szeroko znad swojego talerza. - Ale rzeczywiście, spalenie poświęconej Caidenowi Caileanowi karczmy mogłoby sprowadzić na ciebie jakieś kłopoty. Nie tylko tutaj, ale i tam - pokazała palcem wskazującym na dach i puściła mu oczko. Zdecydowanie lubiła flirtować i nawet, gdy miała z tyłu głowy inne sprawy, to jakoś nie mogła się powstrzymać.
Darvan uśmiechnął się w odpowiedzi.
Nie znali się jeszcze na tyle, by zwierzać się z różnych mniej czy bardziej pełnych uciechy przygód.
- Bogom nie warto się narażać - przyznał. Nie do końca poważnym tonem.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 11-07-2019 o 17:59.
Kerm jest offline