Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2019, 08:12   #8
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Roshan wyłonił się z ukrytego korytarza na wezyrowe wezwanie. Spokojnym krokiem przemierzył pomieszczenie, grającej harfiarki nie zaszczycając chociażby spojrzeniem. Płynął przed siebie niczym duch, a ciszę mąciły jedynie muskane zgrabnymi palcami struny instrumentu.

- Mój Panie - pół-elf skłonił się przed Wezyrem - twoje „oczy” z pewnością powiedziały ci o nich o wiele więcej, niż twój sługa mógłby wywnioskować z tak krótkiej rozmowy.

Khusebek spojrzał na mężczyznę lekko z uniesioną brwią. Bawiła go udawana skromność jego szpiega, wiedział bowiem, że mało co umyka uwadze pół-elfa, a jego umiejętności w poznawaniu ludzi po ich słowach i zachowaniach była jedną z najbardziej cenionych w nim zalet. Pozwolił jednak na tą farsę i sam kontynuował.


- Najbardziej niepokoi mnie elfka. Jej aura zdaje się być niezwykle... chaotyczna. Nie potrafiłem jej „odczytać”, bo zmieniała się praktycznie co chwilę. Pójdziesz do niej w charakterze jednego z moich urzędników, który ma pomóc jej w zorganizowaniu potrzebnych jej rzeczy. Twoje kontakty w mieście powinny sprawić, że nie będzie to dla ciebie żadna trudność. W tym charakterze dołączysz też do wyprawy. Liczę na to, że będziesz tam moimi oczami i uszami, Alshabah.
- Wedle waszego życzenia, o Czcigodny - Roshan skinął głową. - Rozumiem wasze obawy względem jej chaotyczności, lecz wydaje mi się najmniejszym zagrożeniem. Jest wszak najemniczką, doświadczoną i z głową na karku, sądząc po jej zachowaniu w trakcie audiencji. Jeśli wierzyć plotkom na temat jej pochodzenia... Nie ma tutaj żadnych powiązań, które mogłyby stanowić zagrożenie bądź spowodować konflikt interesów. Nie, nią należy się martwić. Bardziej martwi mnie Aka Manah.

- Aka Manaha masz zostawić na razie w spokoju - ton Wezyra był stanowczy. - Wierzę, że tak długo jak nasza współpraca będzie dla niego korzystna, nie będzie z nim żadnych problemów. Jeśli jednak potem zauważysz, że zechce nas zdradzić...
- Nie będzie miał ku temu okazji - zapewnił pół-elf.
Khusebek przytaknął, będąc wdzięcznym Roshanowi za zrozumienie.
- Jeśli chodzi o pozostałych to kwestię… “opieki” nad nimi pozostawiam już tobie.

- Rashad zawdzięcza sułtanatowi życie i wolność - Roshan kontynuował swoje wywody. - Służył w armii, jego siostra jest żoną jednego z dworzan. Nie, nie myślę by stanowił zagrożenie co do powodzenia misji. Ma za dużo do stracenia, Czcigodny. Powinien pozostać lojalnym wobec Jego Wspaniałości. Mistrz Hemanostramus zaś - na twarzy pół-elfa pojawiło się coś na kształt... rozbawienia? Kąciki jego ust drgnęły lekko. - Jego wiedza będzie dla nas niezwykle cenna. Zdolności magiczne i intelekt na pewno nie zaszkodzą. Wiedza. Wydaje mi się, że nader wszystko pragnie wiedzy i to jest bardzo szczytny cel życiowy. Prosty i osobisty, niewpływający na interesy państwa. To się ceni.

Wezyr - nie dając po sobie znać czy zgadza się z tą opinią - przeniósł temat na ostatnią członkinię wyprawy.
- Kapłanka pozostanie w areszcie dzisiejszej nocy. Jutro zostanie zwolniona. Wkrótce będę oczekiwał delegacji ze strony jej kościoła. Odpowiednie kroki zostały powzięte.
- Kapłanka - tutaj Roshan zaczął dobierać słowa nieco ostrożniej. - Magia kapłańska jest cenna, Czcigodny, a tabaxi powszechnie szanowane...
- Ale? - odezwał się Wezyr, gdy cisza zaczęła się przedłużać.

- Wiara, moralność, przekonania, sumienie - to nie są luksusy na które możemy sobie pozwolić i które idą zawsze w parze z racją stanu - Roshan zignorował grymas swojego patrona, uparcie patrząc się w świetliste spojrzenie. - Jej zachowanie na audiencji... Sama przyznała, że plotki o Morroc zachwiały jej lojalnością. Jeśli dojdzie do wyboru między jej przekonaniami i wiarą, a dobrem Makarydii - co wybierze? Czy poświęci własną prawość i uczciwość, o Czcigodny? Nie wiem. I ta niepewność mi się nie podoba.

- Czas pokaże. Teraz jednak musimy się skupić na bezpieczeństwu tej piątki. Nie wątpię, że za niedługo macki intryg tego miasta, zaczną sięgać w ich kierunku. W pewnym sensie mieliśmy szczęście, że panna Yasumrae zareagowała w ten sposób. Przynajmniej chwilowo będziemy mogli jej zapewnić ochronę. Pamiętaj, że wiele osób w Makarydii pragnęłoby, aby ta misja zakończyła się porażką. Pilnuj zatem swych pleców nie tylko w Nul Agbar.

Wezyr odwrócił się by spojrzeć w stronę Roshana, lecz po mężczyźnie nie było już śladu. Uśmiechnął się pod nosem chyba pierwszy raz tego dnia.


***


Pałacowe ogrody były przyjemnym miejscem. Zieleń przeplatana feerią przeróżnych barw mile zaspokajała estetyczne zachcianki dworzanów i dwórek, a ścieżki wijące się między roślinnością były ulubionym miejscem ich spacerów. Były też i ławeczki oferujące miejsce spoczynku, rozmieszczone w strategicznych odstępach i osłaniane przez liściaste baldachimy; były i rzeźby przeróżnej maści; była i wesoło pluskająca fontanna. Tak, ogrody były przemiłym miejscem.

Roshan lawirował między zielenią i spacerowiczami, nie zwracając za bardzo uwagi na otoczenie. Pałac nie robił już na nim takiego wrażenia jak kiedyś, lata przemykania korytarzami i alejkami robiły swoje - był znieczulony na to, co miało imponować gościom i paszom. Jego myśli pochłaniała teraz misja, słowa Wezyra, analiza przyszłych współpracowników. Intrygi były dla niego chlebem powszednim, lawirowanie labiryntem spisków i knowań nie nastręczało mu za wiele trudności, ale to... To było coś innego. Sprawa rangi państwowej, “być albo nie być” dla sułtańskiej linii krwii.

Pół-elf przekroczył pałacowe bramy i na chwilę wyrwał się z zamyśleń, spoglądając w dół wzgórza, a później dalej na południe. Błękitny Kieł wił się tuż za miejskimi murami, ginąc hen daleko za horyzontem między piaskami pustyni. Gdzieś tam było Serce Niebos, na wpół mityczny artefakt mający złamać klątwę ciążącą na Sułtanie. Roshanowe spojrzenie powoli przeszło z powrotem na labirynt uliczek, alejek i ślepych zaułków w dole. “Macki intryg tego miasta zaczną sięgać w ich kierunku,” odbiło się echem w jego głowie. Prędzej, niż później - to było pewne.

”Jak długo zanim pokażą się macki *tego* miejsca?”, przeszło pół-elfowi przez myśl, gdy patrzył na mury pałacu. Magnaci, szlachta, paszowie, wezyrowie i cała reszta mniejszych lub większych oportunistów, każdy jeden dokładający do uparcie tkanej sieci intryg. Ekspedycja po Serce nie uszła niczyjej uwadze, nie miała prawa. Armia szpiegów i informatorów była zbyt liczna i dobrze opłacana przez swych patronów, Roshan był pewien że już kiełkowało tam multum planów. Zawód Shahiba i wynikające zeń prace nigdy nie należały do bezpiecznych, ale teraz... Teraz wrodzona ostrożność miała wznieść się na nowe wyżyny.

Roshan potrząsnął głową, odpędzając natrętne myśli i ruszył ścieżką w dół, w stronę miasta. Nie było co zwlekać. Praca czekała.


 
Aro jest offline