Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2019, 09:25   #6
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
-Moja miasto nie upadnie. Nie dopóki ja tu jestem – powiedział Marlo z absolutną pewnością.
- I moim ludziom też nic się nie stanie! Nie dam im zginąć. Nikomu! – Wychwycił smutek w głosie wampirzycy i w nagłym porywie uniesienie przesunął rękę na jej szyje i mocno przytulił się do niej. Chciał ją ogrzać. Chociaż trochę…
- I ciebie też ochronie. Zobaczysz. – powiedział z naciskiem.
-A moi ludzie mnie nie zdradzą. Są ze mną związani. To coś więcej niż przyjaźń. – powiedział z naciskiem i w końcu uwolnił ją z objęć. Odsunął się od niej i zaczął nerwowo krążyć spacerując w te i we wte. Zmuszając rozchwiany umysł by pomyśleć. Pomału powoli ogarniał kotłujące się w nim uczucia.
-No i cóż… Ty i ja Nocreum… Oboje jesteśmy Toreadorami. Światłem ludzi w mroku. Musimy... Musimy się trzymać razem. Hmn… Zwłaszcza jak idą te “gorsze czasy”... Ale... Serio nie jesteśmy sami w tym mieście! I… Widzisz… Już jakiś czas temu myślałem o interesie z Mercedesem Cortezem. On też jest Toreadorem nie? I to takim chyba wyżej... Coś kojarzę, że mi kiedyś mówiłaś. A ja cię słucham zawsze i naprawdę. Tylko nie wszystko pamiętam. – powiedział pocierając skronie. Po chwili zaczął na nowo.
- No w każdym razie on wkłada swój hajs w porno. A ja… Hmn… Ja zawsze chętnie promuje „dobrą sztukę”. Dlatego mógłbym podpisać z nim umowę o dystrybucji jego filmów w mojej sieci hoteli. On zarobiłby na tym, a ja nie stracił, bo tak czy siak jakiś kanał płatnego porno w pakiecie jest. – Zastanowił się jeszcze chwilę.
- No i jest jeszcze Kent Paul. – Marlo wyszczerzył się momentalnie.
- Mówiłem Ci słońce że chce wydać płytę? Myślę, że jak nic pokryje się ona złotem i jeszcze na niej zarobię. – Zastanowił się chwilę.
- Zaraz to prawda, że Mercedes i Kent są razem? - Potrząsnął głową.
- Nie to że mam coś przeciwko. Tak z ciekawości się pytam.

- Tak, widzę, że słuchasz, ale po prostu nie wszystko pamiętasz - odpowiedziała łagodnie Noctrum, a lekki, ale szczery uśmieszek zabłąkał się na jej usta. - Więcej nauczysz się nie z moich słów, a z doświadczenia. Bezsprzecznie korzystnym będzie, jeśli nawiążesz relacje z co ważniejszymi osobistościami. Cortez i Paul to dobry wybór na początek. Jeśli chcesz mojej rady zwróć się też do Rosenberga. Mogę cię umówić na spotkania z nimi, ale musisz pokazać się im od jak najlepszej strony. Nie przynieś mi wstydu - upomniała go matczynym tonem. - Zaczniemy od Harpii. Poprosiłam go, aby zebrał dla mnie pewne informacje. Obiecał, że dostarczy je dzisiaj do klubu Malibu. Byłbyś tak dobry i odebrał je dla mnie? Wolałabym nie odwiedzać tego miejsca. Jest takie hałaśliwe i kiczowate - pokręciła lekko głową, ubolewając nad poziomem lokalu.

-Rosenberg… Rosenberg… - Marlo myślał intensywnie. Uśmiechnął się szeroko.
-A już wiem! To ten prawnik od rodzin mafijnych nie? – potarł się po karku.
-Wiesz… Cóż… Może lepiej żebym zabrał tam moją prawą rękę - Elizabeth Maxwell. To ona reprezentuje mnie w kwestiach prawno-finansowych. Nie wiem czy to rozsądna spotykać się z prawnikiem bez odpowiedniego zaplecza. I… Tak się składa że mam się z nią spotkać jutro i mógłbym ją zabrać do Malibu by mi pomogła. – uśmiechnął się szeroko.
-Wiesz jakby dało się z nim umówić na jutro to byłoby idealnie! – zmarszczył czoło.
-Ale… Dzisiaj miałem coś dla ciebie zrobić. Spotkać się z Harpią w Malibu nie? Zaraz… Rosenberg też tam będzie? Może od razu do niej zadzwonię. Myślisz że to dobry pomysł? – zapytał zastanawiając się bo jakby nie patrzeć Elizabeth była tylko człowiekiem. No ale co mogłoby się stać?
- A i nie martw się. Jestem solidna firma i nie ma opcji bym cię zawstydził. – powiedział szczerząc się uśmiechem mówiącym "Marlo solidna firma". I...Nagle doszło do niego co usłyszał i wybuchnął głośnym śmiechem.
- Słońce zaraz ty mój klub też uważasz za hałaśliwy i kiczowaty?

- Umówię was więc. Jeśli chcesz, to weź swoją podwładną - zgodziła się Czarna Dama. - Pamiętaj jednak, że im więcej wie o Świecie Mroku, im bardziej jest zaangażowana, tym w większym niebezpieczeństwie jest jej zdrowie i życie. Ignorancja śmiertelników jest błogosławieństwem. I dla nich i dla nas. Oczywiście nie twierdzę, że cokolwiek może jej się przytrafić w samym Klubie Malibu. To Elizjum, miejsce neutralne i bezpieczne. Moje nauki mają bardziej ogólny charakter…
Noctrum uśmiechnęła się lekko, gdy została nazwana "słońcem".
- Twój klub jest przynajmniej o dwa poziomy lepszy od Malibu - odparła wymijająco.

- Na dziś czy na jutro? –Zapytał Marlo który się już trochę pogubił. W końcu machnął ręką.
- A z resztą, z Kentem też mam interes to od razu do niej zadzwonię. – powiedział wyjmując służbową komórkę i czekając aż się zgłosi. Zazwyczaj Elizabeth nie kazała mu długo czekać.
- A jej nic nie będzie, nie z takimi problemami sobie radziła. Psychicznie to ta kobieta jest nie do zdarcia. – powiedział i nagle posłał Noctrum jeden z najbardziej rozbrajającym uśmiechów na jakie było go stać.
- O… Jestem lepszy o całe dwa poziomy śliczna? No to jest komplement który muszę zapamiętać…

- Poinformuje Kenta Paula, że będziesz tam dzisiaj, żeby się ciebie spodziewał. Poinformuję również Rosenberga, więc jeśli będzie miał czas, może uda ci się spotkać z oboma podczas jednej wizyty. Jeśli będzie zajęty, nic na to nie poradzę i będziesz musiał się ponownie pofatygować w późniejszym terminie - odpowiedziała spokojnie Noctrum, przyzwyczajona już nieco do konieczności wyłuszczania wszystkiego jak najdokładniej.
Maxwell odebrała telefon i zapewniła, że pojawi się w Klubie Malibu o wyznaczonej godzinie. Nie dała po sobie poznać zdziwienia, niepokoju czy irytacji. Zawsze profesjonalna - to mogło być jej motto.
- Rozmowa przebiegła pomyślnie, jak mniemam? - padło retoryczne pytanie. Czarna Dama uśmiechnęła się lekko. - Jest jeszcze jedna kwestia, którą chciałam poruszyć nim odejdziesz, ale wydaje mi się, że nie musimy się śpieszyć. Mam wrażenie, że spędzamy ze sobą zbyt mało czasu. Jesteś zawsze taki zaabsorbowany swoją pogonią za pięknem muzyki i miłością ludzi…
 
Rot jest offline