Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2019, 10:31   #10
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace zatrzymał spojrzeniem bliźniaków. Poczekali aż reszta opuści „salę obrad”.
Po chwili zostali sami: Jace, Tezzeret, Klara i Yan.
- Jest coś, co chciałem wam powiedzieć. - zaczął psionik. Nie było sensu ubierać tematu w gładkie słowa. Bliźniacy byli dość prostolinijni rodzeństwo zawsze grało ze sobą fair. No, może poza Karlem, ale klechy nie było wśród nich.
- Wszystko w porządku? - zaniepokoił się Yan. - Nie wyglądasz zbyt dobrze. Jakiś blady jesteś. - dokończyła Klara.
- Tak, - Jace machnął ręka, a Tezzeret wyjaśnił - Jace wczoraj rzucał jakiś potężny rytuał razem z większością czaromiotow, żeby ostrzegać nas przed czymkolwiek co będzie się zbliżać ze strony Podmroku. Podobno to taki bardziej zaawansowany alarm, który wedle zapewnień brata ma trwać nawet i rok bez konieczności odnawiania. -
Psionik ponownie machnął ręką jakby nie był to żaden wielki wyczyn. Drugą ręką miętosił rodzinny sygnet, który ciążył mu w kieszeni.

- Jest coś co znalazłem w rzeczach Scarviniousa. Nie byłem w stanie zidentyfikować aury, więc nie chciałem nikogo niepotrzebnie martwić - dodał pospiesznie widząc miny łowców. - Wiem, że jeszcze jakiś czas po opuszczeniu Phaendar nasz tata żył. - zaczął po chwili, choć z trudem.
Bliźniaki zamilkły na moment, w pomieszczeniu zapanowała cisza, która w końcu przerwał Yan.
- Tata… żyje? A mama? Karl?-
- Tego nie wiem. - odpowiedz zmąciła nieprzyjemnie głuchą ciszę. Chłopak wyjął sygnet ojca z kieszeni. Przez chwile wypatrywał się w idealnie wygrawerowaną w kamieniu literę B zanim podał go rodzeństwu.
- Wiem, że żył jak go stracił. - wytrzymał wzrok Tez’a.
Yan przyjął sygnet i obracał przez chwilę w dłoni, zaciskając z całej siły szczęki. Oczy obojga bliźniaków lśniły od zbierających się łez. Klara odezwała się łamiącym głosem, chyba głównie po to, żeby nie było widać, jak drżą jej wargi.
- Jeśli nie zginął od razu, to mogą jeszcze żyć, prawda? Powiedziałeś Marii? -
Jace skinął głową. - Wszyscy wiemy jaki jest tata - czuł jak z każdym słowem gardło ściska się coraz mocniej. - Na pewno żyje, ale musimy znaleźć sposób, żeby ich odbić. -
Jace wstrzymał się z pozostałymi informacjami. Nie miał serca obciążać innych pozostałymi informacjami. Domysły i gonitwa myśli jaką miał od tygodnia wypalała go od środka. Nie chciał fundować tego samego rodzeństwu.
- Uratujemy ich. Udało się nam z wszystkimi tutaj, uda nam się z rodzicami i Karlem - powiedział Yan z determinacją, oddając Jace'owi sygnet - Na razie Ty go weź, należy Ci się - stwierdził, po czym przytulił siostrę. Klara, dotąd wojownicza i zaczepna, straciła całą ikrę na wspomnienie o rodzinie.
Jace przytaknął z determinacją. - Tylko nie dajmy się zabić. - rodzeństwo wtuliło się w siebie.

* * *

Ukryty pod skalnym sufitem u wyjścia do jaskini, Jace wpatrywał się w padający na gęstwinę deszcz. Nie podobał mu się nagły pośpiech niektórych członków drużyny. Usłyszał za sobą dźwięki zbierających się do wymarszu. Otulił się mocniej płaszczem. ~ Zdecydowanie nie chce mi się wychodzić na deszcz. ~ pomyślał.
 
psionik jest offline