Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2019, 21:10   #13
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Hannskjald, Kharrick, Laura, Mikel, Rufus

Dwie godziny spokojnie wystarczyły drużynie do przygotowania się, by wyruszyć w stronę opuszczonych domostw na wschodzie. Sama wędrówka trwała znacznie dłużej, mimo doskonałego przewodnika, jakim okazał się Hannskjald – skąd krasnolud tak dobrze znał teren, w którym przebywał dopiero od tygodnia? Poruszał się po Fangwood pewnie, ze swoją lwicą u boku, wyszukując ścieżki, których zwiadowcy Phaendarczyków za nic by nie odnaleźli.

Było już zupełnie ciemno, gdy grupa dotarła na miejsce. Niestety, pogoda nie chciała współpracować - lekki deszcz nie ustawał, więc wszyscy byli do szczętu przemoknięci i zziębnięci. W blasku drobnych magicznych świateł przyzywanych co chwila przez Laurę kilka opuszczonych domostw wyglądało wyjątkowo upiornie – zniszczone i zarośnięte ściany z gliny i otoczaków, zawalone belki dachowe, przegniłe strzechy, z których wyrastały już niewielkie drzewka. Wydarzenie, po którym to miejsce opustoszało, musiało zadziać się przynajmniej kilkanaście, jeśli nie więcej, lat temu - puszcza zaczynała już ponownie przejmować ten kiedyś wydarty jej kawałek terenu. Mimo to, w Hannskjaldzie i Kharricku obudziły się nieprzyjemne wspomnienia ze zniszczonego przez hobgobliny Gristledawn.


Wchodząc pomiędzy resztki budynków, bohaterowie odczuli nagły spadek temperatury. Chłodne noce były normą podczas Rovy, szczególnie po deszczu, ale ten nastąpił zbyt szybko, a towarzyszyła mu przedziwna ciemność – światło pochodni przygasło, powodując, że Laura, Mikel i Kharrick widzieli zaledwie na kilka kroków przed siebie, wszyscy zaczęli wręcz szczękać zębami z zimna. Mieli przy tym nieodparte wrażenie, że coś skrywa się w mroku wewnątrz domostw.

Chłód odczuwany przez wszystkich dla półorka i złodzieja był, o ile w ogóle tak się dało, znacznie bardziej dotkliwy. Czuli, jak mroźna, kojarząca się ze śmiercią emanacja otacza ich wszystkich – to nie było dobre miejsce. Cokolwiek się tu stało, było strasznym, pełnym nieszczęścia i mroku wydarzeniem.


Jace

W środku nocy psionika obudził sygnał niedawno utworzonego magicznego alarmu. Ktoś pojawił się przy tunelu z Podmroku! Jace zerwał się z posłania i zarzucając sobie płaszcz na plecy, pędem pobiegł w stronę barykady. Po drodze dogonił bliźniaki, a zaraz za nim biegł Irvan, który tej nocy pełnił straż na górze. Pozostali też nie mieli zamiaru zwlekać - intruza czekała niezła niespodzianka.

Gdy dotarł już do wylotu tunelu, gdzie na warcie miał stać Diethard, usłyszał znajomy, wysoki głos, trochę przestraszony.
- Spokojnie, brodaczu, umówiona byłam! Z takim drągalem, i takim w niebieskim! Był jeszcze inny brodacz, pannica i gaduła, Kharrick się nazywał - gdy wyszedł zza rogu, zgodnie z podejrzeniem ujrzał Novvi, svirfneblińską handlarkę, pokazującą puste dłonie dzierżącemu topór krasnoludowi. Gnomka mrużyła nieprzyzwyczajone nawet do delikatnego magicznego światła oczy, ale uśmiechnęła się od razu, gdy zobaczyła psionika.
- Jace, jak dobrze cię widzieć! Możesz powiedzieć koledze, że nie mam złych zamiarów? Nerwowy jest -
Jace szybko przeliczył, który był teraz dzień - minęły dokładnie cztery tygodnie od ich ostatniego spotkania.
 
Sindarin jest offline